Iron odbiła się energicznie
nogami od ziemi, dosiadłszy swojej Błyskawicy. Wiatr cudownie rozwiał jej
gęste, kruczoczarne włosy. Wzniosła się wysoko ponad boisko do Quidditcha i
wypatrywała, aż Harry również wzleci w powietrze. Krążyła, obserwując go z góry.
Na chwilę odwróciła wzrok, a chłopak znalazł się obok niej. Przez chwilę tylko
się ścigali, zanosząc się śmiechem, później latali dookoła, podając sobie
nawzajem kafla. Ich trening polegał na tym, aby tak podstępnie podać sobie
kafla, żeby druga osoba go upuściła. Iron była zdecydowanie najlepszą ścigającą
w drużynie Gryfonów, ale Harry, nauczony łapać maleńkiego znicza, wiedział, jak
złapać piłkę, aby na pewno nie wypadła mu ona z ręki; nigdy też nie usypiał
swojej czujności. Trwało to może niecałą godzinę, aż wylądowali na trawie,
trochę zmarznięci i zmęczeni, ale przynajmniej odprężeni i rozbawieni.
- No… powiedzmy, że jesteś…
trochę niezła w tym lataniu.
- Trochę?! – Iron zamknęła kafla
w skrzynce. Harry ją podniósł (skrzynkę, nie Iron) i razem ruszyli przez błonia
w stronę zamku. – Mój drogi, ja cię bardzo przepraszam, ale obawiam się, że…
Urwała, zatrzymując się i
odwracając natychmiast w stronę Zakazanego Lasu, usłyszawszy jakiś szelest.
- Słyszałeś?
- Co słyszałem?
- No… to.
- Iron, to tylko wia…
- CICHO!
Znów usłyszała jakiś szelest,
odgłos łamanych gałęzi i jakby ciche skamlenie.
Teraz razem z Harry’m zamarli,
odkładając kufer z akcesoriami do Quidditcha i miotły na ziemię, a wyciągając
różdżki.
Teraz już oboje byli pewni – znów
usłyszeli szelest liści i czarne, duże zwierzę znikające między drzewami.
- Co to było? – Spytała Iron.
- Jeden Merlin wie, co się czai w
Zakazanym Lesie... Chodź.
- Czekaj!
Zwierzę wróciło i spojrzało w ich
stronę, jakby czekając, żeby podeszli. Widać było tylko łeb i przednie łapy
zwierzęcia, reszta ciała była ukryta w cieniu drzew.
- Czy to jest… - zaczął Harry.
- SYRIUSZ! – Krzyknęła Iron i
pobiegła w stronę dużego, czarnego psa, który był jej ojcem.
Gdy tylko zbliżyła się do
zwierzęcia, zaczęło radośnie merdać ogonem, a jego ludzkie, czarne oczy
rozbłysnęły radością.
- Cześć, tato! – Kucnęła i objęła
szyję psa, przytulając się do niego. – Mógłbyś się zamienić w człowieka?
Dziwnie mi się mówi do psa „tato”.
Pies machnął łbem w stronę
Zakazanego Lasu.
- Chcesz mi powiedzieć, że mamy
tam wleźć?
Kiwnął łbem, a jedno, opadłe ucho
słodko podskoczyło w górę i w dół.
- Nie chcesz, żeby cię ktoś
zauważył, tak?
Wypuścił głośno powietrze, co
miało być chyba westchnieniem zniecierpliwienia, znów pokiwał łbem i jeszcze
raz wskazał na Zakazany Las.
- No to chodź. Harry!
Chłopak szedł już, taszcząc kufer
i dwie miotły. Syriusz, widząc to, podbiegł do niego i wziął w zęby obie
miotły. Iron zauważyła, że utyka na prawą, przednią łapę.
- Syr… Łapo, co ci się stało w…
łapę?
Harry parsknął śmiechem, a
Syriusz szczeknął radośnie, co chyba też miało być śmiechem. Miotły wypadły mu
z pyska, ale natychmiast je podniósł i ruszyli za nim poprzez Zakazany Las.
Szli przez kilka minut, aż znaleźli się na polance, do której poprzez drzewa
przebijały się nawet pojedyncze promyki słońca. Syriusz położył miotły obok
drzewa i zamienił się w swoją ludzką postać.
