30 sierpnia 2012

Rozdział 6: Spójrz, Potter...


Syriusz obudził się; otworzył swoje czarne ślepia, poczuł promyki słońca, grzejące jego kruczoczarną sierść i wiatr, delikatnie ją przeczesujący. Podniósł się, przeciągnął, wytrzepał liście i gałązki z siebie, i ruszył wolnym tempem, rozglądając się dookoła.
Dobrze znał Zakazany Las, jeszcze z czasów, kiedy uczył się w Hogwarcie. Co miesiąc biegał za swoim przyjacielem – wilkołakiem pilnując, żeby nikomu nie zrobił krzywdy. Teraz las bardziej zarósł, ale wiele leśnych dróżek pozostało niezmienionych. Szedł tymi znajomymi, trochę bojąc się wyjścia z lasu i zamienienia się w człowieka. Dobrze czuł się w psiej postaci, ale chciał dotrzeć do domu, a teleportować mógł się tylko w ludzkiej postaci.
Po chwili z daleka dojrzał jakieś skupisko domów – to musiała być jakaś wioska. Biegł jeszcze przez chwilę jako pies, aż w końcu w bezpiecznym, niewidocznym miejscu zamienił się w ludzką wersję Syriusza i teleportował się na Grimmauld Place.

Tego dnia ani Iron, ani Harry nie mogli skupić się na lekcjach. Ron też wyglądał na zmartwionego, a Hermiona nie przestawała zastanawiać się, jak naprawić tę sytuację.
Siedzieli w ławce z tyłu klasy, na lekcji obrony przed czarną magią. Snape przechadzał się w te i z powrotem, obserwując uważnie uczniów czytających w podręczniku rozdział o czarnomagicznych roślinach, jednak nie widział Iron, która umiejętnie schowała się za większym od niej Neville’m i cały czas szeptała coś do Harry’ego.
- Może on nadal jest w lesie? Może go poszukamy?
- Powodzenia. – Rzuciła ironicznie Hermiona gdzieś z lewej strony, nie odrywając wzroku znad książki.
- A masz lepszy pomysł?
- List, mówiłam ci ze sto razu.
- Jakbym wiedziała, gdzie jest, to…
- Hedwiga by go znalazła! – Dodał Harry podekscytowanym szeptem. – Ona przecież…
- Tak, Harry, tylko kiedy? Ja bym chciała, żeby go znalazła żywego!
- Iron, czy…
- Black, Potter – usłyszeli lodowaty głos Snape’a. – chcecie coś powiedzieć klasie?
- Nie. – Burknęła Iron, patrząc na nauczyciela spode łba.
- Chciałaś coś dodać?
- Na pewno nie „przepraszam”.
Kolejne osoby odrywały głowy znad książek i kierowały spojrzenie na czarnowłosą dziewczynę. Snape uniósł jedną brew.
- Doprawdy?
- Tak.
- A może… - profesor podszedł bliżej. – Powinnaś poskarżyć się… ojcu… że okropny profesor Snape wymaga od ciebie skupienia na lekcji? Tylko… - Perfidny uśmieszek wykrzywił jego usta. - żeby mnie nie zabił… to chyba leży w jego naturze…
- NIE BĘDZIESZ OBRAŻAŁ MOJEGO OJCA! – Iron odruchowo wyciągnęła różdżkę i wycelowała ją w Snape’a.
- Expelliarmus! – Interweniował Harry i różdżka wypadła z ręki dziewczyny.
- POTTER! – Snape wycelował różdżką w Harry’ego; był wyraźnie rozjuszony. – Czy pozwoliłem ci używać różdżki na moich zajęciach?!
- WŁAŚNIE PANA URATOWAŁEM! – Wrzasnął. – IRON, MOGŁAŚ MU JEDNAK COŚ ZROBIĆ!
Snape w jednej sekundzie złapał Iron i Harry’ego za szaty na plecach i wyprowadził ich z sali.

