LORD
VOLDEMORT POWRACA
Z krótkiego oświadczenia ministra
Magii, Korneliusza Knota, wynika, że Ten, Którego Imienia Nie Można Wymawiać
powrócił.
„Sami-Wiecie-Kto
pojawił się w gmachu Ministerstwa Magii z wierną grupą swoich sprzymierzeńców.
Nic więcej nie mogę powiedzieć.” – Zdradził nam pewien Auror, który nie
chciał ujawnić swojego nazwiska. Krążą pogłoski, jakoby w Ministerstwie miał
być również Harry Potter z grupą przyjaciół. Czytaj na stronie trzeciej.
HARRY
POTTER WYBRAŃCEM?
Czy Ten, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać pojawił się w legendarnej Sali przepowiedni, by wykraść przepowiednię
o słynnym Harrym Potterze? Czy chciał się dowiedzieć, dlaczego utracił swą moc
przez niemowlę? Co, tak naprawdę, wydarzyło się w domu Potterów piętnaście lat
temu? Spekulacje, plotki, pogłoski, fakty – czytaj na stronie ósmej.
SYRIUSZ
BLACK OCZYSZCZONY ZE WSZYSTKICH ZARZUTÓW
Członkowie Wizengamotu oczyścili
„Seryjnego” Blacka ze wszystkich zarzutów. „Black nikogo nie zabił” – oznajmił
Korneliusz Knot. – „nigdy nie był śmierciożercą. To nasza pomyłka. Uczestniczył
za to w walce ze śmierciożercami w Ministerstwie Magii, cudem przeżył atak
Bellatriks Lestrange.”. Wizengamot ujawnia, kto zabił dwunastu mugoli – czytaj
na stronie jedenastej.
Czarnowłosa
dziewczyna, siedząca na parapecie z nogami podkulonymi pod brodę, z
westchnieniem odrzuciła gazetę. Spojrzała przez okno, za którym nawałnica
pustoszyła ulice Londynu. Patrzyła, jak ludzie uciekają w popłochu do domów,
restauracji, barów, przez kilka minut, po czym zeskoczyła z parapetu i
najciszej jak potrafiła, wyszła z pokoju. Stare, drewniane schody prowadziły na
dół, do mrocznego korytarza, a ten prowadził do następnych schodów, którymi
schodziło się do podziemnej kuchni. Dziewczyna była pewna, że nikogo nie
zastanie w tym mrocznym pomieszczeniu, jednak myliła się. Przy długim stole
siedział chłopak o długich, rudych włosach, czytając najnowszy numer Proroka Codziennego.
Naprzeciwko niego siedziało dwóch mężczyzn, rozmawiających o czymś przyciszonym
głosem. Jeden z nich, chociaż sprawiał wrażenie stosunkowo młodego, wyglądał na
bardzo zmęczonego, a pośród jego miodowych włosów można było dostrzec siwe
kosmyki. Drugi natomiast był przystojny i bardzo podobny do stojącej w progu
dziewczyny; również miał kruczoczarne włosy i szare oczy.
-
Iron? Myślałem, że śpisz. – Oznajmił Syriusz, przerywając dyskusję z Remusem.
-
O, cześć. – Mruknął Bill Weasley znad gazety.
-
Cześć, Bill. Jak się czujesz, tato? – Spytała Iron, siadając naprzeciwko
Syriusza.
-
Co wy wszyscy z tym „jak się czujesz”?! – Warknął mężczyzna, co do złudzenia
przypominało warknięcie psa. – Przecież nic mi się nie stało!
-
No tak, tylko odbiłeś śmiertelne zaklęcie, przecież każdy robi to codziennie. –
Prychnęła ironicznie.
-
Jakie tam odbiłem! – Żachnął się Syriusz, chociaż na jego twarzy pojawił się
cień zadowolenia. – Po prostu zaklęcie tarczy... nieźle mi wyszło. Nic się nie
stało.
-
Nie? Leżałeś pół miesiąca bez życia, bo nic się nie stało?
-
Nie musisz tak...
-
I gdyby nie to, że jesteś animagiem i uciekłeś, to byś nadal leżał w Świętym
Mungu.
