Czas
powrotu do Hogwartu zbliżał się nieubłaganie. Z każdym dniem Iron odczuwała
coraz większy niepokój, chociaż bała się do tego przyznać sama przed sobą. Nie
chciała, przede wszystkim, zostawiać Syriusza. Nawet wydawało jej się, że on
też nie chce się z nią rozstawać na cały rok. Nie pocieszała ją perspektywa
powrotu na święta, korespondowania, nawet potajemnych odwiedzin, do których
Syriusz byłby zdolny i które już zapowiedział.
Po
prostu bała się, że znów straci ojca. Miała wrażenie, że będąc tutaj, przy nim,
będzie mogła go obronić, jeśli na przykład Bellatriks znów zapragnie go zabić…
Głupie pieprzenie, masz szesnaście
lat i jeśli ta parszywa wiedźma znów się przyczepi, nie będzie litości.
Poza
tym, jej fenomenem było to, że mogła walczyć z dementorami, Śmierciożercami,
całym sercem działać przeciwko czarnej magii, znosić długoletnie, psychiczne
cierpienia, ale bała się, co powiedzą ludzie w Hogwarcie. Przecież powróci jako
córka tego Blacka. Ile procent ludzi
wierzy w jego niewinność? I nie chodziło jej tutaj o nią samą, nie bała się
opinii o sobie. Chodziło jej, co mówią o jej
ojcu.
Był
dla niej tak ważną osobą, że była przekonana o tym, że jeżeli ktokolwiek powie
o nim coś, co jej się nie spodoba, straci nad sobą panowanie. Przez te dwa
lata, za każdym razem, jak słyszała jakąś niepochlebną, mówiąc delikatnie,
opinię o swoim ojcu, cudem powstrzymywała złość, żeby nie ujawnić kim dla niej
jest Syriusz. Podświadomie wiedziała, że musi to ignorować. Teraz, kiedy każdy
czarodziej wie, że Iron jest córką Syriusza Blacka, nie będzie w stanie ukrywać
złości.
Zeskoczyła
z parapetu, kończąc swoje przemyślenia. Ziewnęła przeciągle i rozejrzała się po
pokoju.
Cały
czas panował w nim taki sam bałagan. Westchnęła, stwierdziwszy, że nie ma
opcji, żeby kiedykolwiek tu posprzątała, po czym położyła się na łóżku i przez
dłuższą chwilę bezsensownie wpatrywała się w sufit.
Nie
chciało jej się spać. Wahała się tylko – pójść do Harry’ego, czy do Syriusza?
Stwierdziła,
że zanim pójdzie do któregokolwiek, odwiedzi nieduży salonik, w którym wszyscy
zwykle spędzali wieczory.
Pomieszczenie
było, jak wszystkie w tym domu, urządzone bardzo gustownie i bogato, jednak
widać było, że dawno nikt tutaj porządnie nie posprzątał i nie naprawił
rozpadającego się stolika i fotela.
Kiedy
Iron weszła do saloniku, ogień w kominku już dogasał. Prawie nie zauważyła
siedzącej w fotelu postaci.
-
Iron? – Rozpoznała zachrypnięty głos swojego ojca. – Czemu ty chociaż raz nie
możesz przespać nocy w swoim pokoju, tylko łazisz w te i z powrotem…
-
Odziedziczyłam nadpobudliwość po ojcu. – Powiedziała, siadając w fotelu obok
niego.
Dopiero
teraz zauważyła, że na kolanach ma rozłożoną jakąś starą gazetę.
-
Co to? – Spytała.
Syriusz
odchrząknął, zamrugał oczami, jakby otrząsnął się z jakiegoś transu i podał jej
gazetę.
-
Trafiłem na to wczoraj, leżało u Moody’ego z innymi starymi gazetami.
-
Byłeś u Szalonookiego?!
Machnął
ręką.
-
Na chwilę. Przeczytaj to.
Był
to stary egzemplarz Proroka Codziennego. Syriusz wskazał krótki artykuł, właściwie,
była to tylko niepozorna wzmianka.