- Mogłabyś mówić wolniej, panno Black?
Minerwa McGonagall przerwała plątaninę wyrazów Iron.
- Snape obraził mojego ojca! Powiedział…
- PROFESOR Snape – warknął gdzieś z tyłu wspomniany nauczyciel.
- …że zabijanie leży w jego naturze! ON NIE JEST MORDERCĄ! Uniewinnili go, czy Snape nie może tego…
- PROFESOR!
- …zrozumieć?!
- A co z tym wspólnego ma Potter? – Spytała McGonagall.
- Użył zaklęcia Expelliarmus na mojej lekcji. – Warknął Snape.
- Wytrącił mi różdżkę, żebym nie rzuciła w Snape’a…
- PROFESORA!!!
- Spokój! – Żachnęła się Minerwa. – Panie Potter, mógłby pan się odezwać?
- Ja tylko nie chciałem, żeby Iron miała więcej problemów. Jeśli by rzuciła w Snape’a…
- PROFESORA, DO JASNEJ CHOLERY!!! – Wrzasnął Snape.
- Severusie! Wyjdź, proszę!
Wyraźnie go to poruszyło.
- Ty?! Wyganiasz?! Mnie?!
- Proszę, abyś wyszedł.
Mężczyzna zabił ją wzrokiem i wyszedł z gabinetu, zarzucając peleryną jak jakiś groteskowy nietoperz.
- Dobrze, panno Black, proszę mówić dalej.
- No więc kiedy Snape nazwał Syriusza…
- PROFESOR Snape, moja droga.
- Pani też?!
- PANNO BLACK! – McGonagall wstała. – Nie zmuszaj mnie, żebym napisała list do twojego ojca!
Iron wzruszyła ramionami.
- A niech pani pisze. – Wlepiła wzrok w odległy punkt za oknem. 
Minerwa westchnęła.
- No tak, no tak… Gryffindor znów traci punkty przez duet Black – Potter… Pan Potter – pięć punktów, panna Black – dziesięć. Waszym ojcom zwykle więcej odejmowałam. Idźcie stąd, zanim zmienię zdanie!
Wyszli z gabinetu w ekspresowym tempie. Iron nadal była wściekła i szła tak, że Harry niemalże za nią biegł.
- Iron… Iron, weź zwolnij…
Nie za bardzo się przejęła jego słowami. Szła dalej z pochyloną głową i nagle z kimś się zderzyła.
No nie. Jeszcze jego tu brakowało.
- Malfoy. – Syknęła.
Blondyn trzymał w rękach jakiś długi list i jak tylko ujrzał Iron i Harry’ego, schował go do kieszeni.
- No co tam chowasz, Draco? List od Voldemorta? – Spytała ironicznie Iron.
- Co, ty też byś chciała, hm?
- Iron, nie ma sensu… - Harry złapał ją za ramię, ale ona już wycelowała różdżkę w Malfoya.
- No co? Myślisz, że mnie pokonasz? – Ślizgon parsknął szyderczym śmiechem. – Nie ma tutaj twojego ojczulka, żeby cię…
- DRĘTWOTA! – Wrzasnęła Iron, a Malfoy padł jak długi, nie skończywszy nawet zdania.
Przez chwilę patrzyli się z Harry’m na niego, nie wiedząc, co robić.
- O kurw… czę, co teraz?
- To wszystko przez ten twój pieprzony honor. – Stwierdził Harry, podnosząc Malfoy’a i sadzając go na ławce, z której od razu się osunął. – Musisz rzucać zaklęciami w każdego, kto obraża Syriusza?!
- Tak, muszę! – Schowała różdżkę do wewnętrznej kieszeni szaty.
- Nawet, jak jesteś na niego zła?!
- NIE JESTEM NA NIEGO ZŁA, JESTEM ZŁA NA SIEBIE, ŻE MU NAGADAŁAM!!
- Na Merlina, przymknij się! – Harry nadal usiłował przywrócić Dracona do żywych, klepiąc go po policzkach. – Co to w ogóle za cienias jest, żeby od jednej drętwoty stracić przytomność?!
- Może on nie żyje… - Przez jej twarz przemknął cień radosnej nadziei. Harry zabił ją spojrzeniem.
- No co, tylko tak sobie marzę… - Zamilkła na chwilę. – CHOLERA!
- CO JEST?!
- McGonagall! WIEJEMY!
I puścili się biegiem w stronę błoni.

