13 sierpnia 2012

Rozdział I: Uniewinniony.


LORD VOLDEMORT POWRACA
Z krótkiego oświadczenia ministra Magii, Korneliusza Knota, wynika, że Ten, Którego Imienia Nie Można Wymawiać powrócił.
Sami-Wiecie-Kto pojawił się w gmachu Ministerstwa Magii z wierną grupą swoich sprzymierzeńców. Nic więcej nie mogę powiedzieć.” – Zdradził nam pewien Auror, który nie chciał ujawnić swojego nazwiska. Krążą pogłoski, jakoby w Ministerstwie miał być również Harry Potter z grupą przyjaciół. Czytaj na stronie trzeciej.

HARRY POTTER WYBRAŃCEM?
Czy Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać pojawił się w legendarnej Sali przepowiedni, by wykraść przepowiednię o słynnym Harrym Potterze? Czy chciał się dowiedzieć, dlaczego utracił swą moc przez niemowlę? Co, tak naprawdę, wydarzyło się w domu Potterów piętnaście lat temu? Spekulacje, plotki, pogłoski, fakty – czytaj na stronie ósmej.

SYRIUSZ BLACK OCZYSZCZONY ZE WSZYSTKICH ZARZUTÓW
Członkowie Wizengamotu oczyścili „Seryjnego” Blacka ze wszystkich zarzutów. „Black nikogo nie zabił” – oznajmił Korneliusz Knot. – „nigdy nie był śmierciożercą. To nasza pomyłka. Uczestniczył za to w walce ze śmierciożercami w Ministerstwie Magii, cudem przeżył atak Bellatriks Lestrange.”. Wizengamot ujawnia, kto zabił dwunastu mugoli – czytaj na stronie jedenastej.