ŚMIERĆ
KOLEJNYCH MUGOLAKÓW
Ten, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać kolekcjonuje kolejne ofiary. Prawdopodobnie to jego poplecznicy są
winni zabójstwa trzech mugoli i dwójki mugolaków – Gerge’a Winsona i Anne Hellbrown.
Nie
wiedziała, co aż tak poruszyło Syriusza w tej wzmiance. Spojrzała na niego
pytającym wzrokiem, ale jego spojrzenie było jakieś nieobecne.
-
Tato? Co się dzieje?
-
Jak… oni mogą mówić o Ann, że zginęła… bo jej rodzice byli mugolami. – Jego ton
był mieszaniną wściekłości i rozpaczy. – Przecież… Przecież oni ją zabili, bo
broniła MNIE!
To
ostatnie już wykrzyknął, zerwał się z fotela, przeszedł dwa razy pomieszczenie
w te i z powrotem, po czym oparł się o parapet i ukrył twarz w dłoniach.
Nadal
nie bardzo go rozumiała. Bardziej się bała, bo każdy przejaw słabości Syriusza ją
przerażał, przecież ojciec był dla niej największym wzorem.
-
Tato, przecież to było dawno… Tato…
-
Ale dopiero teraz do mnie trafiła ta wiadomość! Ja nawet… nawet nie wiedziałem,
jak ona zginęła! Przecież ją kocham! Jak ja mogłem się nią nie interesować?! Ja
nie wiem nic, nie wiem, kto ją zabił, gdzie jest pochowana! Nic! Przecież…
kiedy ja byłem w Azkabanie, ona poświęciła życie,
broniąc mnie, a ja teraz… Boże – wplótł dłonie w włosy. – co ona by na to
powiedziała…
-
Tato… - Jej głos był przeraźliwie niepewny i zachrypnięty. – Mama na pewno
byłaby szczęśliwa, gdyby wiedziała, jakim jesteś ojcem… Ty… nie możesz wywlekać
takich spraw, bo się psychicznie wykończysz… – Podeszła do niego niepewnie i
położyła dłoń na jego ramieniu.
Spojrzał
na nią wzrokiem przepełnionym szaleństwem i histerią. Wyglądał tak, jak tuż po
ucieczce z Azkabanu.
Iron
po plecach przeszedł dreszcz.
-
Do kurwy nędzy, jakim ja jestem ojcem? Powiedz mi, jakim? To że przychodzę do
córki z ognistą i z nią piję? To jest przejaw tego dobrego ojcostwa? To, że
wpadam szał przy córce, że nie potrafię się ogarnąć psychicznie, to też jest
przejaw dobrego ojcostwa? – Każde słowo artykułował z przerażającą
wściekłością. – Ja… - Znów ukrył twarz w dłoniach. – Sam nie wiem, czy to przez
Azkaban, czy przez… cholera wie… ale ja naprawdę sobie nie radzę… Wiesz… czasem
myślę, że dla wszystkich byłoby lepiej, jakby jednak Bellatriks mnie zabiła…
-
Tato, nie mów tak! – Krzyknęła, a w jej oczach zalśniły łzy. – Syriusz,
chciałbyś zostawić mnie samą, bez żadnych pieprzonych krewnych, znowu? LEPIEJ
byłoby, gdybym znowu była sama na tym świecie?! Tato… - przełknęła ślinę. Łzy
zaczęły płynąc po jej policzkach, zaczynała też tracić głos. – Jeśli chcesz
umierać, to nie sam. Albo umierasz ze mną, albo tu zostajesz.
Spojrzał
na nią dziwnym wzrokiem.
-
Iron, co ty pleciesz? Masz całe życie przed so…
-
KTÓREGO NIE CHCĘ ZNOWU SPĘDZIĆ SAMA JAK PIEPRZONY PALEC!
Syriusz
jeszcze na chwilę ukrył twarz w dłoniach, po czym spojrzał na Iron tak
przepraszającym wzrokiem, że nie mogła więcej na niego wrzeszczeć. Przytulił ją
mocno do siebie, a ona już nawet nie starała się na siłę powstrzymywać łez.
