Wszystko,
co przechodziłam w życiu, było po prostu cholernie trudne.
Przez
jedenaście lat w domu dziecka wmawiali mi, że jestem całkiem normalna. Chociaż
opiekunki doskonale wiedziały, że ze mną jest coś nie tak. I wcale nie zdziwiły
się na widok przedziwnego człowieka, który przedstawił się jako Albus
Dumbledore i zabrał mnie do szkoły, o której żadna z pracownic sierocińca nie
mogła wiedzieć, nawet nie chciała. Poczuły ulgę, bo kto chciałby opiekować się
dziwadłem, którego nikt nie chce zaadoptować, bo ma rządzę mordu w oczach,
niepewne geny (matka umarła w niewyjaśnionych okolicznościach, ojciec
nieznany), potrafi wzrokiem podpalić kartkę papieru i zrzucić kolegę z
dziecięcego rowerku bez podchodzenia do niego? Byłam czarną owcą, której nikt
nie lubił, dlatego dopóki nie znalazłam się w Hogwarcie, byłam najbardziej
zamkniętym człowiekiem na świecie.
Później
było inaczej. Poznałam Harry’ego – on też nie miał długo pojęcia o tym, że jest
czarodziejem. I gdyby nie Voldemort, jego rodzice by żyli, tak jak moja mama.
Też wracał na wakacje do mugoli, których nienawidził. Bo ja przecież też
musiałam wracać do sierocińca. Nie mogłam zamieszkać z Syriuszem, dopóki nie
oczyścili go z zarzutów.
Oh, dzień,
w którym dowiedziałam się, że mam ojca…
Pamiętam
to dokładnie. Na to wspomnienie łzy szczęścia wypełniają moje oczy…
Mama przed
śmiercią napisała list do Syriusza, który ukryła w domu, w którym kiedyś razem
mieszkali. Syriusz tam poleciał, jak tylko uciekł z Azkabanu. Znalazł ten list
i od tego czasu jego jedynym celem życiowym było odnalezienie mnie i Harry’ego,
który był jego chrześniakiem. Treść tego listu znam na pamięć…
Kochany,
jeśli to
czytasz, to znaczy, że już nie żyję, bo jeżeli mielibyśmy się kiedykolwiek
jeszcze spotkać, chciałabym Ci to wszystko opowiedzieć… Mam nadzieję, że jesteś
cały i zdrowy.
Syriuszu,
wiem, że nie zdradziłeś Jamesa i Lily, że nie zabiłeś tych mugoli. To wszystko
zrobił Peter, jestem tego pewna w stu procentach. Znajdę go i udowodnię jego
winę. Będę bronić Twojej niewinności, dopóki mnie nie wykończą. Będę walczyć do
końca i wierzę, że ten list nie trafi w Twoje ręce, ze to wszystko opowiem Ci
sama. Ale nie o tym chciałam pisać…
Kochanie,
nie zdążyłam Ci powiedzieć bardzo ważnej rzeczy. Nie zdążyłam Ci powiedzieć, że
zostaniesz ojcem… właściwie już zostałeś. Urodziłam naszą córkę. Byłam w drugim
miesiącu ciąży, kiedy Cię aresztowali… Nazwałam ją Iron. Pamiętasz, jak kiedyś
stwierdziliśmy wspólnie, że ktoś, kto ma takie imię na pewno będzie silny w
życiu? Nadałam jej w urzędzie Twoje nazwisko. Jeżeli zginę, w ten sposób będzie
Ci łatwiej ją znaleźć. Pamiętaj, Iron Lilyann Black. Już teraz ma takie włosy i
oczy jak Ty…
Wie o tym
Remus. Prosiłam go, żeby zaopiekował się Iron, gdybym ja zginęła… Stwierdził,
że będzie się starał dyskretnie mieć ją na oku w razie czego.
Nie
zapominaj o Harry’m, jeśli nie przeżyję, będziesz jego jedynym krewnym… Nie
ufam tym mugolom, do których wysłał go Dumbledore. Pamiętam, co Lily o nich
mówiła… Oni na pewno nie stworzą mu dobrego domu.