- Black… Potter… - Wysyczała Minerwa przez zaciśnięte żeby.
- Proszę pani…
- Przymknij się, Black! – Warknęła, siadając za biurkiem. – Czy wyście zwariowali? Ledwo wyszliście z mojego gabinetu, już chcecie z powrotem?! Jak…
Bliznę Harry’ego przeszył rozdzierający ból. Znów był w ciele Voldemorta. Był na coś wściekły. Bellatriks kłamie… Bellatriks nie wypełnia jego misji…
- Milcz, Bellatriks! – Jego syczący głos wypełnił całe pomieszczenie echem. – Kłamiesz! Łżesz przed Czarnym Panem!
- N-nie! – Czarnowłosa kobieta klęczała przed nim. – P-panie… przecież dałeś mi czas!
- Crucio!
Ciało Bellatriks Lestragne przeszył świdrujący ból.
- P-panie… ja… ja… wypełnię tę misję… j-ja… Draco… pomoże mi ją… porwać z Hogwartu…
- Ten dzieciak niczego nie zdziała! Dziś chcę widzieć tu tę dziewczynę. Masz czas do północy. Teraz wyjdź.
- Harry! HARRY!
- PANIE POTTER!
Harry leżał na ziemi. Blizna nadal pulsowała bólem, ale powrócił do gabinetu McGonagall. Zaatakował go przerażony głos Iron:
- Co widziałeś?! Czy on zrobił coś Syriuszowi?! HARRY!
- Nie, nie… - Harry usiłował podnieść się z zimnej podłogi, ale McGonagall go przytrzymała i przyłożyła mu coś wilgotnego do czoła.
- To co widziałeś, Harry?!
- Jest wściekły… że Bellatriks nie wypełnia jakiejś misji… mówił, że chce, żeby sprowadziła jakąś dziewczynę do północy…
- Jaką? Powiedziała, jak się nazywa?
- Nie, nic nie powiedziała… Tylko, że Malfoy jej w tym pomoże… To chodzi o jakąś uczennicę z Hogwartu!
- Musimy coś z tym zrobić!
- Panno Black, proszę się uspokoić. Potter, podnieś się. – Podała mu dłoń, ale Harry poradził sobie sam. – Idziecie teraz prosto  do wieży Gryffindoru, a ja pójdę do dyrektora. Chyba trzeba zwołać nadzwyczajne spotkanie Zakonu Feniksa.
Harry i Iron wyszli z gabinetu.
- Harry, jesteś pewien, że nigdzie nie widziałeś tam Syriusza?
- Nie, naprawdę, chodziło o jakąś dziewczynę, wyraźnie słyszałem.
- Na pewno?
Zatrzymała się i spojrzała mu w zielone oczy.
- Przysięgam, Iron.
Widząc jej zmartwione spojrzenie, otoczył ją ramieniem, ona objęła go w pasie i ruszyli w stronę schodów, ignorując zdziwione spojrzenia innych uczniów, którzy właśnie skończyli lekcje.
- One wszystkie chciałyby być z Wybrańcem. – Powiedziała Iron, wskazując na grupkę rozchichotanych trzecioklasistek, które ich minęły. – Wszystkie jednocześnie.
- Ale ja bym z nimi nie chciał być.
- Ty w ogóle z kimś chciałbyś być? – Spytała, lekko się śmiejąc.
Zawahał się – powiedzieć wszystko szczerze, z serca, czy też obrócić to w żart? Wybrał drugą opcję.
- No wiesz… z tobą to by było kazirodztwo, więc…
Iron parsknęła śmiechem, opierając głowę na jego ramieniu.
- Casanova nam się robi z Harry’ego – Powiedział Ron, kiedy przeleźli przez dziurę przez portretem. – No, to kiedy ślub?
- Ron, do cholery… - Syknął Harry, siadając razem z Iron na kanapie.
Ginny syknęła podobnie, ale z większą nienawiścią i w kierunku Iron. Młoda Black nie mogła nie parsknąć śmiechem.
Nikt nie był świadomy tego, w jakim jest niebezpieczeństwie.