-
Przepraszam. – Wyszeptał do jej ucha. – Przepraszam, Iron.
-
N-nie mów tak więcej…
-
Nigdy. Cholera, Iron, mówiłem, że nie potrafię ogarnąć się psychicznie… - Mówił
to już spokojnym tonem kochającego ojca, który był balsamem dla przerażonego
serca Iron.
-
T-tato… wiesz, że jaki byś nie był, to j-ja i tak będę cię s-strasznie kochać,
bo jesteś moim ojcem, k-którego straciłam, a p-później cudem odzyskałam i… -
Ale głos już jej się całkiem załamał po wypowiedzeniu tego niezbyt składnego
zdania.
Syriusz
przytulił ją jeszcze mocniej.
W
jego oczach też zalśniły łzy.
Harry
leżał w łóżku, gapiąc się w sufit. Tak się akurat złożyło tej nocy, że zostawił
uchylone drzwi i słyszał całą kłótnię Syriusza i Iron.
Były
momenty, kiedy był gotów interweniować. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Syriuszowi
wydaje się, że lepiej byłoby jakby nie żył… Iron, karcąc go za ten tekst mówiła
tylko o sobie, nie powiedziała ani słowa o nim, Harry’m. Przecież Syriusz był
również jego najbliższym krewnym! Tak samo jak Iron, Harry nie wyobrażał sobie
dalszego życia bez ojca chrzestnego.
Nie
mogąc zasnąć, zaczął zastanawiać się, bo by było, gdyby to jego ojciec trafił
do Azkabanu i z niego uciekł, a Syriusz zginął tak, jak James Potter. Czy
wówczas to Iron wsłuchiwałaby się w odgłosy kłótni z nieprzeniknionym żalem w
sercu?
Harry
nagle poczuł złość na Iron, którą przecież zawsze tak lubił. Dlaczego to jej ojciec nagle cudownie się odnalazł
po latach, a nie jego? Dotknęła go kolejna niesprawiedliwość, która dotykaniem
go chyba zajmowała się na etat.
Harry
skarcił się w myślach za te słowa. Tak
musiało być. Iron ma cząstkę szczęścia, nie mogę złościć się na nią za to, że
ma ojca.
Zasypiając,
wciąż targały nim sprzeczne uczucia.
Iron
znów obudziła się z myślą, że nie pamięta, kiedy ostatnią noc przespała w swoim
pokoju. Teraz leżała na łóżku swojego ojca, znów przykryta puchatym kocem, a
Syriusz spał obok, jak zwykle z głową w poduszce i kruczoczarnymi włosami
przysłaniającymi twarz. Leżała z zamkniętymi oczami do czasu, aż Syriusz też
się obudził i zapytał.
-
Nie śpisz?
-
Nie, śpię. – Odparła nie otwierając oczu.
Usłyszała
jakiś szelest, cichutko wypowiedziane zaklęcie… i już była cała mokra. Zerwała
się z łóżka i zauważyła, że źródłem obfitego, lodowatego strumienia wody jest
różdżka Syriusza, który parsknął takim śmiechem, że obudził panią Black, która
spokojnie sobie spała w korytarzu.
-
SZLAMY! SZUMOWINY!
-
Syriusz, ty…
-
PLUGAWI ZDRAJCY KRWI!
Jak on się śmieje, to wygląda
dwadzieścia lat młodziej, pomyślała
Iron, podnosząc różdżkę Syriusza i osuszając prostym zaklęciem łóżko i siebie.
Kiedy skończyła, jej ojciec nadal się śmiał, więc ona, żeby przypadkiem nie
pozostać mu dłużną, wyczarowała wiadro wody, które wzniosło się w powietrze i
niebezpiecznie zachybotało nad Syriuszem. Delikatny ruch jej nadgarstka spowodował,
że teraz to jej ojciec był cały mokry.