-
Iron, skończmy ten temat, dobrze? Bellatriks mnie nie zabiła, żyję, siedzę tu,
więc nie trzeba tego tak roztrząsać.
Dziewczyna
westchnęła. Wszyscy na chwilę zamilkli, a tę ciszę przerwała rudowłosa, niewysoka,
pulchna kobieta, która wkroczyła do kuchni. Na jej pogodnej zwykle twarzy
malowało się zmęczenie, oczy miała zapuchnięte i przekrwione, ale mimo to
uśmiechnęła się na widok Iron, Syriusza, Remusa i Billa w kuchni.
-
Witajcie, kochani. – Powitała ich Molly Weasley.
Odpowiedzieli
zgodnym chórem „dzień dobry”.
-
Iron, pomożesz mi ze śniadaniem? – Zwróciła się do czarnowłosej dziewczyny. –
Ginny i Hermiona zaraz przy...
Nie
dokończyła, bo gdzieś na górze rozległ się potężny huk.
-
GEORGE! FRED! – Wrzasnęła pani Weasley w kierunku schodów, aż osoby w kuchni
pozakrywały uszy. – NA DÓŁ! NATYCHMIAST!
Pokręciła
głową z ciężkim westchnieniem, po czym machnęła różdżką w kierunku szafki, z
której wyleciało dziesięć talerzy.
-
Molly, mnie nie licz. – Odezwał się Lupin. – Muszę uciekać. Dumbledore ma do
mnie jakąś sprawę. – Wstał. – Będę wieczorem, cześć, Syriuszu, Molly, trzymaj
się, Iron. Bill, do zobaczenia u Gringotta.
I
wyszedł z kuchni, obdarzając wszystkich bladym uśmiechem.
-
Do zobaczenia u Gringotta? – Powtórzyła Iron. – Co Lupin będzie tam robił,
Bill?
-
Ściśle tajne sprawy Zakonu Feniksa. – Mruknął chłopak zza gazety. – Sam nie
wiem, o co chodzi. Pewnie...
Iron
już chciała chłonąć jak gąbka każde jego słowo, bo sprawy Zakonu interesowały
ją jak mało co, ale do kuchni wpadli bliźniacy, umorusani jakąś czarną mazią i
pani Weasley znów wybuchła.
-
Jeszcze raz usłyszę jakiś hałas! Chociaż raz! Obiecuję, wyrzucę was stąd! JAK
MOŻECIE SIĘ TAK ZACHOWYWAĆ?! KTO WAS WYCHOWYWAŁ?!
-
Molly, nie wrzeszcz! – Syriusz zerwał się na równe nogi. – Obudzisz moją ma...
Nie
zdążył dokończyć zdania, bo portret pani Black na piętrze zaczął wrzeszczeć.
-
SZUMOWINY! SZLAMY! PLUGAWI ZDRAJCY KRWI W MOIM RODZINNYM DOMU!
Syriusz
pobiegł uciszać portret, a ci, którzy zostali w kuchni, pomogli w
przygotowywaniu śniadania. Wkrótce na stole zaczęły pojawiać się pyszne, domowe
potrawy, przygotowane przez panią Weasley. Iron, Syriusz, Ron, Hermiona, Bill,
Fred, George, Ginny i Molly usiedli przy stole. Przez chwilę panowała cisza,
przerywana tylko odgłosem widelców dotykających talerza i chrupania tostów, aż
w końcu odezwał się Ron.
-
To hedy przyedzie ‘Arry?
-
Ron, nie mów z pełnymi ustami! – Skarciła go pani Weasley, ale Syriuszowi
najwyraźniej nie przeszkadzało jedzenie w buzi młodego Weasleya, bo
odpowiedział:
-
Dzisiaj wieczorem. Poleci po niego Szalonooki, Remus i Tonks.
-
Poleci? – Powtórzyła Iron, otwierając szerzej oczy.
-
Na miotłach.
-
Poważnie?! Hej, ja też chcę lecieć!