Czarnowłosa dziewczyna, siedząca na parapecie z nogami podkulonymi pod brodę, z westchnieniem odrzuciła gazetę. Spojrzała przez okno, za którym nawałnica pustoszyła ulice Londynu. Patrzyła, jak ludzie uciekają w popłochu do domów, restauracji, barów, przez kilka minut, po czym zeskoczyła z parapetu i najciszej jak potrafiła, wyszła z pokoju. Stare, drewniane schody prowadziły na dół, do mrocznego korytarza, a ten prowadził do następnych schodów, którymi schodziło się do podziemnej kuchni. Dziewczyna była pewna, że nikogo nie zastanie w tym mrocznym pomieszczeniu, jednak myliła się. Przy długim stole siedział chłopak o długich, rudych włosach, czytając najnowszy numer Proroka Codziennego. Naprzeciwko niego siedziało dwóch mężczyzn, rozmawiających o czymś przyciszonym głosem. Jeden z nich, chociaż sprawiał wrażenie stosunkowo młodego, wyglądał na bardzo zmęczonego, a pośród jego miodowych włosów można było dostrzec siwe kosmyki. Drugi natomiast był przystojny i bardzo podobny do stojącej w progu dziewczyny; również miał kruczoczarne włosy i szare oczy.
- Iron? Myślałem, że śpisz. – Oznajmił Syriusz, przerywając dyskusję z Remusem.
- O, cześć. – Mruknął Bill Weasley znad gazety.
- Cześć, Bill. Jak się czujesz, tato? – Spytała Iron, siadając naprzeciwko Syriusza.
- Co wy wszyscy z tym „jak się czujesz”?! – Warknął mężczyzna, co do złudzenia przypominało warknięcie psa. – Przecież nic mi się nie stało!
- No tak, tylko odbiłeś śmiertelne zaklęcie, przecież każdy robi to codziennie. – Prychnęła ironicznie.  
- Jakie tam odbiłem! – Żachnął się Syriusz, chociaż na jego twarzy pojawił się cień zadowolenia. – Po prostu zaklęcie tarczy... nieźle mi wyszło. Nic się nie stało.
- Nie? Leżałeś pół miesiąca bez życia, bo nic się nie stało?
- Nie musisz tak...
- I gdyby nie to, że jesteś animagiem i uciekłeś, to byś nadal leżał w Świętym Mungu.
- Iron, skończmy ten temat, dobrze? Bellatriks mnie nie zabiła, żyję, siedzę tu, więc nie trzeba tego tak roztrząsać.
Dziewczyna westchnęła. Wszyscy na chwilę zamilkli, a tę ciszę przerwała rudowłosa, niewysoka, pulchna kobieta, która wkroczyła do kuchni. Na jej pogodnej zwykle twarzy malowało się zmęczenie, oczy miała zapuchnięte i przekrwione, ale mimo to uśmiechnęła się na widok Iron, Syriusza, Remusa i Billa w kuchni.
- Witajcie, kochani. – Powitała ich Molly Weasley.
Odpowiedzieli zgodnym chórem „dzień dobry”.
- Iron, pomożesz mi ze śniadaniem? – Zwróciła się do czarnowłosej dziewczyny. – Ginny i Hermiona zaraz przy...
Nie dokończyła, bo gdzieś na górze rozległ się potężny huk.
- GEORGE! FRED! – Wrzasnęła pani Weasley w kierunku schodów, aż osoby w kuchni pozakrywały uszy. – NA DÓŁ! NATYCHMIAST!
Pokręciła głową z ciężkim westchnieniem, po czym machnęła różdżką w kierunku szafki, z której wyleciało dziesięć talerzy.
- Molly, mnie nie licz. – Odezwał się Lupin. – Muszę uciekać. Dumbledore ma do mnie jakąś sprawę. – Wstał. – Będę wieczorem, cześć, Syriuszu, Molly, trzymaj się, Iron. Bill, do zobaczenia u Gringotta.
I wyszedł z kuchni, obdarzając wszystkich bladym uśmiechem.
- Do zobaczenia u Gringotta? – Powtórzyła Iron. – Co Lupin będzie tam robił, Bill?
- Ściśle tajne sprawy Zakonu Feniksa. – Mruknął chłopak zza gazety. – Sam nie wiem, o co chodzi. Pewnie...
Iron już chciała chłonąć jak gąbka każde jego słowo, bo sprawy Zakonu interesowały ją jak mało co, ale do kuchni wpadli bliźniacy, umorusani jakąś czarną mazią i pani Weasley znów wybuchła.