Uśmiechnęła
się triumfalnie. Syriusz wstał szybko i energicznie, i chciał zabrać jej
różdżkę, żeby móc się osuszyć, jednak ona nie ułatwiała mu tego, chowając
różdżkę za plecami, albo unosząc ją wysoko nad głowę. Po jakimś czasie oboje
już się tak śmiali, że nie byli w stanie walczyć. Syriusz padł na łóżko, łapiąc
oddech, a Iron opadła na fotel i rzuciła różdżkę swojemu ojcu.
Rodzinka Blacków, pomyślała Iron, w
nocy prawie się pozabijają, rano umierają ze śmiechu… taaaak, właśnie tak.
I
to właśnie za ten burzliwy i zmienny charakter tak strasznie kochała swojego
ojca.
Końcówka
sierpnia minęła w zabójczo szybkim tempie. Przez ten czas Syriusz praktycznie
nie odstępował Iron na krok, ale ona też od razu go szukała, kiedy traciła go z
oczu. Ojciec nie pozwalał jej ani na chwilę stracić uśmiechu z ust, jednak
kiedy zostawała sama, nadchodził niepokój. Co powiedzą ludzie w Hogwarcie? Jak
Syriusz będzie sam mieszkał na Grimmauld Place? Jak zareagują jej przyjaciele,
kiedy pojawi się z tym Syriuszem
Blackiem na peronie 9 i ¾? Pan i pani Weasley przekonywali Syriusza, żeby
został w domu, że oni odprowadzą Iron, ale on w ogóle nie chciał o tym słuchać.
W
przeddzień pierwszego września Harry, Ron i Hermiona nawet nie próbowali
ukrywać radosnego podniecenia, spowodowanego powrotem do szkoły. Cały dzień
żartowali na temat nauczycieli, zastanawiali się, jaki będzie nowy nauczyciel
obrony przed czarną magią, spekulowali, co zwariowanego i totalnie bezmyślnego
wymyśli Hagrid w tym roku. Niepokój Iron pogłębiał fakt, że tego dnia Syriusz
załatwiał przez cały dzień z Szalonookim jakieś cholernie ważne sprawy Zakonu
Feniksa i nie było go przez cały dzień w domu. Kiedy wrócił, akurat na kolację,
Iron rzuciła mu się na szyję, jakby nie widziała go przez całe życie. Lekko
zdezorientowany odwzajemnił uścisk i spędzili połowę nocy na rozmowach i
śmianiu się z byle czego.
-
Iron? – Obudził ją głos Syriusza. – Wstawaj, trzeba się zbierać.
Dziewczyna
jęknęła i tylko przewróciła się na drugi bok.
-
Nie mam sumienia oblewać cię wodą, zwarzywszy na to, że cię nie będę widział do
świąt.
-
Oh, dzięki, tato…
Zwlokła
się z łóżka i udała się do łazienki, gdzie, ociągając się jak tylko się dało,
umyła się i ubrała. W swoim pokoju zapakowała ostatnie rzeczy do kufra,
zamknęła klatkę z Marycją i z pomocą Syriusza zniosła wszystko do holu. Stali,
gotowi do wyjścia, i czekali na pozostałych. Syriusz, widząc smutne spojrzenie
swojej córki, przytulił ją, pocałował w czoło i powiedział:
-
Iron, do świąt tylko trzy miesiące… Poza tym, będę pisał codziennie. I jeśli
spotkasz mnie kiedyś gdzieś w Zakazanym Lesie, to też się nie zdziw.
Ale
nawet jego samego te słowa niezbyt przekonywały. Nie chciał rozstawać się z
córką tak samo, jak ona nie chciała rozstawać się z nim. Co prawda nie był to
pierwszy raz, kiedy Iron rozstawała się z ojcem na czas roku szkolnego. Ale to
w te wakacje tak bardzo się do niego zbliżyła i to po sytuacji z Bellatriks
Lestrange dostrzegła jak kruche jest ludzkie życie, i jak blisko było tego,
żeby straciła ojca raz na zawsze.