Iron
uwielbiała latanie na miotle jak mało kto. Była ścigającą w drużynie Gryfonów
od drugiej klasy i praktycznie nie schodziła z miotły, ale w te wakacje odebrano
jej możliwość zajmowania się swoją pasją, ponieważ Grimauld Place 12 było w
miejscu pełnym mugoli, a poza tym, nie było tam żadnego ogródka ani innego
miejsca, w którym można by było bezpiecznie polatać na miotle.
-
Zwariowałaś? – Spytał Syriusz, patrząc na nią spode łba. – Nie po to leci po
niego grupa wykwalifikowanych Aurorów, żeby komuś coś się stało. Chociaż... sam
chętnie bym polatał...
-
Syriuszu! – Żachnęła się pani Weasley. – Wiesz, że pod żadnym pozorem...
-
Wiem, przecież wiesz, że wiem. – Syriusz wywrócił oczami. Przez tę krótką
chwilę wyglądał, jakby znów był zbuntowanym piętnastolatkiem. – Ale przecież
oczyścili mnie z zarzutów, więc nie rozumiem, dlaczego...
Nie
dokończył, bo kuchni wleciała nieduża płomykówka, zatoczyła koło nad Syriuszem,
po czym usiadła na jego ramieniu, wyciągając do przodu nóżkę, do której
przywiązany był list. Mężczyzna odwiązał go, marszcząc czoło.
-
Od Dumbledore’a... Co on ode mnie chce?
Drogi Syriuszu,
pragnę poinformować cię, iż osobiście
dostarczę Harry’ego do Kwatery Głównej, dziś, około godziny 22. Remus,
Nimfadora i Alastor już o tym wiedzą.
Pozdrowienia dla wszystkich przesyła
Albus Dumbledore.
Syriusz
przeczytał list dwa razy, dopiero za trzecim przeczytał go głośno.
-
Dlaczego... Czemu... Po co Dumbledore chce sam zabrać Harry’ego od jego mugoli?
– Spytał Ron.
-
PROFESOR Dumbledore, Ronaldzie. – Warknęła pani Weasley. – Och, wspominał coś,
że Harry jest mu potrzebny do załatwienia pewnej sprawy, ale nie wiem, o co
chodziło.
Iron
wymieniła spojrzenia z Syriuszem.
-
No, dobrze. Jadę teraz z Billem na Pokątną i do Gringotta. Macie już spisy
książek?
Ron,
Ginny, Hermiona i Iron pokręcili głowami.
-
Trudno, pojedziemy kiedy indziej. Syriuszu, zostajesz z dzieciakami. Tylko
żadnych głupich pomysłów!
-
Tak jest. - Odparł Syriusz tonem
żołnierza, wyraźnie zadowolony z siebie.
-
Mówię poważnie. – Pani Weasley zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
-
No dobrze, wiem. – Black wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-
Och, chyba jednak powinnam zostać.
-
Daj spokój, mamo. – Odezwał się Bill, wreszcie odkładając gazetę. – Chodźmy.
Gdy
tylko pani Weasley opuściła pomieszczenie, Syriusz zwrócił się do bliźniaków.
-
No, to co nowego wymyśliliście?
-
Och, to dopiero prototyp... – Zaczął Fred i razem z George’m, przekrzykując się
nawzajem, opowiedzieli o swoim kolejnym, wspaniałym wynalazku
Skończywszy
opowieść, stwierdzili, że trzeba kontynuować zabawę w małego debila…
przepraszam, wynalazcę i udali się na piętro.
Iron spojrzała na swojego ojca. Odwzajemnił
spojrzenie z pytającym wyrazem twarzy.
-
Tato, ja się jednak cieszę, że żyjesz.
-
Nie mów do mnie „tato”, bo mnie to postarza. Dobra, dzieciaki – odsunął krzesło
od stołu i wstał. – Idę sobie. Jakby co, będę w moim pokoju.
I
wyszedł. Zapadło milczenie, którego Iron nienawidziła, ale przebywała w tym
samym pomieszczeniu z Ginny, więc nic dziwnego. Jak wszyscy wiedzą, Ginny od
zawsze była zakochana w Harry’m, a ten zdecydowanie bardziej interesował się
Iron, w związku z czym młodsza siostra Weasley niezbyt za nią przepadała.