- Syriuszu?
Mężczyzna, wytrącony z zamyślenia poderwał się na równe nogi, wyciągając różdżkę. Albus Dumbledore uniósł w górę dłonie.
- Witaj.
- Przepraszam, Albusie. – Syriusz opuścił różdżkę. – Z-zamyśliłem się.
- Czy twoja córka jest bezpieczna?
- T-taak, myślę, że tak… - Odparł, zaskoczony tym pytaniem, Black. – Jest w Hogwarcie.
- Wiem, że ostatnio ją odwiedziłeś. To nie było zbyt rozsądne.
- Wiem, ale…
Dubledore uciszył go gestem.
- Nie czas na wyjaśnienia. Musimy zwołać nadzwyczajne posiedzenie Zakonu Feniksa. Harry miał wizję, Voldemort chyba chce kogoś zabić.
Syriusz przypomniał sobie o pytaniu na temat Iron; dreszcz przeszedł jego ciało. Natychmiast odgonił od siebie ponure myśli, które powróciły natychmiast, gdy Dumbledore zaczął kontynuować swoje wyjaśnienia.
- Chodzi o młodą dziewczynę, uczennicę Howartu. Nie wiemy, dlaczego chce ją porwać, ale wiemy, że porwanie jej zlecił Bellatriks, która natomiast o pomoc poprosiła Dracona Malfoya, lecz on…
- PIEPRZONY, MAŁY ŚMIERCIOŻERCA!
- Syriuszu, spokojnie. Lecz twoja córka postarała się dzisiaj o to, żeby znalazł się w Skrzydle Szpitalnym…
Przez twarz Łapy przemknął cień zadowolenia.
- …więc Lestrange będzie musiała wypełnić tę misję sama. Zamek jest zabezpieczony, jednak nie wiemy, o którą uczennicę chodzi.
- Ale… - Syriusz myślał, że nie przejdzie mu to przez gardło. – ale… chyba nie myślicie, że…
- Syriuszu, musimy brać pod uwagę twoją córkę. Jest bliska Harry’emu, a także tobie – a przecież to na ciebie poluje Bellatriks, której Voldemort zlecił tę misję. Widzisz związek?
- Na Merlina… - Syriusz jęknął i opadł na fotel. – Zwołuj… zwołuj Zakon…
Dubledore machnął różdżką i z jej końca wyleciały trzy, potężne feniksy. Zwrócił się do dwóch z nich.
- Powiedzcie członkom Zakonu Feniksa, żeby natychmiast przybyli do Kwatery Głównej. Najpilniej potrzebny Alastor, Tonks i Kingsley. A ty – zwrócił się do trzeciego Feniksa – leć do Remusa, jest potrzebny w Hogwarcie.
Ptaki zniknęły, a Syriusz przymknął oczy i oparł czoło na dłoni.
- Moja córka…
- Syriuszu, jedna Bellatriks nie jest w stanie zniszczyć zabezpieczeń w Hogwarcie.
Po chwili zjawił się Moody, a z nim różowowłosa Tonks i Kingsley, wszyscy gotowi do działania.

Iron siedziała z Harry’m i Ronem pod wierzbą nad jeziorem. Cała trójka trzęsła się z zimna, ale to było jedyne miejsce, w którym mogli spokojnie porozmawiać. Rozmowa krążyła pomiędzy różnymi tematami, ale raczej nie poruszali tych poważnych.
- Poważnie, Ginny od zawsze mnie nie lubiła? – Powtórzyła pytanie Iron
- No, poważnie, nienawiść od pierwszego wejrzenia! – Wykrzyknął Ron, a Harry parsknął śmiechem, dłubiąc jakimś patykiem w ziemi. – Odkąd w drugiej klasie to z tobą Harry wymienił się kartą z Grindelwaldem z czekoladowych żab, a nie z nią. Tylko jego brakowało jej do kolekcji!
Teraz już wszyscy się śmiali.

Sforsowanie tylnych drzwi do chatki gajowego nie było żadnym problemem dla Bellatriks Lestrange. Hagrid nie zdążył się odwrócić, kiedy kobieta krzyknęła „Imperio!” i półolbrzym stał się posłuszny jej rozkazom.