Jeszcze
raz powtórzę, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy…
Kocham Cię
najbardziej na świecie…
Ann
Syriusz
znalazł i mnie, i Harry’ego. Pamiętam, wyglądał jak szaleniec. Pomyślałam, że
kogoś takiego jak on byłabym w stanie nawet zabić. Potem zjawił się Pettigew, ujawnił,
że to on jest winny śmierci rodziców Harry’ego i tych mugoli, Syriusz pokazał
mi list… Wszystko miało być pięknie, ale Pettigew zwiał. To była tylko chwila
szczęścia, kiedy Syriusz powiedział mi i Harry’emu, że będziemy rodziną,
zamieszkamy razem… Ale wszystko zniknęło jak piękny sen. Syriusz znów musiał
się ukrywać… W ten dzień, kiedy razem z Harry’m i częścią Gwardii Dumbledore’a
trafiłam do Departamentu Tajemnic, Syriusz prawie zginął. Bellatriks rzuciła w
niego mordercze zaklęcie, a Syriusz w tym samym momencie stworzył wokół siebie
tarczę. Zaklęcie oczywiście przebiło tarczę, ale straciło przez nią sporo mocy,
w dodatku odrobinę zmieniło trajektorię lotu, muskając jedynie Syriusz rękę, na
której pozostała mu długa, wyraźna blizna.
Jestem
silna, tak. Ale nie przeżyłabym kolejnych cierpień. Nie przeżyłabym straty
ojca.
Iron zwinęła zapisany maczkiem zwój pergaminu.
Swoje myśli spisywała odkąd pamiętała, ale nigdy aż tak bardzo nimi się nie
przejęła. Skutkiem spisywania myśli tego wieczoru były plamy rozmazanego
atramentu na pergaminie, spowodowane łzami, których po prostu nie mogła
powstrzymać. Myślała o swojej mamie, która poświęciła życie, chcąc stworzyć dla
Iron prawdziwą rodzinę, myślała o tym, ile znaczy dla niej teraz Syriusz i jak
bardzo go kocha…
Wytarła z policzków resztki łez i wrzuciła zwinięty
pergamin pod łóżko.
Teraz
mieszkam tutaj, z tatą, i już zawsze tak będzie. – pomyślała i
uśmiechnęła się nieznacznie.
Zegar wskazywał godzinę dwudziestą trzecią i prawie
wszyscy już spali. Tylko kilkoro członków Zakonu wciąż jeszcze omawiało coś w
kuchni. Iron doszła do wniosku, że minął kolejny, ponury i smętny dzień, który
spędziła grając z Harry’m, Ronem i Hermioną w szachy.
Nie wiedząc do końca co robi, wyszła z pokoju i
poszła w kierunku sypialni Syriusza. Zapukała cicho i weszła do środka. Syriusz
siedział na parapecie (w końcu po kimś Iron musiała odziedziczyć zamiłowanie do
siedzenia w takim miejscu) i wpatrywał się w jakiś odległy punkt za oknem.
Dopiero po chwili spojrzał na swoją córkę.
- Iron, co się stało?! – Musiał zauważyć jej
zapłakane oczy.
- Nic, tato. – Podeszła do niego i po prostu
przytuliła się. – Strasznie cię kocham.
- Ja ciebie też, Iron. – Odpowiedział i przycisnął
ją mocno do siebie.
Przesunął się, aby mogła usiąść obok niego i w tej,
naprawdę wzruszającej dla obserwatora pozycji przytulonej córki do kochającego
ojca, zasnęła.
Obudziła się rano, już na łóżku, przykryta
szczelnie puchatym kocem. Obok niej spał Syriusz, z głową jak zwykle w
poduszce. Spojrzała przelotnie na zegarek – wskazywał siódmą. Najciszej jak
mogła poszła do swojego pokoju i gdy po połowie godziny wykąpana i ubrana
wyszła z łazienki, wszyscy powoli się budzili. Urządziła efektowną pobudkę
Harry’emu, a także Syriuszowi (oboje zostali oblani wiadrem Lodowatej Suchej
Wody – najnowszego wynalazku Freda i George’a Weasleyów). Ginny nie mogła
powstrzymać nienawistnego syknięcia, kiedy Harry i Iron wypadli z pokoju
chłopaka, przepychając się i śmiejąc głośno.