Właściwie… to bardzo delikatnie powiedziane. Czarnowłosa dziewczyna czuła na
sobie nienawistne spojrzenie Ginny praktycznie cały czas. Wymieniła
porozumiewawcze spojrzenia z Ronem, po czym powiedziała:
-
Pójdę do Syriusza.
Wspięła
się po licznych schodach z lekkim uśmiechem na ustach. Właściwie, nienawiść
Ginny do niej wcale jej nie przeszkadzała. Bardzo cieszyła się, że Harry czuł
może do niej coś więcej. Nikt nigdy tego głośno nie powiedział, byli
przyjaciółmi, ale oboje gdzieś podświadomie czuli, że to się raczej nie skończy
na przyjaźni.
-
Śledzisz mnie, na brodę Merlina?! – Warknął Syriusz, kiedy Iron weszła do
pomieszczenia. Kładł się właśnie na łóżku z wyraźnym zmęczeniem na twarzy.
-
Bałam się, że Ginny zabije mnie wzrokiem.
Pokręcił
głową.
-
Zawzięta jest. – Zamilkł na chwilę. Z jego twarzy znikł wyraz pod tytułem
„twardy glina z wielkiego miasta” i zagościło coś pomiędzy „spędziłem 13 lat w
Azkabanie, a ostatnio prawie zabiła mnie kuzynka”, a „nie mam siły udawać, że
jestem zdrowy jak dojrzała Sklątka Tylnowybuchowa”. – Jak twoja matka.
Znów
zapadła cisza.
Syriusz
trafił do Azkabanu, nie wiedząc, że jego dziewczyna jest w ciąży. Zginęła, gdy
Iron miała zaledwie rok. Chciała udowodnić niewinność Syriusza, ministerstwo
zaczynało być jej przychylne i wtedy została zamordowana przez jednego ze
Śmierciożerców. Miało to miejsce dzień przed śmiercią James’a i Lily, i to
dlatego Iron i Harry tak dobrze się rozumieli – oboje stracili rodziców w ten
sam, bezsensowny sposób i kiedy Syriusz uciekł z Azkabanu oboje nagle dowiedzieli
się, że Black jest ich jedynym, tak bliskim, żyjącym krewnym.
-
I ojciec też… Nie wiem, jak ja przeżyłam 13 lat nie wiedząc, że ten słynny
Black to mój ojciec. Zbieżność nazwisk, cholera… - Pokręciła głową. – Ciekawe,
ile czasu by mi to jeszcze wmawiali, jakbyś nie uciekł z Azkabanu…
-
Nie smęćmy, Iron. Przerabialiśmy ten temat milion razy. Też nie wiedziałem, że
mam tak zajebis… fantastyczną córkę.
Przez
chwilę znów wyglądał, jakby miał piętnaście lat.
-
To, że żyjemy w czasach, w których właściwie nie można bezpiecznie wyjść na
ulicę – dodał po chwili, wracając do swojego dorosłego wyrazu twarzy. – nic nie
znaczy, dopóki jesteśmy wszyscy razem.
-
Tato, skończ te mówki motywacyjne i pograjmy w jakiegoś Wybuchającego Durnia,
bo tak smęcisz, że już cię słuchać nie mogę. – Stwierdziła, udając zirytowanie.
-
NIE „TATO”! Możesz mnie nie postarzać?!
-
Przecież mówię „tato”, nie „dziadek”!
-
A spróbowałabyś powiedzieć do mnie „dziadek”!
Na
widok wyrazu jego twarzy Iron parsknęła śmiechem. Syriusz też zaczynał się
śmiać.
Dzień
był dosyć smętny, tak jak większość tych wakacji. Mimo, ze Zakon cały czas
trzymał się razem i co chwila ktoś odwiedzał Grimauld Place 12, nie dało się cieszyć
wakacjami ze świadomością, że Voldemort obserwuje praktycznie każdy ich ruch. Jednak
była jedna rzecz, która poprawiała humor Iron i dawała jej nadzieję, że ten
dzień, a właściwie wieczór, nie będzie kolejnym spędzonym na smętnym snuciu się
po ponurym domu, gdy członkowie Zakonu będą w trakcie kolejnego, długiego zebrania.