- Jeszcze raz usłyszę jakiś hałas! Chociaż raz! Obiecuję, wyrzucę was stąd! JAK MOŻECIE SIĘ TAK ZACHOWYWAĆ?! KTO WAS WYCHOWYWAŁ?!
- Molly, nie wrzeszcz! – Syriusz zerwał się na równe nogi. – Obudzisz moją ma...
Nie zdążył dokończyć zdania, bo portret pani Black na piętrze zaczął wrzeszczeć.
- SZUMOWINY! SZLAMY! PLUGAWI ZDRAJCY KRWI W MOIM RODZINNYM DOMU!
Syriusz pobiegł uciszać portret, a ci, którzy zostali w kuchni, pomogli w przygotowywaniu śniadania. Wkrótce na stole zaczęły pojawiać się pyszne, domowe potrawy, przygotowane przez panią Weasley. Iron, Syriusz, Ron, Hermiona, Bill, Fred, George, Ginny i Molly usiedli przy stole. Przez chwilę panowała cisza, przerywana tylko odgłosem widelców dotykających talerza i chrupania tostów, aż w końcu odezwał się Ron.
- To hedy przyedzie ‘Arry?
- Ron, nie mów z pełnymi ustami! – Skarciła go pani Weasley, ale Syriuszowi najwyraźniej nie przeszkadzało jedzenie w buzi młodego Weasleya, bo odpowiedział:
- Dzisiaj wieczorem. Poleci po niego Szalonooki, Remus i Tonks.
- Poleci? – Powtórzyła Iron, otwierając szerzej oczy.
- Na miotłach.
- Poważnie?! Hej, ja też chcę lecieć!
Iron uwielbiała latanie na miotle jak mało kto. Była ścigającą w drużynie Gryfonów od drugiej klasy i praktycznie nie schodziła z miotły, ale w te wakacje odebrano jej możliwość zajmowania się swoją pasją, ponieważ Grimauld Place 12 było w miejscu pełnym mugoli, a poza tym, nie było tam żadnego ogródka ani innego miejsca, w którym można by było bezpiecznie polatać na miotle.
- Zwariowałaś? – Spytał Syriusz, patrząc na nią spode łba. – Nie po to leci po niego grupa wykwalifikowanych Aurorów, żeby komuś coś się stało. Chociaż... sam chętnie bym polatał...
- Syriuszu! – Żachnęła się pani Weasley. – Wiesz, że pod żadnym pozorem...
- Wiem, przecież wiesz, że wiem. – Syriusz wywrócił oczami. Przez tę krótką chwilę wyglądał, jakby znów był zbuntowanym piętnastolatkiem. – Ale przecież oczyścili mnie z zarzutów, więc nie rozumiem, dlaczego...
Nie dokończył, bo kuchni wleciała nieduża płomykówka, zatoczyła koło nad Syriuszem, po czym usiadła na jego ramieniu, wyciągając do przodu nóżkę, do której przywiązany był list. Mężczyzna odwiązał go, marszcząc czoło.
- Od Dumbledore’a... Co on ode mnie chce?
Drogi Syriuszu,
pragnę poinformować cię, iż osobiście dostarczę Harry’ego do Kwatery Głównej, dziś, około godziny 22. Remus, Nimfadora i Alastor już o tym wiedzą.
Pozdrowienia dla wszystkich przesyła
Albus Dumbledore.
Syriusz przeczytał list dwa razy, dopiero za trzecim przeczytał go głośno.
- Dlaczego... Czemu... Po co Dumbledore chce sam zabrać Harry’ego od jego mugoli? – Spytał Ron.
- PROFESOR Dumbledore, Ronaldzie. – Warknęła pani Weasley. – Och, wspominał coś, że Harry jest mu potrzebny do załatwienia pewnej sprawy, ale nie wiem, o co chodziło.
Iron wymieniła spojrzenia z Syriuszem.
- No, dobrze. Jadę teraz z Billem na Pokątną i do Gringotta. Macie już spisy książek?
Ron, Ginny, Hermiona i Iron pokręcili głowami.
- Trudno, pojedziemy kiedy indziej. Syriuszu, zostajesz z dzieciakami. Tylko żadnych głupich pomysłów!
- Tak jest. -  Odparł Syriusz tonem żołnierza, wyraźnie zadowolony z siebie.
- Mówię poważnie. – Pani Weasley zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
- No dobrze, wiem. – Black wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Och, chyba jednak powinnam zostać.
- Daj spokój, mamo. – Odezwał się Bill, wreszcie odkładając gazetę. – Chodźmy.
Gdy tylko pani Weasley opuściła pomieszczenie, Syriusz zwrócił się do bliźniaków.