-
Gotowi? – Artur Weasley znosił z góry razem z Harrym jego kufer, i kiedy
zobaczył wzruszającą scenę z udziałem przytulającej się córki i ojca,
uśmiechnął się szeroko. Harry był wyraźnie zmieszany i odwrócił wzrok. – Harry
gotowy, Fred i George dotrą do dworca z Molly, a Ginny i Hermina już idą. Ron
czeka w kuchni od dawna. Pójdą z nami Szalonooki, Tonks i Remus, wiecie, w
razie czego…
Po
chwili już wszyscy byli gotowi do wyjścia. Na dworzec mieli dojechać wypożyczonymi
z Ministerstwa samochodami, które już czekały pod domem na Grimmauld Place. Do
pierwszego wsiadła Iron, Harry, Ron i Hermina, a miejsce za kierownicą zajął Syriusz,
który przez fascynację mugolskimi motocyklami potrafił prowadzić samochód. W
drugim jechał pan Weasley, Ginny, Remus i Moody, a kierowcą była Tonks, która
była szczęśliwa posiadaczką mugolskiego prawa jazdy.
Na
stację King’s Cross dotarli w niecałe czterdzieści minut. Zaparkowali
samochody, wyciągnęli bagaże i ruszyli w stronę tajemniczego peronu pomiędzy
dziewiątym, a dziesiątym. Syriusz, widząc smutną minę Iron, otoczył ją
ramieniem, a ona objęła go w pasie i szli tak, ciągnąc za sobą bagaże, bardziej
przypominając dobre małżeństwo, niż córkę z ojcem.
Dopóki
przechodzili pośród grupek rozbawionych mugoli, nic się nie działo. Dopiero na
peronie 9 i ¾ liczni czarodzieje nie byli w stanie ukryć swojej reakcji na
widok Blacka, który przez tyle czasu uważany był za niebezpiecznego mordercę.
Tu i ówdzie dało się słyszeć zduszone okrzyki, szepty, a niektórzy nawet nie
zadawali sobie trudu przyciszenia głosu i wyrażali swoją opinię tak, żeby nie
umknęła ona uwadze Syriusza.
-
Syriusz Black! – Syknęła jakaś niewysoka czarownica, prowadząca za rękę małe
dziecko, i oddaliła się od nich prawie biegiem.
-
Na brodę Merlina, to ta młoda Black ze swoim ojcem…
-
Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach w Azkabanie chodzi sobie jak gdyby nigdy
nic po ulicy…
-
Oboje mają oczy czarne jak smoła i tę żądzę zabijania w nich… - To
wypowiedziała piskliwym głosikiem znienawidzona przez Iron nauczycielka
wróżbiarstwa, Sybilla Trelawney, która od pierwszej lekcji wróżbiarstwa bała
się patrzeć w oczy dziewczyny twierdząc, że czai się w nich jakiś zły omen.
Syriusz
starał się, żeby Iron nie zauważyła gniewu na jego twarzy, ale ona doskonale
wiedziała, że drażni go to zainteresowanie jego osobą. Już dawno minęły czasy,
kiedy słynny Syriusz Black uwielbiał być w centrum uwagi. Stanęli w miejscu i,
cały czas objęci, obserwowali, jak czarodzieje żegnają się ze swoimi dziećmi,
dając im dobre rady, wręczając jakieś cenne przedmioty, czy po prostu
przytulając i całując. Z peronu powoli znikali uczniowie, a pozostawiali sami
dorośli czarodzieje. Czarnowłosą dziewczynę, przytuloną do swojego ojca,
przerażała perspektywa rozstania z nim i zniknięcia w wagonie. Chciała, żeby ta
chwila trwała jak najdłużej.
Przeszył
ją dreszcz niepokoju. Doszła do wniosku, że ma jakieś cholernie złe przeczucia.
Chociaż wiedziała, że jej przeczucia najczęściej nic nie mają wspólnego z
rzeczywistością, to to było wyjątkowo silne.