Ron wstał, Harry również; następnie pomógł wstać Iron i już mieli ruszać w stronę zamku, kiedy ktoś wykrzyknął imię dziewczyny.
- Hagrid! – Ucieszyła się Iron. – Idziemy?
- My zaraz mamy zajęcia… ale ty masz jeszcze chwilę przerwy – powiedział Ron smutnym tonem. – Także my idziemy, a ty zostań z Hagridem.
- Okej.
Ron i Harry ruszyli w stronę zamku.

Bellatriks, ukrywająca się w chatce gajowego, przeklęła pod nosem swoją nieuwagę; mogła od razu sprowadzić również Pottera. Ale nie, Czarny Pan będzie szczęśliwy, mogąc potorturować najpierw tę małą Black.

- Co chcesz, Hagridzie?
- Chodź, ino, do chatki ze mną. Na chwilę, coś ci pokażę.
Ruszyli.
- Och, właśnie, Hagridzie… Syriusza przypadkiem… nie było u ciebie?
- Ten kretyn?! Skąd!
- Co ty powiedziałeś?!

Bellatriks znów zaklęła – gówniara zaraz zorientuje się, że ten wielkolud nie jest sobą.

- Przejęzyczyłem się. Chodź, chodź Iron.
Weszli do chatki. Iron wydała z siebie zduszony okrzyk i wyciągnęła różdżkę, która natychmiast została wytrącona jej z rąk zaklęciem Expelliarmus. Poczuła, że jakaś potężna dłoń zaciska jej się na karku – to Hagrid, sterowany przez Bellatriks jak marionetka, przytrzymał młodą Gryfonkę, aby nie mogła się ruszyć.  
- LESTRANGE, TY SUKO! – Wrzasnęła, a czarnowłosa kobieta parsknęła szyderczym śmiechem.
- No, uważaj, mała brzydulo… - Podeszła do niej bliżej, cały czas celując różdżką w Hagrida. – Już niedługo ty i ten twój pieprzony tatuś będziecie mogli się pożegnać… jeszcze nie wiem, czy najpierw zabiję ciebie, czy jego…
- Zamknij się, ty…
Kobieta znów parsknęła szyderczym śmiechem.
- Co ty mi możesz zrobić, Black… - Wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił; teraz wyglądała na wściekłą do granic możliwości. – Nie jesteś godna rodu Blacków.
Iron poczuła, że uścisk Hagrida rozluźnia się, ale Bellatriks złapała ją za włosy i popchnęła na kamienny stół.
- Crucio! – Wrzasnęła Bellatriks, a błysk czerwonego światła wypełnił pomieszczenie.
Niewyobrażalny ból przeszył ciało Iron; to nie był ból towarzyszący łamaniu kości, to było coś dużo, dużo gorszego, jakby najgorętszy ogień, jaki można wzniecić, spalał jej ciało od środka. Dziewczyna miała wrażenie, że w miejsce, w które ugodziło zaklęcie, ktoś do skóry przyłożył jej rozgrzany do czerwoności pręt.
Lestrange parsknęła szyderczym śmiechem, znów szarpiąc Iron za włosy i wywlekając już z chatki.
- Ty, wielki, spasiony brzydalu, już nie będziesz potrzebny. – Kobieta machnęła różdżką i Hagrid wpadł na wielki kredens.
- HAGRID! – Wrzasnęła Iron i chciała rzucić mu się na pomoc, ale poczuła, że grube liny, wyczarowane przez Bellatriks, oplatają się wokół jej nóg i rąk. Padła na podłogę, potknąwszy się o jeden ze sznurów. Usłyszała wypowiedziane Zaklęcie Tortur, znów poczuła niewyobrażalny ból i straciła przytomność.
Bellatriks wywlokła nieprzytomną Iron z chatki Hagrida. Była zadowolona; wszystko szło zgodnie z planem.