- No, to co nowego wymyśliliście?
- Och, to dopiero prototyp... – Zaczął Fred i razem z George’m, przekrzykując się nawzajem, opowiedzieli o swoim kolejnym, wspaniałym wynalazku
Skończywszy opowieść, stwierdzili, że trzeba kontynuować zabawę w małego debila… przepraszam, wynalazcę i udali się na piętro.
 Iron spojrzała na swojego ojca. Odwzajemnił spojrzenie z pytającym wyrazem twarzy.
- Tato, ja się jednak cieszę, że żyjesz.
- Nie mów do mnie „tato”, bo mnie to postarza. Dobra, dzieciaki – odsunął krzesło od stołu i wstał. – Idę sobie. Jakby co, będę w moim pokoju.
I wyszedł. Zapadło milczenie, którego Iron nienawidziła, ale przebywała w tym samym pomieszczeniu z Ginny, więc nic dziwnego. Jak wszyscy wiedzą, Ginny od zawsze była zakochana w Harry’m, a ten zdecydowanie bardziej interesował się Iron, w związku z czym młodsza siostra Weasley niezbyt za nią przepadała. Właściwie… to bardzo delikatnie powiedziane. Czarnowłosa dziewczyna czuła na sobie nienawistne spojrzenie Ginny praktycznie cały czas. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Ronem, po czym powiedziała:
- Pójdę do Syriusza. 
Wspięła się po licznych schodach z lekkim uśmiechem na ustach. Właściwie, nienawiść Ginny do niej wcale jej nie przeszkadzała. Bardzo cieszyła się, że Harry czuł może do niej coś więcej. Nikt nigdy tego głośno nie powiedział, byli przyjaciółmi, ale oboje gdzieś podświadomie czuli, że to się raczej nie skończy na przyjaźni.
- Śledzisz mnie, na brodę Merlina?! – Warknął Syriusz, kiedy Iron weszła do pomieszczenia. Kładł się właśnie na łóżku z wyraźnym zmęczeniem na twarzy.
- Bałam się, że Ginny zabije mnie wzrokiem.
Pokręcił głową.
- Zawzięta jest. – Zamilkł na chwilę. Z jego twarzy znikł wyraz pod tytułem „twardy glina z wielkiego miasta” i zagościło coś pomiędzy „spędziłem 13 lat w Azkabanie, a ostatnio prawie zabiła mnie kuzynka”, a „nie mam siły udawać, że jestem zdrowy jak dojrzała Sklątka Tylnowybuchowa”. – Jak twoja matka.
Znów zapadła cisza.
Syriusz trafił do Azkabanu, nie wiedząc, że jego dziewczyna jest w ciąży. Zginęła, gdy Iron miała zaledwie rok. Chciała udowodnić niewinność Syriusza, ministerstwo zaczynało być jej przychylne i wtedy została zamordowana przez jednego ze Śmierciożerców. Miało to miejsce dzień przed śmiercią James’a i Lily, i to dlatego Iron i Harry tak dobrze się rozumieli – oboje stracili rodziców w ten sam, bezsensowny sposób i kiedy Syriusz uciekł z Azkabanu oboje nagle dowiedzieli się, że Black jest ich jedynym, tak bliskim, żyjącym krewnym.
- I ojciec też… Nie wiem, jak ja przeżyłam 13 lat nie wiedząc, że ten słynny Black to mój ojciec. Zbieżność nazwisk, cholera… - Pokręciła głową. – Ciekawe, ile czasu by mi to jeszcze wmawiali, jakbyś nie uciekł z Azkabanu…
- Nie smęćmy, Iron. Przerabialiśmy ten temat milion razy. Też nie wiedziałem, że mam tak zajebis… fantastyczną córkę.
Przez chwilę znów wyglądał, jakby miał piętnaście lat.
- To, że żyjemy w czasach, w których właściwie nie można bezpiecznie wyjść na ulicę – dodał po chwili, wracając do swojego dorosłego wyrazu twarzy. – nic nie znaczy, dopóki jesteśmy wszyscy razem.
- Tato, skończ te mówki motywacyjne i pograjmy w jakiegoś Wybuchającego Durnia, bo tak smęcisz, że już cię słuchać nie mogę. – Stwierdziła, udając zirytowanie.
- NIE „TATO”! Możesz mnie nie postarzać?!
- Przecież mówię „tato”, nie „dziadek”!
- A spróbowałabyś powiedzieć do mnie „dziadek”!
Na widok wyrazu jego twarzy Iron parsknęła śmiechem. Syriusz też zaczynał się śmiać.