- Cholera jasna – powiedział,
patrząc na krwawiącą, prawą dłoń. Iron natychmiast do niego podeszła i zaczęła
oglądać dość głęboką ranę. – Musiałem na coś nadepnąć…
Iron wyciągnęła różdżkę i celując
w dłoń Syriusza, wypowiedziała zaklęcie, a rana zaczęła się goić w
przyspieszonym tempie.
- Dzięki, Iron, jesteś genialna.
W ogóle, to cześć! – Przytulił ją, po czym przywitał się z Harry’m.
Iron prostym zaklęciem zamieniła
kamień w puchaty koc, na którym usiedli.
- Syriusz, skąd ty w ogóle się tu
wziąłeś?! – Spytał Harry, nadal lekko zdezorientowany.
- Aportowałem się rano w
Hogsmeade, bo miałem sprawę do jednego starego znajomego…
- Tato, czyś ty zwariował?! –
Oburzyła się Iron. – Przecież Dumbledore kazał ci…
- Skarbie, przymknij się. No
więc…
- SYRIUSZ! – Krzyknęła dziewczyna
zdecydowanie poirytowana. – Przecież Bellatriks może cię szukać, przecież ona
chce cię…
- Iron, ja też cię kocham, ale
daj mi skończyć.
Dziewczyna wywróciła oczami,
wzdychając ciężko.
- No więc później zamieniłem się
w psa i stwierdziłem, że chętnie sobie pozwiedzam stare okolice tak, żeby nikt
mnie nie zauważył… w sumie, nie miałem planu tu przychodzić, ale jak zobaczyłem
z daleka, że ktoś lata nad stadionem do Quidditcha, to stwierdziłem, że tylko
moja córka może tak świetnie latać… co zapewne odziedziczyła po ojcu… –
dorzucił z szelmowskim, ale żartobliwym uśmiechem - i przyszedłem tutaj.
Siedziałem chwilę na skraju lasu i was obserwowałem, i miałem nadzieję, że mnie
zauważycie wychodząc, bo nie chciałem szczekać jak jakiś wariat, ale nie
spojrzeliście nawet w moją stronę, więc już chciałem sobie odpuścić… widziałem,
że wszystko z wami w porządku, a tylko tego chciałem się dowiedzieć.. ale chyba
to skamlenie mnie zdradziło.
Spojrzał na dłoń, na której
pozostała już tylko cienka, ledwo widoczna blizna.
- Te cholerne, psie odruchy… No
nie dało się tego cholerstwa powstrzymać.
- To chyba dobrze! – Stwierdziła
Iron. – Byłbyś tuz obok, a ja nawet bym o tym nie wiedziała? Nie zmienia to
faktu, że powinieneś siedzieć na Grimmauld Place i…
- Ja tam już kurwicy dostaję! –
Krzyknął, ale zreflektował się od razu, odchrząknął i powiedział. – Znaczy…
Emm… nie mogę już tam ciągle siedzieć i… Nie, tego nie było, to się wytnie.
Iron i Harry parsknęli śmiechem;
Black też się zaśmiał.
- No, to jak tam lekcja ze
Slughornem? – Spytał.
- Och, już się w nas zakochał. –
Stwierdził ironicznie Harry. – Ja podobno jestem mistrzem eliksirów, a Iron…
- Taaak, podobno jestem tak samo
uzdolniona, jak ojciec.
- No bo jesteś! – Żachnął się
Syriusz. – A Snape?
- Snape… - Powtórzyli
jednocześnie Harry i Iron.
- Chyba lepiej pozostawić to bez
komentarza. – Oznajmił Potter.
- Rozumiem. A jak twoja – Syriusz
wskazał wzrokiem czoło Harry’ego. – blizna?
- Emmmm… wszystko z nią w
porządku.
- Harry. Powiedz. – Syknęła Iron
przez zęby.
- Co ma powiedzieć? Co się
dzieje? – Łapa wyraźnie się zmartwił.
Chłopak opowiedział o swoich
snach, a Iron dodała to, co o tym sądzi; że Voldemort usiłuje osłabić nimi
Harry’ego.
- Ale ja się nie dam – powiedział
Harry, starając się uśmiechnąć, ale niezbyt mu to wyszło. – To tylko sny.
- Taa… To tylko sny… - Powtórzył
Syriusz, jakby bezwiednie.