Iron,
wraz z Herminą, grała w czarodziejskie szachy przeciwko Ronowi i Ginny. Połączenie
zabójczej inteligencji Hermiony i niezwykłego sprytu Iron sprawiało, że
wygrywały już piątą partię z rzędu. W Ginny, z każdą następną minutą rosła
nienawiść do tej nieprzyzwoicie ładnej i mądrej czarnowłosej dziewczyny, która
odbierała JEJ Harry’ego. Zwłaszcza teraz, kiedy Iron i Harry tyle razem
przeszli, ich przyjaźń się wzmocniła, a młody Potter coraz mniej zwracał uwagę
na Ginny. Ron, który nie cierpiał przegrywać, też czuł coraz większą złość na Herminę
i Iron, które ogrywały ich z perfidnymi uśmieszkami. Wszyscy wydawali polecenia
pionkom z coraz większym znudzeniem, kiedy nagle usłyszeli, że ktoś wchodzi do
domu. Wytężyli słuch.
-
Harry! – Krzyknął Ron, podrywając się z krzesła i jak szalony pędząc w stronę
korytarza wejściowego.
Iron
ruszyła za nim trochę spokojniejszym tempem, razem z Hermioną i Ginny, której
twarz przybrała kolor dojrzałego buraka.
Kiedy
tylko weszli do korytarza, ich oczom ukazał się sam Albus Dumbledore, jak
zwykle w fantazyjnej szacie, ze swoją charakterystyczną, długą, siwą brodą i
kapeluszu dobranym do szaty. Harry natomiast stał kawałek za nim, w mugolskim,
zdecydowanie za dużym ubraniu, ze swoimi wiecznie rozczochranymi, przydługimi kruczoczarnymi
włosami.
-
Harry! – Hermina jako pierwsza rzuciła mu się na szyję.
-
Cześć, Hermiono… Ron…
-
Cześć, stary!
-
Cześć, Harry. – Wyrzuciła z siebie Ginny i od razu odwróciła wzrok.
Dopiero
teraz młody Potter spojrzał na Iron. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, lekko
przekrzywiając głowę. Odwzajemnił uśmiech.
-
Cześć, jamochłonie. – Powitała go, niezwykle przyjaźnie.
-
Cześć, wariatko. – Harry przytulił swoją przyjaciółkę przytrzymując ją przy
sobie zdecydowanie dłużej, niż pozostałych.
Trzeba
przyznać, że kto jak kto, ale oni uwielbiali się droczyć nawzajem.
Na
widok Syriusza Harry uśmiechnął się jeszcze bardziej, po czym przywitał się ze
swoim ojcem chrzestnym.
-
A może by tak z ktoś z was przywitał się z panem profesorem, hm? – Powiedziała pani
Weasley, po czym powiedziała, jakby sama ignorując swoją uwagę:
-
Harry, kochaneczku! Zaraz dostaniesz kolację!
-
Molly, czegóż ty wymagasz? – Przemówił Dumbledore. – Są wakacje.
Iron
siedziała w swoim ulubionym miejscu, na parapecie w swoim pokoju. Było sporo po
północy. Niewiele było widać przez wielkie, brudne okno, ale ona i tak nie
spuszczała wzroku z ulicy. Stąd widziała, kto wchodzi do kwatery głównej zakonu
– w ciągu tej niecałej godziny, kiedy tam siedziała, weszło już sześciu
czarodziejów – trzech z nich nie znała, czwartym był Severus Snape, który
wyszedł po kilku minutach (z tego, co zdołała podsłuchać wiedziała, że składał
tylko jakieś dziwne, zaszyfrowane raporty), natomiast po nim wszedł Remus i
Tonks, którzy pewnie zostaną na noc w kwaterze głównej. Straż tej nocy pełnił
Szalonooki Moody, więc co chwila pojawiał się na ulicy i znów wchodził do domu.