Dzień był dosyć smętny, tak jak większość tych wakacji. Mimo, ze Zakon cały czas trzymał się razem i co chwila ktoś odwiedzał Grimauld Place 12, nie dało się cieszyć wakacjami ze świadomością, że Voldemort obserwuje praktycznie każdy ich ruch. Jednak była jedna rzecz, która poprawiała humor Iron i dawała jej nadzieję, że ten dzień, a właściwie wieczór, nie będzie kolejnym spędzonym na smętnym snuciu się po ponurym domu, gdy członkowie Zakonu będą w trakcie kolejnego, długiego zebrania.
Iron, wraz z Herminą, grała w czarodziejskie szachy przeciwko Ronowi i Ginny. Połączenie zabójczej inteligencji Hermiony i niezwykłego sprytu Iron sprawiało, że wygrywały już piątą partię z rzędu. W Ginny, z każdą następną minutą rosła nienawiść do tej nieprzyzwoicie ładnej i mądrej czarnowłosej dziewczyny, która odbierała JEJ Harry’ego. Zwłaszcza teraz, kiedy Iron i Harry tyle razem przeszli, ich przyjaźń się wzmocniła, a młody Potter coraz mniej zwracał uwagę na Ginny. Ron, który nie cierpiał przegrywać, też czuł coraz większą złość na Herminę i Iron, które ogrywały ich z perfidnymi uśmieszkami. Wszyscy wydawali polecenia pionkom z coraz większym znudzeniem, kiedy nagle usłyszeli, że ktoś wchodzi do domu. Wytężyli słuch.
- Harry! – Krzyknął Ron, podrywając się z krzesła i jak szalony pędząc w stronę korytarza wejściowego.
Iron ruszyła za nim trochę spokojniejszym tempem, razem z Hermioną i Ginny, której twarz przybrała kolor dojrzałego buraka.
Kiedy tylko weszli do korytarza, ich oczom ukazał się sam Albus Dumbledore, jak zwykle w fantazyjnej szacie, ze swoją charakterystyczną, długą, siwą brodą i kapeluszu dobranym do szaty. Harry natomiast stał kawałek za nim, w mugolskim, zdecydowanie za dużym ubraniu, ze swoimi wiecznie rozczochranymi, przydługimi kruczoczarnymi włosami.
- Harry! – Hermina jako pierwsza rzuciła mu się na szyję.
- Cześć, Hermiono… Ron…
- Cześć, stary!
- Cześć, Harry. – Wyrzuciła z siebie Ginny i od razu odwróciła wzrok.
Dopiero teraz młody Potter spojrzał na Iron. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, lekko przekrzywiając głowę. Odwzajemnił uśmiech.
- Cześć, jamochłonie. – Powitała go, niezwykle przyjaźnie.
- Cześć, wariatko. – Harry przytulił swoją przyjaciółkę przytrzymując ją przy sobie zdecydowanie dłużej, niż pozostałych.
Trzeba przyznać, że kto jak kto, ale oni uwielbiali się droczyć nawzajem.
Na widok Syriusza Harry uśmiechnął się jeszcze bardziej, po czym przywitał się ze swoim ojcem chrzestnym.
- A może by tak z ktoś z was przywitał się z panem profesorem, hm? – Powiedziała pani Weasley, po czym powiedziała, jakby sama ignorując swoją uwagę:
- Harry, kochaneczku! Zaraz dostaniesz kolację!
- Molly, czegóż ty wymagasz? – Przemówił Dumbledore. – Są wakacje.