Członkowie Zakonu Feniksa, w składzie Albus Dumbledore, Moody, Syriusz, Tonks, Kingsley i Artur Weasley siedzieli przy podłużnym stole w kuchni.
- Nie ma sensu martwić tym uczniów – oznajmił dyrektor Hogwartu. – Szkoła jest zabezpieczona, a…
- Dumbledore, czyś ty się wczoraj urodził? – Warknął Moody. – Przecież oni nie są tępi. Nie pamiętasz Gwardii Dubledore’a w zeszłym roku?
- Tak, ale…
- GD to przyjaciele i znajomi Harry’ego – oznajmił Syriusz. – Na pewno już wiedzą, co jest grane. Wiedzą, co robić w razie czego. Ufam im.
- A ty to już tak wiesz komu ufać… - Rzucił Szaloonoki.
- Moody, kurwa mać. – Warknął Syriusz.
- Ej, panowie! – Obruszył się Schacklebolt. – Więcej kultury może?!
- Nie zmienia to faktu, że uczniowie nie powstrzymają wdzierających się do zamku Śmierciożerców. Natomiast nauczyciele są przygotowani, a w razie problemów my się tam pojawimy.
- Zabezpieczyłeś Zakazany Las, Dumbledore? – Spytał Moody.
- Jest chłodny dzień, nikogo nie ma na błoniach, ani w okolicy lasu – powiedziała spokojnie Tonks. – Jedynie Hagrid, o którego z pewnością martwić się nie musimy. Nie jest uczennicą Hogwartu.
Nikt się nie zaśmiał.
- A sprawdziliście dobrze? – Kontynuował Moody. – Te bachory potrafią się chować… Poza tym, stała czujność. Trzeba było zabezpieczyć i błonia, i Zakazany Las.
- Alastorze, to nie jest…
Nie dokończył, bo do pomieszczenia wpadł zasapany Lupin. Łapiąc oddech, wydyszał.
- Za późno… Voldemort… Bellatriks… MAJĄ IRON!
- COOO?! – Wrzasnął Syriusz.
Tonks zerwała się z krzesła, tak samo jak Kinsley i Moody, wszyscy z różdżkami w pogotowiu.
- Jak to się stało? – Spytał Dumbledore, nie tracąc spokoju wymalowanego na twarzy.
- Lestrange włamała się do chatki Hagrida, rzuciła na niego Imperiusa, żeby ściągnął Iron, która siedziała pod drzewem na błoniach.
- MÓWIŁEM, ŻEBY LEPIEJ SPRAWDZIĆ NA BŁONIACH, TĘPAKI! – Wrzasnął Moody, a z jego różdżki poleciały drobne, czerwone iskry.
- Moody, spokojnie.
- DLACZEGO JESTEŚ TAKI SPOKOJNY, DO CHOLERY?! – Wydarł się Syriusz, tracąc kompletnie panowanie nad sobą. – PORWALI MOJĄ CÓRKĘ, ROZUMIESZ, MOJĄ CÓRKĘ!!!
Dumbledore westchnął.
- Musimy przenieść się do Hogwartu i czekać na wizję Harry’ego. To jedyny sposób, żeby dowiedzieć się, gdzie ją przetrzymują.
Wszyscy wstali z miejsc i ruszyli do wyjścia.
- Syriuszu – zaczął Dumbledore. – lepiej zostań. Bellatriks…
- JESTEŚ NIENORMALNY, DUMBLEDORE?! PORWALI MOJĄ CÓRKĘ, NIE TWOJĄ!
Starzec uniósł ręce w geście poddającego się.