Iron
westchnęła. Nie miała ani chwili, żeby zamienić chociaż słówko z Harry’m –
wszyscy mieli do niego miliony pytań. Nie mogła pozbyć się chęci, żeby teraz
zapukać do jego pokoju – może jeszcze nie śpi? – ale nie była pewna, czy to aby
na pewno jest rozsądne.
Zresztą…
czym właściwie jest rozsądek? Przecież jest rodzoną córką Syriusza Blacka!
Zeskoczyła
z parapetu w zwariowanym tempie, przebiegła przez duży pokój i wyszła na korytarz.
Harry był w pokoju dokładnie naprzeciwko jej sypialni, więc nie miała nawet
długiej drogi do pokonania.
Zapukała
cicho. Czekała chwilę na jakąś odpowiedź i już miała się wycofać, kiedy drzwi
się otworzyły.
-
Iron?
-
Obudziłam cię?
-
Niespecjalnie.
-
To znaczy?
-
Czytałem. Chodź.
Iron
weszła do pokoju i usiadła na rozścielonym łóżku, przykrywając się od razu
puchatym kocem. Harry, widząc to, westchnął i niechętnie zajął miejsce na
fotelu.
-
Nie za wygodnie ci? – Spytał.
-
Przecież zimno jest, nie bądź bez serca… Co od ciebie chciał Dumbledore?
-
Przynęty.
Iron
obdarzyła go pytającym spojrzeniem.
-
Chciał, żebym przekonał nowego nauczyciela do pracy w Hogwarcie.
-
Nauczyciela obrony przed czarną magią?
-
Chyba tak, bo czego innego?
-
Czemu akurat ty?
-
Bo ten facet lubi sobie „kolekcjonować” uczniów… jak mógłby nie mieć w swojej
kolekcji słynnego Pottera? – Harry wywrócił oczami, zaznaczając, że wcale mu
się to nie spodobało. – Uczył moich rodziców, i Syriusza, i wszystkich wielkich
czarodziejów ich pokolenia. Potem odszedł, a teraz Dumbledore się uparł, żeby
wrócił.
-
I co, udało się?
Harry
kiwnął głową.
-
Ale on mi się nie podoba. Jest dziwny.
-
Zobaczymy w Hogwarcie.
Zapadło
milczenie, przerywane tylko cichym pohukiwaniem Hedwigi.
-
Tęskniłam za tobą. – Powiedziała cicho Iron.
-
Ja za tobą też, gumochłonie.
Iron
rzuciła w Harry’ego poduszką, który nie zdążył zareagować i dostał w głowę.
-
AUU! Co to miało być?!
-
Sklątka tylnowybuchowa w wersji soft! – Odparła dziewczyna. – Co czytałeś?
-
„Quidditch przez wieki” – Wskazał głową na książkę leżącą przy łóżku. – Po raz
czterdziesty…
-
Wcale się nie dziwię. Sama chętnie przeczytałabym ją jeszcze raz. – Podniosła książkę
i otworzyła na pierwszej lepszej stronie. – Oh, Krum… Powinni mu zamazywać
twarz na zdjęciach…
Harry
parsknął śmiechem.
-
Powiedz to Hermionie… - Stwierdził.
Teraz
to Iron opanował opętańczy śmiech.
Śmiali
się razem do trzeciej w nocy. I śmialiby się pewnie całą noc, gdyby zirytowany,
obudzony śmiechem Syriusz ich nie uspokoił. Sam, co prawda, najpierw na nich
nakrzyczał, a później usiadł i śmiał się razem z nimi, ale w końcu stwierdził,
że naprawdę trzeba iść spać, wygonił Iron do jej pokoju, a sam poszedł do
siebie.
Harry
długo nie mógł zasnąć. Tym razem jednak nie męczyły go myśli o Voldemorcie i
przyszłości. Raz za razem przypominał sobie melodyjny śmiech Iron, jej
śnieżnobiałe, równe zęby obnażone w szerokim uśmiechu, długie, czarne włosy,
opadające na twarz, co chwilę przez nią odgarniane dłonią, czarne, bystre oczy
i to miłe uczucie, kiedy gdzieś, nawet przez przypadek go dotknęła.