-
Iron, mógłbym tak stać całą wieczność, ale…
-
Tato, obiecaj mi, że nic ci się nie stanie i wrócę normalnie na wakacje do naszego domu i będę już zawsze tam będziesz, dobrze? – Powiedziała to
nienaturalnie szybko, bo głos zaczął jej się niespodziewanie łamać.
Syriusz
przytulił ją mocniej (o ile w ogóle się dało) i powiedział:
-
Obiecuję. Nie martw się niczym.
Oczy
zaszły jej łzami, ale uśmiechnęła się lekko, odsuwając się od niego i patrząc
mu w oczy. Odwzajemnił jej uśmiech i pocałował ją w czoło.
-
Nie martw się. - Powtórzył. - Jestem niezbyt zrównoważony, owszem… ale Remus
mnie pilnuje, Molly piszczy za każdym razem, jak chcę opuścić kwaterę główną, a
magiczne oko Szalonookiego chyba cały czas skierowane jest na mnie… - Spojrzał
w stronę Moody’ego. – A ty na siebie uważaj. – Spojrzał jej w oczy. – Nie
szalej z dementorami i Śmierciożercami, Voldemorta też raczej unikaj i jeśli
gdzieś tam przez przypadek utniesz synowi Malfoya rękę, albo zrobisz mu dziurę
w czaszce, to też się nie obrażę.
Iron
parsknęła śmiechem. Black, widząc jej poprawę humoru, też szeroko się
uśmiechnął.
-
Do zobaczenia, tato. – Powiedziała, przytuliła się do niego po raz ostatni i weszła
do wagonu. Przez chwilę trzymali się jeszcze za ręce, puścili dopiero wtedy,
gdy już do siebie nie dosięgali, kiedy dziewczyna ruszyła w poszukiwaniu przedziału,
w którym czekali na nią przyjaciele.
Gdy
Iron zniknęła Syriuszowi z pola widzenia, uśmiech natychmiast spełzł mu z ust.
Przez dwa miesiące była jego światełkiem w tunelu, słońcem rozświetlającym
ponure dnie, wypełniała jego skamieniałe przez Azkaban serce ciepłem, którego
dawno, chyba nawet nigdy nie czuł. Pocieszał ją, ale sam niewyobrażalnie
cierpiał, że przez najbliższe trzy miesiące prawdopodobnie jej nie zobaczy.
Pociąg
odjechał. Syriusz zapragnął być w nim, mieć znowu piętnaście lat, siedzieć w
przedziale i wraz z Jamesem i Remusem śmiać się z byle czego, być nieświadomym
czekającej go przyszłości.
Lupin
chyba wyczuł jego smutek, bo położył mu rękę na ramieniu i powiedział:
-
Chciałbyś tam znowu być, prawda?
-
Jak nigdy. – Odparł Black.
-
Ja też. – Westchnął. – Chodź, Łapo. Napijemy się ognistej…
-
Tylko żeby McGonagall nic nie wyczuła, Luniaczku.
Jednocześnie
parsknęli śmiechem, przypominając sobie stare, dobre czasy.
~
Tak, jestem ZADOWOLONA :D
Podoba mi się scena kłótni Iron z Syriuszem. Wyszła tak, jak ją sobie wyobrażałam. Tak samo końcówka i smutek Syriusza, (tak btw, ale bym go pocieszała! XD) wszystko, co miałam w głowie udało mi się przelać na papier, klawiaturę właściwie.
Podoba mi się scena kłótni Iron z Syriuszem. Wyszła tak, jak ją sobie wyobrażałam. Tak samo końcówka i smutek Syriusza, (tak btw, ale bym go pocieszała! XD) wszystko, co miałam w głowie udało mi się przelać na papier, klawiaturę właściwie.
Chciałam jeszcze dodać, że jak zapewne
zauważyliście, mam nowy szablon, który sama zrobiłam (sic!), ale on jest tylko
tymczasowy, bo złożyłam zamówienie na wyimaginowana-grafika.blogspot.com i
wciąż czekam.
Niemniej jednak, gdyby ktoś był zainteresowany
moimi szablonami, zapraszam na by-satanje.blogspot.com.