Nagle usłyszeli trzask łamanych
gałęzi i głośne szelesty. Brzmiało to, jakby coś potężnego zmierzało w ich
stronę. Całą trójka wstała, trzymając różdżki w pogotowiu.
- Kto tam jest?!
Wszyscy odetchnęli z ulgą,
usłyszawszy głęboki i donośny głos Rubensa Hagrida, a zaraz po nim wyzywające
szczeknięcie jego brytana, Kła.
- To my, Hagridzie! – Krzyknął
Harry.
- Harry? – Na twarzy półolbrzyma
malowało się głębokie zaskoczenie. – Iron?! – Teraz wyraźnie go zatkało. –
SYRIUSZ?!
Kieł zaczął szczekać. Black spojrzał
na niego tak, jakby chciał mu odszczeknąć.
- Co wy tu wszyscy robicie?!
Podszedł do nich, uspokoiwszy
psa.
- Syriusz, czyś ty postradał
zmysły?! Nie pamiętasz do mówił Dumbleore?!
- Na zasrane gacie Merlina, dacie
spokój z tym Dumbledore’m?! – Żachnął się Syriusz.
- No nic, cholibka, chodźmy do
mojej chatki, nie będziemy tu koczować jak dzikie hipogryfy… Syriuszu, lepiej
zamień się w psa, co by cię żaden skurczysynek z zamku nie dojrzał.
Syriusz spełnił prośbę Hagrida i
zaczął się nawzajem z Kłem obszczekiwać. Iron bardzo rozśmieszyła ta sytuacja i
pieszczotliwie uszczypnęła swojego ojca w opadające ucho. Ruszyli przed siebie,
a Kieł i Syriusz bez przerwy biegali w te i z powrotem.
Hagrid postawił na stole cztery
wielkie, cynowe kubki, właściwie spokojnie można było nazwać je wiadrami. Nalał
do nich mocnej herbaty i usiadł na największym krześle, jakie można było sobie
wyobrazić. Iron bez problemu zmieściła się na jednym krześle z Syriuszem i
oparła głowę o jego ramię.
- Jak się miewa Dziobek?
- Świetnie – odparł Syriusz. – latałem…
Latał trochę ostatnio.
- Ale chyba nie latasz nim na…
Black uciszył go ruchem ręki,
wskazując nieznacznie na Iron, ale ona zdążyła zauważyć, że ojciec coś ukrywa.
Natychmiast się wyprostowała i spytała:
- Syriusz gdzieś latał na
Hardodziobie?! Co?!
- No, przecież szuka… - Zaczął
Hagrid.
- Przymknij. Się. – Wycedził
Syriusz.
- Toś ty nie powiedział Iron, że…
- HAGRID, DO CHOLERY!
- No cholibka, ja myślałem, że
ona wi! Byłem pewien, żeś jej powiedział, że wi!
Syriusz oparł czoło na ręce.
- Co to ma być, tato?!
- Hagrid, spieprzyłeś sprawę w
tym momencie. – Powiedział, kręcąc głową.
- Syriusz, co ty znowu
wymyśliłeś? Mało ci ryzykowana życia? – Dorzucił Harry.
- Możesz mi powiedzieć, tato, co
ty wyprawiasz?
- No nic takiego…
Zapadło pełne napięcia milczenie.
- Syriusz, powiedz jej, cholibka…
powinna wiedzieć.
- MOŻECIE O MNIE NIE MÓWIĆ W
TRZECIEJ OSOBIE?! JA TU JESTEM!!! -
Iron zerwała się z krzesła i zaczęła chodzić w te i z powrotem po izbie.
- Iron, uspokój się… - Syriusz
jęknął. – Ja po prostu… podróżuję teraz trochę i… eee…
- PODRÓŻUJESZ?! – Ani trochę nie
uspokoiło to dziewczyny.
Harry również dołączył do
dyskusji.
- Czy ty za mało razy się o
śmierć otarłeś, że jeszcze szukasz przygód?!
- Na Merlina, uspokójcie się! Nic
mi nie jest!
- Teraz nie! – Krzyknęła Iron. –
Ale jak cię Bellatiks dorwie, to już COŚ może się zdarzyć!
- DAJ Z NIĄ SPOKÓJ! – Wrzasnął
mężczyzna, wstając. – Co ona może mi zrobić, do cholery?!