- Puść mnie, gumochłonie! – Krzyknęła Iron,
łaskocząc Harry’ego, żeby rozluźnił uścisk wokół jej talii. – Cholera, obudzimy
panią Bl…
- SZLAMY! SZUMOWINY! ZDRAJCY KRWI W MOIM RODZINNYM
DOMU!
- NA BRODĘ MERLINA, MAMO, ZAMKNIJ SIĘ! – Wrzasnął
wściekle Syriusz i poszedł uspokajać portret.
Harry i Iron zdusili w sobie kolejny wybuch
śmiechu.
- Chodźcie, bezmózgowia. – pogonił ich Ron, który
wynurzył się ze swojej sypialnii. – Rozumiem, że miłość jest w powietrzu i w
ogóle, ale…
- RON! – Warknął Harry.
Dopiero co uspokojony portret pani Black znów
zaczął się wydzierać i Iron nie była już w stanie się uspokoić.
Jeszcze większy chaos spowodował Fred, który razem
z George’m aportowali się tuż przed wychodzącym właśnie z jakiegoś
pomieszczenia Stworkiem, domowym skrzatem. Stworzenie wlepiło w nich
nienawistne spojrzenie i chcąc efektownie oddalić się od nich, potknął się o
zwinięty dywan i sturlał ze schodów. W tym momencie śmiech trójki przyjaciół
był już dużo głośniejszy od wrzasków pani Black. Stworek podnosił się z ziemi,
miotając przekleństwami na wszystkie strony świata, Syriusz wyglądał, jakby
zaraz miał wyjść z siebie i stanąć obok, a Lupin, który znikąd pojawił się na
korytarzu też już ledwo powstrzymywał śmiech.
- Na brodę Merlina, ja was wszystkich po-za-bi-jam,
no po prostu pozabijam… - Stwierdził Syriusz, ale sam ledwo powstrzymywał
śmiech. – Gówniarze! Na śniadanie, natychmiast!
I parsknął śmiechem.
Kiedy Iron znalazła się w kuchni, natychmiast
rzuciła się na najnowsze wydanie Proroka Codziennego, leżące na stole. Zauważywszy
zdjęcie swojego ojca na pierwszej stronie, natychmiast zaczęła czytać.
TAJEMNICE SYRIUSZA BLACKA
Kim
właściwie jest ten jakże pochopnie i niesłusznie oskarżony przez Ministerstwo
człowiek? Co łączy go z prześliczną, szesnastoletnią uczennicą Hogwartu? Czytaj
na stronie dziewiątej.
Iron natychmiast otworzyła pismo na stronie
dziewiątej. Ujrzała samą siebie, na zdjęciu wykonanym tuż po zajściach w
Departamencie Tajemnic. Jej zapłakane oczy śledziły magów ze szpitala świętego
Munga, którzy próbowali przywrócić życie jej ojcu.
- Syriusz, czytałeś ten artykuł? – Spytała, nie
podnosząc nawet wzroku znad gazety.
- Taa. Same pierdoły.
Po
kolejnym przesłuchaniu Black’a, tym razem z użyciem Veritaserum, eliksiru
prawdy, wiemy, że nie jest on winny zabójstwa Potterów i dwunastu mugoli sprzed
prawie szesnastu lat. Najprawdopodobniej winny jest były przyjaciel Jamesa i
Lily Potter, którego nazwiska nie zezwolono nam ujawnić w Proroku i który dotąd uważany był za zmarłego.
Nikt nie
chce nam powiedzieć, jak naprawdę wygląda historia Syriusza Blacka i Iron
Black. Jedyne, co wiemy, to to, że Iron jest córką Syriusza, jej matka została
zamordowana przez zwolenników Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, a
dziewczyna dzieciństwo spędziła w mugolskim sierocińcu. Czy Black, będąc w
Azkabanie, wiedział, że jest ojcem? Możemy tylko spekulować i się domyślać. Teraz,
gdy został uniewinniony, świat czarodziejów nagle usłyszał o młodej, notabene
prześlicznej i bardzo inteligentnej Gryfonce. Co wspólnego rodzina Black ma z
Harry’m Potter’em? Tego też możemy się tylko domyślać. Póki co, Syriusz i Iron
są nieuchwytni, a jeżeli komuś z naszych dziennikarzy uda się ich spotkać, nie
chcą udzielać odpowiedzi na pytania.