To tyle, mam nadzieję, że dobrnęliście do końca :D
Czy się podobała? Dziewczyno! Mało co się nie poryczałam! Tyle tam było emocji, tyle... miłości?
OdpowiedzUsuńBoże, to był najpiękniejszy fragment w całym tym rozdziale.
Biedny Harry, ale w sumie to czego oczekiwał? Tak już musiało być, no ale myślę, że Iron jednak o nim nie zapomniała, co?
Zabrakło mi słów, no i dialogów pomiędzy Harry'm a Iron. Tak ich uwielbiam!
Nie dziwię się obaw Iron. W sumie też bym srała ogniem, co ludzie powiedzą, ale to chyba normalna reakcja u każdego.
Ale będzie dobrze! Na stówę.
Zanim się zorientowałam to już kończyłam czytać rozdział, no i się wściekłam, bo znowu muszę czekać!
Ej, możesz już czwarty dodawać! Ok?
DUUUUUUŻO WENY TOBIE ŻYCZĘ I W OGÓLE! <3
Mówiłam już, że kocham Syriusza?
OdpowiedzUsuńNie?!
No to mówię : Kocham Syriusza Blacka. A szczególnie tego w Twoim opowiadaniu.
Widzę, że w tym rozdziale skupiłaś się na relacji Syriusz & Iron. Bardzo mi się to podobało bo rzadko jest spotykany Syriusz w roli kochającego ojca, a wielka szkoda bo ta wersja jego osoby urzekła mnie absolutnie.
Chyba jak każdemu żal mi Harrego i po części rozumiem dlaczego wkurzyło go szczęście jakie spotyka innych.
Mam nadzieje, że w następnym rozdziale nie oszczędzisz nam wątku Harry&Iron bo szczerze kocham ich obu.
Jeszcze na koniec pragnę powiedzieć, że wspaniale oddałaś emocje, uczucia i rozterki targane bohaterami. Naprawdę wspaniała robota.
Pozdrawiam.
No to tak samo jak ja, ale wiesz - jestem takim leniem, że ciężko mi ruszyć dupę i otworzyć worda ;O
OdpowiedzUsuńDlatego nie zaczęłam nawet czwartego rozdziału. Tak, wiem - jestem okrutna! Muahahahahahaha.
Ale jak jechałam dzisiaj taksówką i w radiu leciał ten kawałek - Don't Cry Gunsów, to mało co mi łba nie rozjeb*ło, tyle miałam pomysłów.
Ah, ta inspiracja, ale pewnie niedługo naskrobię coś i wstawię. Dobra, kończę i lecę na Twojego bloga z szablonami.
<3
Jezu jakie to było krótkie! Zresztą dla mnie wszystko jest krótkie co świetnie napisane. :D Pożarłam ten rozdział w mgnieniu oka i czuję niedosyt. Jak tak można?! :D Na początku myślałam, że Syriusz przechodzi jakiś kryzys wieku średniego (xD) ale.. Jakby nie patrzeć to wcale się nie dziwię jego zachowaniom. Iron martwi się o ojca, a on o córkę. Chce dla niej jak najlepiej. Zresztą, że był niesłusznie oskarżany o tak okropne zbrodnie i jeszcze ten incydent z Bellatriks. Myślę, że towarzystwo Lupina dobrze na niego wpłynie. Nawet widziałaby mi się tu Tonks. Są w końcu (co prawda odległą) ale jednak rodziną. Książkowa Nimfadora wymiata. Zaraz po Syriuszu to moja ukochana postać. Czasem nawet identyfikuję się z nią. No i też jak najbardziej odpowiednie było zachowanie Harrego! Odpowiednie.. tzn naturalne. Taki syndrom zazdrości. Podsumowując - To było świetne. I czekam na więcej, więcej, więcej! :D
OdpowiedzUsuńScena kłótni bezbłędna! Normalnie ubóstwiam, przeczytałam ją chyba ze trzy razy aż miało się wrażenie, że stoi się obok ;>
OdpowiedzUsuńA i końcówka odnośnie rozmyślań Syriusza. Tylko te kilka zdać wystarczyło i już zaczęłam odczuwać taką melancholię. Od razu przypomniało mi się jakie życie miał Syriusz, jak było kiedyś, gdy był w Hogwarcie i jak później się wszystko zepsuło... Sory za to nawiązanie do książki tak mnie jakoś wzięło :D Dodam tylko jeszcze, że Syriusz - jeden z moich ukochańszych bohaterów i strasznie mi go szkoda, że w Azkabanie musiał siedzieć. No już kończę :D i kurcze pisz szybko i więcej!