- Eeem… nie chciałbym się
wtrącać… - Rzucił Harry nieco ironicznie. – Ale… nie wiem… zabić?
To wyraźnie jeszcze bardziej
rozwścieczyło Syriusza.
- Wam się wydaje, że jak wyjdę z
domu po gazetę, to ona wyskoczy zza krzaka i mnie zabije?!
- Tato, ty nie wychodzisz „po
gazetę”! Byłeś dzisiaj w Hogsmeade, przecież to po drugiej stronie kraju!
- DO JASNEJ CHOLERY, IRON, JAK TY
NIC NIE ROZUMIESZ! Szukam informacji o twojej
matce, robię to też dla ciebie, nie tylko dla siebie!
- Robisz to, żeby uspokoić swoje
sumienie. – Iron sama była zaskoczona spokojem, z jakim to powiedziała. – Masz
wyrzuty sumienia, bo kiedy ona umierała, ty byłeś w Azkabanie, a ja gniłam w
sierocińcu i chcesz teraz uśpić swoje
wyrzuty sumienia.
Zapanowała konsternacja. Iron
jeszcze NIGDY nie powiedziała tak do swojego ojca. Nie chodziło o to, że się
bała; po prostu kochała go tak bardzo, że nie była w stanie powiedzieć o nim
złego słowa. Ale to, co powiedziała po prostu samo z niej wypłynęło.
Później wszystko wydarzyło się
bardzo szybko. Syriusz obdarzył ją spojrzeniem, w którym nie było wściekłości,
nawet najdrobniejszej złości, była rozpacz. Później otworzył drzwi, zamienił
się w psa i wybiegł z chatki w stronę Zakazanego Lasu.
- Tato! – Iron ruszyła za nim. –
TATO!
Ale zniknął już za drzewami. Oczy
dziewczyny wypełniły się łzami.
- Cholibka… To się porobiło…
- Iron… - Poczuła dłoń Harry’ego
na ramieniu. – Nic mu nie będzie…
Łzy zaczęły płynąć strumieniami
po jej policzkach. Harry przytulił ją mocno do siebie.
Jego córka. Najważniejsza osoba w
jego życiu. Najgorsze było to, że miała rację.
Chciał uciszyć swoje sumienie.
Budził się z myślą, że zmarnował życie nie tylko sobie; zmarnował życie Ann,
połowę życia Iron. A wszystko przez jego naiwność i pieprzony honor. Przez to,
że zaufał plugawemu zdrajcy. Bo był jego wieloletnim przyjacielem, więc jakże
mu nie zaufać?
Biegł przez Zakazany Las w
postaci psa przez kilka godzin. Mijał dziwne stworzenia i potwory, które raczej
nie zwracały na niego uwagi. Już świtało, kiedy zwinął się w kłębek pod jakimś
drzewem i zasnął.
Czuł się znów jak po ucieczce z
Azkabanu. Targały nim jeszcze większe wyrzuty sumienia; nie mógł od razu
powiedzieć Iron, na czym polega sprawa? Przecież mówił jej wszystko… Miała
dokładnie taki charakter, jak Ann – doceniała szczerość i prawdę, nawet, gdy
była najbardziej bolesna. Zrozumiałaby to… Była jego córką, znała go, jego
charakter, jak nikt! Nie była tępą gówniarą, której ojciec był potrzebny do
wyciągania od niego złota. Iron była najważniejszą osobą w jego życiu, była jego
przyjaciółką i sensem życia…
- Ale… d-dlaczego on nie chciał
mi o tym powiedzieć?… - Iron przesiedziała całą noc w pokoju wspólnym, głównie
płacząc. Harry nie pozwolił jej, żeby została sama, więc siedziała skulona na
fotelu, a on leżał na kanapie obok, co chwila przysypiając na jakiś czas, czego
Iron na szczęście nie widziała.
- Wiedział, że tak zareagujesz. –
Harry powtarzał te słowa jak mantrę, gdy jego przyjaciółka wciąż powtarzała to
samo pytanie.
- Ale… ale jak ja mogłam tak mu
powiedzieć… - Ukryła twarz w dłoniach. – Przecież to jest m-mój ojciec… jeśli
mu się coś stanie?!...
- Iron, nie zadręczaj się tak…
- Jak mam się nie zadręczać?!