Świat
czarodziejów mógł odetchnąć z ulgą – Black to nie morderca, nie jest też
zwolennikiem Sami-wiecie-kogo, a Ministerstwo przyznaje się do winy… ale to
oznacza, że prawdziwy zdrajca i morderca wciąż bezkarnie chodzi po Ziemi. Kto
wiem, może pomaga Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać?
Każdy
zadaje sobie pytanie – co przyniesie przyszłość?...
Iron nagle stwierdziła, że trochę boi się powrotu
do Howartu. Przecież dla swoich przyjaciół nie będzie już teraz tą samą Iron –
będzie córką Syriusza Blacka. Już niejedni stwierdzili, że skoro Syriusz zdołał
uciec z Azkabanu, to na pewno zdołałby oszukać Veritaserum, a ona, Iron, jest
córką mordercy… To samo mogą powiedzieć w Hogwarcie.
Syriusz musiał zauważyć to drobne zmartwienie na
jej twarzy, bo uśmiechnął się pokrzepiająco i niepokój natychmiast ja opuścił.
- Cholera jasna! – Do kuchni przykuśtykał Alastor
Moody. – Zaczynam mieć wrażenie, że połowa Ministerstwa jest pod wpływem
Imperiusów.
- Alastorze! – Żachnęła się pan Weasley. – Nie przy
dzieciakach…
- A co! Niech wiedzą, jakie głupole siedzą u
władzy. – Stwierdził, zajmując miejsce przy stole.
Iron leniwie przerzucała strony Proroka
Codziennego, skubiąc i przerzuwając suchą bułkę. Przeczytała kilka nudnych
artykułów o kolejnych atakach na mugoli, swoją ulubioną rubrykę o quidditchu, a
następnie kilka ciekawostek na temat różdżek, kociołków i innych bzdur, które
wcale ją nie interesowały, ale nie miała gdzie podziać oczu.
Nagle do kuchni wleciało pięć płomykówek, zatoczyły
krąg nad stołem i każda upuściła jeden list prze Iron, Harry’m, Ronem, Hermioną
i Ginny.
- O w mordę, wyniki SUMów! – Krzyknął Ron.
Serce Iron zabiło szybciej, a Syriusz natychmiast
podszedł do niej, żeby widzieć list.
WYNIKI
EGZAMINU
POZIOM
STANDARDOWYCH UMIEJĘTNOŚCI MAGICZNYCH
Oceny pozytywne:
Wybitny (W)
Powyżej oczekiwań (P)
Zadowalający (Z)
Oceny negatywne:
Nędzny (N)
Okropny (O)
Troll (T)
IRON LILYANN BLACK OTRZYMAŁA:
Astronomia – P
Opieka nad magicznymi
stworzeniami – P
Zaklęcia – W
Obrona przed czarną
magią – W
Wróżbiarstwo – Z
Zielarstwo – P
Historia Magii – Z
Eliksiry – P
Transmutacja – W
- Cholera…
- No, Łapa, nie możesz powiedzieć, ze twoja krew. –
Powiedział Remus, który też nagle pojawił się przy Iron. – Ty miałeś raczej
same nędzne…
- No jasne, odezwał się ideał! – Oburzył się
Syriusz, który znów wyglądał, jakby miał piętnaście lat. – Miałem wybitny z obrony
przed czarną magią i z eliksirów.
- U Ślimaka każdy miał wybitnego…
- Przestańcie, przecież to było sto lat temu. –
Stwierdził Moody. – Pokażcie to.
Przejrzał szybko wyniki Iron, Harry’ego, Rona i
Hermiony (chyba nie trzeba mówić, że wyniki tej ostatniej były najlepsze…) i
oznajmił po chwili:
- No, tu siedzi nowe pokolenie Aurorów, tyle wam
powiem.
- Szalonooki – powiedział Syriusz beztroskim tonem.
– sto lat temu to ty miałeś SUMy, my jeszcze nie jesteśmy aż tacy sta…
- Ale żeście się rozpędzili! – Oznajmił Dubledore,
który też pojawił się znikąd. – Syriuszu, wyglądasz, jakbyś odmłodniał ładne
dwadzieścia lat. To ja miałem SUMy sto lat temu, a teraz wcale nie pogardziłbym
poranną kawą.