Iron siedziała w swoim ulubionym miejscu, na parapecie w swoim pokoju. Było sporo po północy. Niewiele było widać przez wielkie, brudne okno, ale ona i tak nie spuszczała wzroku z ulicy. Stąd widziała, kto wchodzi do kwatery głównej zakonu – w ciągu tej niecałej godziny, kiedy tam siedziała, weszło już sześciu czarodziejów – trzech z nich nie znała, czwartym był Severus Snape, który wyszedł po kilku minutach (z tego, co zdołała podsłuchać wiedziała, że składał tylko jakieś dziwne, zaszyfrowane raporty), natomiast po nim wszedł Remus i Tonks, którzy pewnie zostaną na noc w kwaterze głównej. Straż tej nocy pełnił Szalonooki Moody, więc co chwila pojawiał się na ulicy i znów wchodził do domu.
Iron westchnęła. Nie miała ani chwili, żeby zamienić chociaż słówko z Harry’m – wszyscy mieli do niego miliony pytań. Nie mogła pozbyć się chęci, żeby teraz zapukać do jego pokoju – może jeszcze nie śpi? – ale nie była pewna, czy to aby na pewno jest rozsądne.
Zresztą… czym właściwie jest rozsądek? Przecież jest rodzoną córką Syriusza Blacka!
Zeskoczyła z parapetu w zwariowanym tempie, przebiegła przez duży pokój i wyszła na korytarz. Harry był w pokoju dokładnie naprzeciwko jej sypialni, więc nie miała nawet długiej drogi do pokonania.
Zapukała cicho. Czekała chwilę na jakąś odpowiedź i już miała się wycofać, kiedy drzwi się otworzyły.
- Iron?
- Obudziłam cię?
- Niespecjalnie.
- To znaczy?
- Czytałem. Chodź.
Iron weszła do pokoju i usiadła na rozścielonym łóżku, przykrywając się od razu puchatym kocem. Harry, widząc to, westchnął i niechętnie zajął miejsce na fotelu.
- Nie za wygodnie ci? – Spytał.
- Przecież zimno jest, nie bądź bez serca… Co od ciebie chciał Dumbledore?
- Przynęty.
Iron obdarzyła go pytającym spojrzeniem.
- Chciał, żebym przekonał nowego nauczyciela do pracy w Hogwarcie.
- Nauczyciela obrony przed czarną magią?
- Chyba tak, bo czego innego?
- Czemu akurat ty?
- Bo ten facet lubi sobie „kolekcjonować” uczniów… jak mógłby nie mieć w swojej kolekcji słynnego Pottera? – Harry wywrócił oczami, zaznaczając, że wcale mu się to nie spodobało. – Uczył moich rodziców, i Syriusza, i wszystkich wielkich czarodziejów ich pokolenia. Potem odszedł, a teraz Dumbledore się uparł, żeby wrócił.
- I co, udało się?
Harry kiwnął głową.
- Ale on mi się nie podoba. Jest dziwny.
- Zobaczymy w Hogwarcie.
Zapadło milczenie, przerywane tylko cichym pohukiwaniem Hedwigi.
- Tęskniłam za tobą. – Powiedziała cicho Iron.
- Ja za tobą też, gumochłonie.
Iron rzuciła w Harry’ego poduszką, który nie zdążył zareagować i dostał w głowę.
- AUU! Co to miało być?!
- Sklątka tylnowybuchowa w wersji soft! – Odparła dziewczyna. – Co czytałeś?
- „Quidditch przez wieki” – Wskazał głową na książkę leżącą przy łóżku. – Po raz czterdziesty…
- Wcale się nie dziwię. Sama chętnie przeczytałabym ją jeszcze raz. – Podniosła książkę i otworzyła na pierwszej lepszej stronie. – Oh, Krum… Powinni mu zamazywać twarz na zdjęciach…
Harry parsknął śmiechem.
- Powiedz to Hermionie… - Stwierdził.
Teraz to Iron opanował opętańczy śmiech.
Śmiali się razem do trzeciej w nocy. I śmialiby się pewnie całą noc, gdyby zirytowany, obudzony śmiechem Syriusz ich nie uspokoił. Sam, co prawda, najpierw na nich nakrzyczał, a później usiadł i śmiał się razem z nimi, ale w końcu stwierdził, że naprawdę trzeba iść spać, wygonił Iron do jej pokoju, a sam poszedł do siebie.
Harry długo nie mógł zasnąć. Tym razem jednak nie męczyły go myśli o Voldemorcie i przyszłości. Raz za razem przypominał sobie melodyjny śmiech Iron, jej śnieżnobiałe, równe zęby obnażone w szerokim uśmiechu, długie, czarne włosy, opadające na twarz, co chwilę przez nią odgarniane dłonią, czarne, bystre oczy i to miłe uczucie, kiedy gdzieś, nawet przez przypadek go dotknęła.
Zasypiał, pierwszy raz od wielu miesięcy myśląc o przyszłości pozytywnie.