Zasypiał,
pierwszy raz od wielu miesięcy myśląc o przyszłości pozytywnie.
~~
Smętne
to trochę, ale w końcu pierwszy rozdział, początki są ciężkie.
Mam
nadzieję, że wytrwaliście do końca.
Ci,
którzy chcą być informowani o nowych notkach – kontakt poproszę, najlepiej gg.
No
to tyle, endżoj :D
Ja kcem być informowana o postach. Btw, no czemu Harry.... Czemu nie któryś Weasley?! ;c Ale i tak zajbiste ^^ ~ Didee
OdpowiedzUsuńA ja jestem zadowolona ze związku Harry - Iron. To jest ciekawsze. Teraz pełno jest Fred - Hermione albo Pansy - Ron. Przejedli mi się Rudzi ;x. TO OPOWIADANIE JEST ZAJE.... ŚWIETNE : ) Chcę być informowana. Mój numer gg 1816456. Tylko błagam, pisz szybko nowe rozdziały. Bo zwykle na następne rozdziały takich świetnych opowiadań muszę czekać baardzo długo ; ( Czekam na Twoją sowę < ;
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie znalazłam przez fejsa. Ktoś wrzucił adres na jakiegoś fanpejdża o Harrym.
OdpowiedzUsuńA więc stwierdzam iż to jest... BOSKIE, po prostu, no! Nie lubię Syriusza. To znaczy, nie że go nienawidzę, tylko mnie irytuje, ale to pewnie przez Snape'a ^^ Ukazałaś go tutaj takiego wyluzowanego, takiego prawdziwego Syriusza. Niektórzy robią z niego taką 'cnotkę niewydymkę', że się tak brzydko wyrażę.
Ale jest moc, dziewczyno, jest moc! Już jestem Twoją stałą czytelniczką. Poza tym nigdzie się jeszcze nie natknęłam na fanfiction z córką Blcka w jednej z głównych ról, co czyni Twoje opowiadanie jeszcze bardziej oryginalnym.
Jak ja się cieszę, że Iron i Harry czują do siebie miętę ^^ W sumie przeszła mi ulotnie taka myśl, że Iron jednak nie będzie z Harrym i że zwiążesz ją z młodym Malfoyem. Mam nadzieję, że tego nie zrobisz? ;3
Żartuje. Twoje wypociny i zrobisz z nimi to, co Ci się żywnie podoba. xd
Ginny burak, Ginny burak! Od dzisiaj mówię na nią burak.
W żadnym wypadku to nie jest smętne. Jest w tym trochę humoru i powagi. Taka równowaga, a to luuubię.
Powiem tak: MASZ MNIE INFORMOWAĆ, BO JEŻELI NIE TO POSMAKUJESZ MOJEGO CRUCIATUSA!
Oto moje gg: 40712234 - Imperio!
Sama prowadzę bloga o HP, i wyobraź sobie, że w takiej samej strefie czasowej co Ty, więc jeżeli miałabyś ochotę wpaść to serdecznie zapraszam - http://analise-must-die.blogspot.com/
Aha, no i jeżeli chciałabyś rozsławić swojego bloga to zapraszam również do mojego katalogu z opowiadaniami o tematyce Potterowskiej - http://rolka-pergaminu.blogspot.com/
Niewyobrażalnej ilości weny Tobie życzę :)
Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na http://analise-must-die.blogspot.com/ gdzie ukazał się rozdział 3.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Witam!
OdpowiedzUsuńStwierdzam, iż Twój blog jest zajebisty. Podoba mi się relacja Harry/Iron. Chociaż, to trochę dziwne imię dla dziewczyny. Przypadł mi do gustu charakter oraz wygląd córki Syriusza. Nie wyłapałam żadnych błędów ortograficznych lub interpunkcyjnych, co mnie niezwykle cieszy. Ogólnie rzecz biorąc baaaardzo chciałabym przeczytać następną notkę. Tak ciekawie się zaczęło i już nic więcej nie będzie :/
W bądź każdym razie. Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny i pomimo tego, co wcześniej napisałam z niecierpliwością oczekuję następnej notki!
Sonrisa