Iron siedziała w swoim ulubionym miejscu, na parapecie.
W ręce trzymała wyniki swoich SUMów, ale nie patrzyła na nie, znała je już na
pamięć. Wiedziała, że powinna być z siebie zadowolona. Wszystko jest na dobrej
drodze do tego, żeby została aurorem. Ale…
Powrót do Hogwartu zbliżał się wielkimi krokami.
Zawsze cieszyła się z tego, ale teraz, gdy miała Syriusza, wcale nie chciała
wracać do ukochanej szkoły. Bała się, że go straci. Przecież już raz było tak
blisko. Co, jeśli następnym razem Belatriks wypowie mordercze zaklęcie ułamek
sekundy wcześniej? Poza tym…
Nagle ciemną ulicę rozjaśnił błysk zielonego
światła. Ktoś krzyknął, coś huknęło i w stronę domu przy Grimmauld Place 12
sunęła grupa Dementorów… nie, to nie byli Dementorzy. To były zamaskowane
postacie w czarnych szatach, ale szli tak płynnie, jak gdyby lecieli…
Iron gwałtownie potrząsnęła głową. Dotarło do niej,
że zasnęła. Spojrzała na ulicę – nikogo tam nie było. Panowała ciemność, tak
jak wcześniej i żadne zielone światło jej nie rozświetlało. Dziewczyna
rozejrzała się po pokoju. Panował w nim bałagan – kufer stał na środku, a z
dookoła niego leżały porozrzucane ubrania, buteleczki z ingrediencjami do
eliksirów, stare egzemplarze Proroka, kociołek i otwarta klatka z jej sową
uszatą, Marycją. Kiedy ptak spostrzegł, że Iron na niego patrzy, wyszedł z
klatki na małych nóżkach i majestatycznie wzniósł się na niedużą wysokość, aby
wylądować na wyciągniętej ręce dziewczyny.
- Co jest, Marycjo? Chciałabyś polatać?
Sowa, jakby na potwierdzenie tych słów, przyjaźnie
skubnęła Iron w ucho.
- Też bym polatała. – Spojrzała smutno na swoją
Błyskawicę, opartą o ścianę. – Ale tu nie da rady.
Sowa przekręciła łebek, jakby chciała wiedzieć
dlaczego.
- Wiesz, oni wszyscy uważają, że tu nie można
latać. Ale obiecuję ci, jak tylko znajdziemy się Hogwarcie, będziemy latać
całymi dniami.
Sowa przekrzywiła łebek w drugą stronę i zahukała
cicho.
- Będzie dobrze. Prawda, Marycjo? Będziesz tu
codziennie przylatywać i sprawdzać, czy z tatą wszystko…
Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę!
Drzwi uchyliły się i wyjrzała zza nich rozbawiona
twarz Syriusza.
- Gadasz z sową?
- A z kim mam gadać, jeśli tatuś chleje Ognistą z
panem profesorem Lupinem, a reszta śpi?!
- No właśnie! – Syriusz wszedł, trzymając jedną
rękę za plecami, a drugą zamykając za sobą drzwi. – Może nie będę wzorcowym
ojcem, ale… - Wyciągnął zza pleców butelkę Ognistej Whisky. - …ale przyszedłem się
napić z córką.
- Yyy… Tato, mózg ci coś… - Pokręciła palcem w
okolicy skroni.
- Wiesz, ile ja chlałem w twoim wieku? – Usiadł na
parapecie obok niej. – W szóstej klasie przepiliśmy z James’em pociąg pancerny.
Iron dalej miała na twarzy wyraz głębokiego
zdziwienia.
- Masz dziecko, pij. – I sam parsknął śmiechem na
te słowa. – Na brodę Merlina, patologia.
- Nie, no skąd, tato, czemu tak sądzisz… -
Stwierdziła ironicznie.
Iron wzięła butelkę od Syriusza i upiła spory łyk,
nawet się nie krzywiąc.