~~

Smętne to trochę, ale w końcu pierwszy rozdział, początki są ciężkie.
Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca.
Ci, którzy chcą być informowani o nowych notkach – kontakt poproszę, najlepiej gg.
No to tyle, endżoj :D

5 komentarzy:

  1. Ja kcem być informowana o postach. Btw, no czemu Harry.... Czemu nie któryś Weasley?! ;c Ale i tak zajbiste ^^ ~ Didee

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jestem zadowolona ze związku Harry - Iron. To jest ciekawsze. Teraz pełno jest Fred - Hermione albo Pansy - Ron. Przejedli mi się Rudzi ;x. TO OPOWIADANIE JEST ZAJE.... ŚWIETNE : ) Chcę być informowana. Mój numer gg 1816456. Tylko błagam, pisz szybko nowe rozdziały. Bo zwykle na następne rozdziały takich świetnych opowiadań muszę czekać baardzo długo ; ( Czekam na Twoją sowę < ;

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje opowiadanie znalazłam przez fejsa. Ktoś wrzucił adres na jakiegoś fanpejdża o Harrym.

    A więc stwierdzam iż to jest... BOSKIE, po prostu, no! Nie lubię Syriusza. To znaczy, nie że go nienawidzę, tylko mnie irytuje, ale to pewnie przez Snape'a ^^ Ukazałaś go tutaj takiego wyluzowanego, takiego prawdziwego Syriusza. Niektórzy robią z niego taką 'cnotkę niewydymkę', że się tak brzydko wyrażę.

    Ale jest moc, dziewczyno, jest moc! Już jestem Twoją stałą czytelniczką. Poza tym nigdzie się jeszcze nie natknęłam na fanfiction z córką Blcka w jednej z głównych ról, co czyni Twoje opowiadanie jeszcze bardziej oryginalnym.

    Jak ja się cieszę, że Iron i Harry czują do siebie miętę ^^ W sumie przeszła mi ulotnie taka myśl, że Iron jednak nie będzie z Harrym i że zwiążesz ją z młodym Malfoyem. Mam nadzieję, że tego nie zrobisz? ;3
    Żartuje. Twoje wypociny i zrobisz z nimi to, co Ci się żywnie podoba. xd

    Ginny burak, Ginny burak! Od dzisiaj mówię na nią burak.

    W żadnym wypadku to nie jest smętne. Jest w tym trochę humoru i powagi. Taka równowaga, a to luuubię.

    Powiem tak: MASZ MNIE INFORMOWAĆ, BO JEŻELI NIE TO POSMAKUJESZ MOJEGO CRUCIATUSA!

    Oto moje gg: 40712234 - Imperio!

    Sama prowadzę bloga o HP, i wyobraź sobie, że w takiej samej strefie czasowej co Ty, więc jeżeli miałabyś ochotę wpaść to serdecznie zapraszam - http://analise-must-die.blogspot.com/

    Aha, no i jeżeli chciałabyś rozsławić swojego bloga to zapraszam również do mojego katalogu z opowiadaniami o tematyce Potterowskiej - http://rolka-pergaminu.blogspot.com/

    Niewyobrażalnej ilości weny Tobie życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na http://analise-must-die.blogspot.com/ gdzie ukazał się rozdział 3.

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Stwierdzam, iż Twój blog jest zajebisty. Podoba mi się relacja Harry/Iron. Chociaż, to trochę dziwne imię dla dziewczyny. Przypadł mi do gustu charakter oraz wygląd córki Syriusza. Nie wyłapałam żadnych błędów ortograficznych lub interpunkcyjnych, co mnie niezwykle cieszy. Ogólnie rzecz biorąc baaaardzo chciałabym przeczytać następną notkę. Tak ciekawie się zaczęło i już nic więcej nie będzie :/
    W bądź każdym razie. Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny i pomimo tego, co wcześniej napisałam z niecierpliwością oczekuję następnej notki!
    Sonrisa

    OdpowiedzUsuń