- Do cholery, to jest mój ojciec
chrzestny, też się martwię! – Żachnął się Harry. – I jakbym był bardziej chamski,
to ciebie bym o to obwiniał!
Spojrzała mu w oczy.
- Dzięki, Harry, ty też będziesz
przeciwko mnie?
- Nie… Nie, nie to miałem na
myśli… Przepraszam… - Westchnął. – Wyślijmy do niego list, nie wiem, spytajmy
się Hermiony jak zrobić gadającego patronusa, cokolwiek… Żeby z nim
porozmawiać…
- Sądzisz, ze on teraz będzie
chciał z nami rozmawiać? Po tym, co mu nagadałam? Ale… ale jak ja mogłam mu tak
powiedzieć...
I znowu to samo.
- Cyziu?
- Bellatriks.
Dwie kobiety ucałowały się w oba
policzki i ruszyły szybkim tempem. Wiatr rozwiewał ich płaszcze. Stukot obcasów
ich butów rozchodził się echem w wąskiej uliczce. Rozpoczynał się kolejny,
deszczowy dzień.
Narcyza i Bellatriks dotarły do
małego, trochę obskurnego baru. Usiadły przy wolnym stoliku, złożyły zamówienie
i spojrzały sobie w oczy.
- Czegóż ode mnie chcesz, Bello?
Lestrange przełknęła ślinę; w jej
oczach zapłonęło podekscytowanie.
- Czarny Pan zlecił mi misję.
Trudno było jej ukryć zadowolenie
z siebie.
- Muszę dostać się do Iron Black,
porwać ją i torturować.
- Żeby…?
- Ten głupi Potter jest w niej
zakochany! – Parsknęła opętańczym śmiechem. – W ten sposób ściągniemy go do
Pana, żeby mógł go zabić! To ja na to wpadłam! Ja!
Narcyza milczała przez chwilę.
- Bello, jesteś naiwna. Myślisz,
że Czarny Pan nie wie, czemu chcesz to zrobić?
Uśmiech spełzł z twarzy
czarnowłosej kobiety.
- Niby czemu?
- Iron Black to córka Syriusza.
To jego chcesz zabić, nie zależy ci na misji dla Czarnego Pana.
- Zamknij się, Cyzia! –
Rozejrzała się nerwowo dookoła. – Robię to dla Czarnego Pana! Nie oszukuję
mojego władcy! On wie, że jestem najwierniejszą…
- Ale myślisz o korzyściach dla
ciebie.
Prychnęła.
- Tak, chcę zabić tego zdrajcę
krwi, tak jak zabiłam jego szlamę piętnaście lat temu… tę jego pieprzoną
córeczkę też bym chętnie zabiła… ale wypełniam misję Czarnego Pana! Chodzi mi o
Pottera!
- To ty…
- Tak, to ja zabiłam Anne
Hellbrown! – Bellatriks rozsiadła się na krześle i odpowiedziała lekceważąco. -
Cholerna szlama mojego pieprzonego kuzyna… zasługiwała na to. Żałuję, że
jeszcze bardziej nie dostała przed śmiercią!
- Dobrze, Bello, ale dlaczego
mnie tu ściągnęłaś?
Bellatriks pochyliła się w stronę
siostry, rozejrzawszy się, czy nikt ich nie obserwuje.
- Potrzebuję Draco.
Narcyza zmarszczyła brwi.
- Dlaczego?
- Musi mi pomóc! Musi mi pomóc
porwać Iron z Hogwartu…
- Nic nie musi, Bello! Nie po to
Severus złożył Wieczystą Przysięgę, żebyś teraz werbowała mojego syna do misji
Czarnego Pana!
- Ciszej, Cyźka! – Bella znów
rozejrzała się dookoła; nikt nawet nie spojrzał w ich stronę. – On ma tylko
wyprowadzić gdzieś tę gówniarę… resztą zajmę się ja… może podczas wyjazdu do
Hogsmeade? Zaprowadzi ją do Wrzeszczącej Chaty, a ja wtedy…
- Nie chce tego słuchać. –
Narcyza Malfoy wstała. – Mój syn nie będzie…
- Dobrze! – Bellatriks też
wstała. – Wcale nie jesteś mi do tego potrzebna! Sama z nim to załatwię!
I, nie czekając na odpowiedź
siostry, wyszła, rozmyślając nad planem dostania się do Zakazanego Lasu i
spotkania z Draco.