A nagłówek bardzo ładny, pozdrawiam ;*
Poczucie humoru Syriusza powala :D Malfoy już powinien się bać! Wątek kłótni jest genialny i bardzo wciągający. Mam nadzieję, że Harry dojdzie do siebie. Proszę, zawieraj więcej wątków rozmowy Pottera i Iron. I niech dziewczyna nie przejmuje się zdaniem innych. Harry nigdy tego nie robił ;) Informuję, że przeniosłam blog www.roseandscorpius.blog.onet.pl na www.weasley-diary.blogspot.com . 3 rozdział pojawi się za tydzień. Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńSposobał mi się pomysł z tą córką Syriusza. Polubiłam Iron, widać, że jest bardzo przywiązana do ojca. Mam nadzieję, że nikt nie przerwie ich szczęscia i Syriuszowi nic się nie stanie... ( ja i te moje pesymistyczne myśli) Ciekawe co będzie czekać ich w Hogwarcie... czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńhttp://recklessxrelentless.blogspot.com/
No cześć SPAMtanje!
OdpowiedzUsuńW sumie to piszę z Tobą na gg, ale poprzez mój super, słiiiit, kochany internet ledwo co się nam to udaje.
Pozdrawiam Okuniowiec!
Każdy Twój komentarz jest taki, że po prostu do rany przyłóż!
Fajnie jest mieć taką bogową kumpelę, bo chyba mogę Cię tak nazywać.
Słodzimy siebie nawzajem jak nie wiadomo kto, no ale robimy to chyba szczerze, co?
Bo ja naprawdę uwielbiam Twoje opowiadanie, mogę nawet przysiąc na wszystkie świętości i swoją WŁASNORĘCZNIE wystruganą różdżkę!
Nie wiem dlaczego każdy myśli, że Ślizgoni są fałszywi. Jestem jedną z nich, a prawda jest moją największą świętością, zaraz po szatanie i Snape'ie <3
Mogę liczyć na to, żebyś dodała dzisiaj czwóreczkę?
Tak ładnie proszę! Ej, bo w sumie miałam taki pomysł, żeby napisać takie małe opowiadanie ( maks 10 stron w wordzie ) z Twoimi bohaterami i moimi. No wiesz, że na przykład Iron i Analise spotykają się gdzieś po kilku latach, plotkuję, organizują jakąś grubą imprezę. xdd
Mam fazę, mam fazę, mam fazę <3
No siema znowu!
OdpowiedzUsuńFazka, że dodasz dzisiaj rozdział! Mam fazę. Mam nadzieję, że przez mój entuzjazm nie zrazisz się do mnie, co? Bo jak tak patrzę, co piszę, to na Twoim miejscu wzięłabym siebie za jakąś pojebaną :D:D
Kurde, wiedziałam, że się zgodzisz, i jestem totalnie podjarana tym pomysłem. Serio, serio, serio!
Zakładajmy tego bloga! Już, teraz, zaraz <3
Rozumiemy się bez słów!
Kurde, zła jestem na tą wioskę, bo nie możemy normalnie popisać na gg!
Chyba normalnie założę sobie na blogu taką zakładkę: Special for Satanje/SPAMtanje! xd
No po prostu aż nie możliwe, że się zgodziłaś.
Musimy to obgadać.
Koniecznie, koniecznie, koniecznie!
Jak wrócisz to zarywamy nockę!
Zresztą już drugą noc nie będę spać xd