- No i co, no, od razu widać, że nie pierwszy raz
pije. – Stwierdził Syriusz, z miną pt. „a nie mówiłem?!”. – Jak pijecie w
szkole, to uważajcie na McGonagall, ona zawsze widzi kaca. Ma rentgen w oczach,
nastawiony na promile! Zawsze mieliśmy z James’em ten problem, że ona widziała,
kiedy uciekamy z lekcji, bo coś knujemy, a kiedy uciekamy, bo mamy kaca.
Iron parsknęła śmiechem. Może dla niektórych to
była patologia, ale ona uwielbiała widok swojego „lekko wciętego”, rozbawionego
ojca. Miał wtedy te buntownicze, młodzieńcze oczy i w ogóle zachowywał się jak
piętnastolatek. Zawsze widziała w nim przyjaciela, a w takich momentach to był
ten przyjaciel, z którym można się pośmiać z wszystkiego.
- A Filch? On wiedział, jeśli w naszych torbach
była whisky i Piwo Kremowe, kiedy wracaliśmy z Hogsmeade. Zawsze to wiedział i
zawsze konfiskował, może dlatego, że my zawsze tylko po to chodziliśmy do
Hogsmeade… W każdym razie, później wypijał wszystko w swojej piwnicy. I wszyscy
się dziwili, że tak od niego capi perfumami…
Iron znów parsknęła śmiechem.
- Syriusz, jakbyś nie był moim ojcem, to mógłbyś być
moim mężem.
- Mówisz? – Odgarnął włosy z szelmowskim uśmiechem.
– Może sobie znajdę jakąś… młodszą… fajną…
- NAWET NIE PRÓBUJ!
Syriusz parsknął śmiechem.
- Pokręcona jesteś, Iron. Ale to po mnie.
Gadali jeszcze długo, śmiali się z byle czego, aż w
końcu Iron, zmęczona, zasnęła na ramieniu swojego ojca.
To był jeden z najlepszych wieczorów i nocy w jej
życiu.
~
Miało być jeszcze coś, ale przecież nie, bo mnie
KTOŚ, pogania XD
Znowu trochę smętny, ale mam nadzieję, że da radę
przeczytać.
Ah, i w poprzednim rozdziale było trochę
niespójności w kwestii śmierci matki Iron. Ona zginęła oczywiście PO śmierci
Jamesa i Lily.
No to tyle. Enjoy C:
Mój najsłodszy Merlinie!
OdpowiedzUsuńDobra, pierwsze co Ci powiem, to: Nie wiem, czy Syriuszowi tak po Azkabanie odbiło, czy bez kitu ma coś z głową, ale jest nienormalny. Pić z własną córką i to jeszcze Ognistą? Kurde, sama bym tak chciała.xd
W ogóle relacje pomiędzy nim, a Iron tak mnie cieszą i bawią, serio. Ta wzmianka o McGonagall i kacu po prostu mnie rozjebała, przepraszam za słownictwo, ale zawsze gdy mnie ponosi to przeklinam i stawiam mnóstwo emotikonek xdxdxdxd
To takie fajne, że Iron ma w nim przyjaciela.
Jak pojawił się Moody to mało co ze szczęścia się nie posikałam, bo go ubóstwiam!
Szkoda, że w tej notce nie było Harrusia <3 W następnej mogą z Iron mieć ślub, i żeby urodziły im się trojaczki - takie tam słodkie dzieciątka :D
Czytając list od matki Iron do Syriusza, to aż mi się łza w oku zakręciła. Ale ona go kochała, co? Waleczna kobieta z niej była. Super, super, super, super.
KOCHAM TO, KOCHAM TO,KOCHAM TO, KOCHAM TO, KOCHAM TO! JOOOŁ, JOOOŁ, JOOOOŁ!
Przepraszam <3 Poniosło mnie <3
PISZ JUŻ NOWY ROZDZIAŁ, JAK NIE TO ZA CIEBIE NAPISZĘ, BO JUŻ USYCHAM Z CIEKAWOŚCI CO STANIE SIĘ DALEJ????????????????
Ej, robiłaś sama szablon? Taki mhooczny, że masakra. <3
Dzięki za spam na moim blogu xd Też Ci odpisałam na gg, też się rozpisałam <3
To ja lecę.