Znowu jestem pierwsza! Czyż to nie piękne?! Jestem pierwsza! Hahahahahhaha <3
OdpowiedzUsuńOkey, najpierw powiem tak, że zanim się oglądnęłam, to już doszłam do końca, tak wyczekiwanej przeze mnie, piąteczki... Trochę mi smutno, bo znowu będę czekać, i walić Ci spamami, co pięć minut.
Początek był bardzo przyjemny. Też bym sobie tak polatała z Harrusiem, bo go kocham i ogólnie - szał ciał!
No, aż morda mi się cieszyć zaczęła, kiedy Syriuszek pojawił się w Zakazanym Lesie <3
A teraz kilka cytatów, które mnie po prostu rozjebały. Pozytywnie, oczywiście. <3
''- Ja tam już kurwicy dostaję! – Krzyknął, ale zreflektował się od razu, odchrząknął i powiedział. – Znaczy… Emm… nie mogę już tam ciągle siedzieć i… Nie, tego nie było, to się wytnie.'' - nie ma to jak syriuszowaty refleks.
Syriuszu, jeżeli to czytasz, to wiedz, że Lonelis w tej właśnie chwili, obdarowała Cię dodatkowymi dziesięcioma punktami do lansu.
''- No bo jesteś! – Żachnął się Syriusz. – A Snape?
- Snape… - Powtórzyli jednocześnie Harry i Iron.
- Chyba lepiej pozostawić to bez komentarza. – Oznajmił Potter.
- Rozumiem. A jak twoja – Syriusz wskazał wzrokiem czoło Harry’ego. – blizna?'' - nie ma to jak trafne zmienienie tematu. Wszyscy BARDZO DOBRZE WIEMY, że Syriusz martwi się o Severuska, a potem bezczelnie zmienia kierunek rozmowy. Nie lepiej się przyznać? xd
''- No nic, cholibka, chodźmy do mojej chatki, nie będziemy tu koczować jak dzikie hipogryfy… Syriuszu, lepiej zamień się w psa, co by cię żaden skurczysynek z zamku nie dojrzał.'' - Hahahhahahahahahagrid i te jego grypsy. No po prostu poezja. Rżę z tego do teraz. To jest GENIALNE!
''- Iron… - Poczuła dłoń Harry’ego na ramieniu. – Nic mu nie będzie…
Łzy zaczęły płynąć strumieniami po jej policzkach. Harry przytulił ją mocno do siebie.'' - przy tym momencie tak mi się miło na serduchu zrobiło. Wyobraziłam sobie, że Harruś przytula właśnie mnie, a potem... No, ten tego. xd
Ogólnie fajnie, że rozumieją się bez słów. To się nazywa prawdziwa przyjaźń.
Moment spotkania sióstr Black również mnie rozbroił. Te ich pocałunki na przywitanie. To takie... Angielskie? Taaaak.xd
Bellatrix jest chytra, i trochę za bardzo napalona.xd
Chce wmieszać to Dracona? Już nawet wiem jak. xd Malfoyek będzie próbował pewnie rozkochać w sobie Iron, ale to tylko moje chore przypuszczenia. Mówić Ci chyba nie muszę, że po prostu to było BOSKIE, NIEZIEMSKIE, FENOMELNALNE I ZARĄBIŚCIE MNIE ZAINTERESOWAŁO.
Także strzeżcie się Satanje, Komnata Tajemnic została otwarta, i Loelis będzie tam koczować jak dziki hipogryfek, wyczekując na super szósteczkę <3
DUŻO WENY, KOCHANA, BEJBE, SKARBIE ITP ITD <3<3<3
oesu, przyjemny początek, to fakt. przeczytam jeszcze z 10 razy ten rozdział, bo mi się podoba. Harry i Iron na miotłach - to było takie miłe dla oka ^^ Potem nagle Syriusz, wszystko pięknie, a następnie nagle obrót spraw o 180 stopni i zadręczająca się Iron. mam nadzieję, że Syriuszowi nic się nie stanie, ani teraz ani nigdy! bo on nie zasługuje na to.
OdpowiedzUsuńco do Belli i Cyzii - ciekawe, czy Pani Malfoy jednak zmieni zdanie i jej pomoże. intryguje mnie zachowanie Lestrange - czyżby planowała coś więcej, niż tylko wykonanie tej misji..? ;>
czekam na 6! :*
przeczytałam i już kocham twojego Syriusza. Jest taki swój i naprawdę widać, że pomimo, że jest już dorosłym człowiekiem, to dziecko jeszcze w nim siedzi.
OdpowiedzUsuńA ten rozdział wspaniały! Najpierw Iron i Harry na miotłach, potem spotkanie z Syriuszem, które mnie wprost powaliło. A tym cytatem, Syriusz podbił moje serce jeszcze bardziej, o ile w ogóle to możliwe.
"- Ja tam już kurwicy dostaję! – Krzyknął, ale zreflektował się od razu, odchrząknął i powiedział. – Znaczy… Emm… nie mogę już tam ciągle siedzieć i… Nie, tego nie było, to się wytnie. "
Jego kłótnia z Iron dość przykra, ale wydaje mi się, że takie kłótnie między dzieckiem, a rodzicem są potrzebne. Oczyszczają. Wiem to po sobie ;)
A Bellatrix...Za bardzo napalona na tą Iron. Wiem, że chce złapać i zabić Syriusza, ale przecież nie jest on jedynym zdrajcą krwi. Ale coś czuję, że ona żyje według zasady, gdzie chore gałęzie ucina się z drzewa. I jeszcze Dracona chce w to wplątać. Jakby ten już nie miał za dużo na głowie.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i pozdrawiam.
[corka-huncwota]
Ach, ach.. jaram się tym rozdziałem, jak Bella Voldemortem, ale o niej później.
OdpowiedzUsuń'Łapo, co Ci się stalo w.. łapę?' o taaak, wybitny tekst, jednakże.. popieram Iron. Wyraziła swoje myśli, które powinna wyrazić już dawno. Syriusz igra z ogniem, biorąc pod uwagę plany Belli (nadal sądzę, że im się nie uda, chociaż to byłoby kreatywne zakończenie: Syriusz umierający za córkę, ktorą obronil, a Iron stanie się wybrańcem w wersji damskiej xD, to tylko taka dywagacja, daleka od tematu).
Potter wyraźnie zakochal się w iron, jednak.. niestety on powinien nosić mocniejsze okulary.. przeciez ona nie czuje nawet krzty tego, czego mlody Potter do niej. Ale cóż, serce nie sługa, mózg nie komputer, dusza nie wiatr.
Zachowanie Syriusza jest niewytlumaczalne, nie jestem w stanie zrozumieć tego, dlaczego tak bardzo się poświęca. Było, minęło. Matka Iron zmarła, ale powinien kupić się na córce, a nie na przeszłości.
Czekam na kolejny, naprawdę, bardzo, bardzo mocno oczekuje.
Btw. Iron Maiden <3. więc wiem skąd imię xD.
Wow! Świetne :) Początek, Iron jako ścigająca- boskie. Potem Syriusz, którego skamlanie doprowadziło nastolatków do Zakazanego Lasu. No i ten fakt, że Łapa podróżuje. Nie dziwię się, że Iron się zdenerwowała. Co do Belli i Narcyzy: ten plan jest dość banalny, myślę że nie wypali :) 3 rozdział na weasley-diary.blogspot.com Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńOh kurcze no Bellatriks, jedna z moich ulubionych postaci, widzę że troszkę ją znielubię gdy dojdziemy do końca opowiadania :P
OdpowiedzUsuńCały rozdział super, jak zawsze z resztą, bo fajnie wczuwasz się w charaktery tych wszystkich postaci. Syriusz taki lekkomyślny, i teksty Hagrida *___* cud miód orzeszki, uwielbiam teksty Hagrida po prostu no :D
Pozdrawiam :*
Elo bejbe <3 Gdzie szósteczka? Bo coś jej tutaj nie widzę, albo ślepa jestem. Oby to było jednak to drugie. xd
OdpowiedzUsuńNo weź, bo od tamtego momentu, kiedy to napisałaś do mnie,że... No wiesz - nie chcę tutaj zdradzać.
Może inaczej - uchyliłaś mi rąbka tajemnicy, to po prostu nie mogę usiedzieć w miejscu. Mam tysiąc spekulacji we łbie!
Proszę, proszę, proszę! Dodaj szósteczkę! Nawet dzisiaj, weź no!
Proszę, proszę, proszę!