Ale mam fazę, że z każdym moim nowym zdaniem ten suwaczek po prawej się zmniejsza. xd
Hahahahah!Jestem pierwsza, fak je xd
OdpowiedzUsuńMam prośbę: weź wyłącz weryfikację obrazkową, bo nie pozwala mi na swobodny spam
PISZ NOWY ROZDZIAŁ! <3
Hej.
OdpowiedzUsuńWpadłam na Twojego bloga bo zobaczyłam Twój komentarz na moim i tak jakoś coś mnie tchnęło aby cię odwiedzić. Na szczęście po raz kolejny przeczucie mnie nie myliło.
Kocham Harrego i wszystkie jego związki w których nie ma miejsca dla Ginny. Nie wiem czemu, ale po prostu uważam, że do siebie nie pasują.
Iron jest bardzo ciekawą i sympatyczną postacią. Podoba mi się to, że w końcu jest jakieś opowiadanie w którym dziewczyna nie zwodzi Harrego swoim zachowaniem i nie daje mu złudnych nadziei bo odnoszę wrażenie, że on też coś do niego czuje.
Ah... Syriusz. Mój słodki, kochany, roztrzepany Syriusz. Chyba tylko go stać na picie Ognistej z własną córką. Ale za to go kocham.
Tak więc... podsumowując. Opowiadanie mi się podoba. Wiem, że dopiero zaczynasz dlatego z niecierpliwością czekam na dalszą cześć.
Pozdrawiam i życzę weny.
Przeczytałam na razie tylko kawałek, ale od razu prosiłabym o informowanie, (resztę doczytam dziś wieczorem) malfoy-issue.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na malfoy-issue.blogspot.com
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci podziękować za te miłe słowa na temat mojego bloga. Tylko... To dopiero króciutki prolog czyli podsumowując - praktycznie nic. Szczerze mówiąc to jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się być zadowoloną ze swoich dzieł. Ale za to nie uwierzysz jak bardzo się wkręciłam czytając Twój drugi rozdział! *_* Uwielbiam ff potterowskie. Ba! Nawet wczoraj nie potrafiłam sobie odmówić Harrego w telewizji. Po raz setny rozryczałam się jak bóbr przy scenie z Bellą i Syriuszem. Nosz paskudne babsko, jak ona mogła go.. no jak?! :< Tylko z tego względu jej nie lubię. Jeśli zaś chodzi o Twoje opowiadanie to najbardziej spodobała mi się scena w której Iron przychodzi do Syriusza się przytulić i zasypia u jego boku. Aż ciepło mi się na sercu zrobiło - jak boga kocham. :D Ależ ta Ginny nienawidzi Iron! Jestem wręcz pewna, że prędzej czy później dojdzie do rękoczynów. I już zaczynam mieć te głupie wizje bliźniaków stawiających galeony na to, która z nich wygra pojedynek o Harrego xD PS. Oczywiście, że będę Cię informować i liczę tym samym na rewanż, bo nieźle się uśmiałam czytając te dwa rozdziały. Pozdrawiam :* / selfish-blood.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJaki śliczny szablon <3 Zakochałam się.
OdpowiedzUsuńKiedy trzeci rozdział, kochana?
Opowiadanie strasznie mnie wciągnęło. Bardzo ciekawa tematyka, Iron Black zdaje się być inteligentną, ale nieco zagubioną dziewczyną. Mam nadzieję, że jej relacje z Harrym będą jak najbardziej udane i opiszesz je w dalszych rozdziałach. Haha, Syriusz pije Ognistą z własną córką? :D po prostu pięknie! Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? Zapraszam Cię również na moje opowiadanie o Rose i Scorpiusie www.roseandscorpius.blog.onet.pl Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTy mi spamisz, ja Ci odspamiam! xd
OdpowiedzUsuńEj, to dobrze! I tak nie idę dzisiaj spać, także luuzik <3
Co do tych szablonów to powiem Ci szczerze, że ten jest o wiele bardziej ładniejszy od tamtego. Wiesz, przez te cholerne zmiany na tym Onecie każdy przeniósł się na blogspota, nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego, nie ma porównania :D
Też chciałabym nauczyć się robić szablony, to po prostu moje największe marzenie, no!
Dodawaj szybko, dodawaj <3