Po chwili znaleźli się na błoniach Hogwartu. Dołączyli do nich również inni członkowie Zakonu Feniksa i aurorzy. Kroczyli, około dwudziestoosobową grupą w stronę zamku. Po chwili znaleźli się przed bramą, która otworzyła się po machnięciu różdżką przez Dumbledore’a. Przeszli, szybkim tempem, zwartą grupą, maszerując prawie równo, z minami żołnierzy. Grupki uczniów na ich widok odskakiwały z drogi, mówiąc podekscytowanym tonem „aurorzy!”, „Zakon Feniksa”, jednak najczęściej powtarzane było „Syriusz Black”, który szedł tuż za Dumledore’m z kamiennym wyrazem twarzy. Dyrektor zatrzymał się na chwilę, przyłożył różdżkę do szyi i magicznie pogłośnionym głosem powiedział: „Wszyscy do Wielkiej sali!”.
Stłoczenie się wszystkich uczniów i nauczycieli zajęło kilka krótkich minut. Gdy wszyscy się uspokoili, a Harry został odnaleziony w tłumie przez profesor McGonagall i stanął obok Syriusza, dyrektor przemówił.
- Moi drodzy! Wasza koleżanka, Iron Black, została porwana przez ludzi Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Wiele osób na sali wydało z siebie zduszony okrzyk, inny pisnęli, krzyknęli „nie”…
- Nie bójcie się – mamy tutaj armię aurorów i doświadczonych czarodziejów, którzy zaraz zaczną jej szukać, a także do końca będą chronić was. Nie panikujcie! Wrócicie teraz do Pokoi Wspólnych swoich domów i nie będziecie z nich wychodzić aż do rozwiązania tej sytuacji. Nie wiemy, jakie zamiary ma Sami-Wiecie-Kto wobec was, uczniów, i chcemy zapobiegać kolejnemu porwaniu. Teraz Prefekci i opiekunowie domów zaprowadzą uczniów tam, gdzie będą bezpieczni.
Wielką Salę znów wypełnił szum wychodzących osób. Dumbledore odwrócił się w stronę czarodziei, stojących za nim
- Aurorzy – wasz plan – sprawdzacie miejsca, w których może ukrywać się Voldemort. Zakon Feniksa – i oczywiście Harry – do mojego gabinetu. Syriuszu, w porządku?
Mężczyzna kiwnął głową.

- Spójrz, panie!
Bellatriks wpadła do lochu, wlokąc za sobą nieprzytomną wciąż Iron. Twarz Voldemorta wykrzywił grymas zadowolenia.
- Wspaniale, Bello, Czarny Pan cię nagrodzi.
Kobieta z uwielbieniem spojrzała na swojego pana.
- Czy ona jest nieprzytomna?
Bellatriks z zapałem pokiwała głową.
- Zostaw ją w piwnicy, dopóki nie odzyska przytomności. Glizdogon będzie co chwila sprawdzał, czy się obudziła.
Iron zaczęła się wybudzać i mamrotać coś pod nosem.
- Ach… to nie będzie konieczne. – Voldemort podniósł się z krzesła na kształt tronu, właściwie spłynął z niego. – Crucio!
Spójrz, Potter. Torturuję twoją…

- LOCH! – Krzyknął Harry łapiąc się za bliznę. – Torturuje Iron… jest… w jakimś długim… coś jakby piwnica…
Za wszelką starał się całkowicie nie odpłynąć całkiem w świadomość Voldemorta; wszyscy słuchali z napięciem jego urywanych wypowiedzi.
- Kto tam jest, Harry? – Spytał Dumbledore.

Żądza mordu opanowuje jego umysł; chce ją zabić, chcę zabić tę małą zdzirę, jest okropna, córka zdrajcy krwi… Mała Black…

- ON CHCE JĄ ZABIĆ! – Wrzasnął Harry. – ZRÓBCIE COŚ!
Syriusz padł na kolana obok niego i złapał go mocno za ramiona.
- Harry, co jeszcze widzisz?! Zajrzyj tam! Nie daj jej umrzeć!
Bliznę przeszyła kolejna fala bólu…
- Crucio! – Czerwone światło wystrzeliło z jego różdżki i ugodziło w plecy Iron, która znów zwinęła się z bólu. Bellatriks parsknęła szyderczym śmiechem.
Nagle do lochu wpadła Narcyza Malfoy – miała zarzucony na siebie niedbale szlafrok.
- Panie, oszczędź już tę dziewczynę! – Padła na kolana, a po chwili na podłogę, również ugodzona zaklęciem tortur.
- Patrzeć tylko, jak przyleci tu ten mój pieprznięty kuzyn! – Powiedziała Bellatriks, przekrzykując wrzaski dziewczyny. – I ten głupi Potter!
I znów się roześmiała.

- MALFOY! – Wrzasnął Harry, wracając świadomością do gabinetu Dubledore’a. Ból na czole oślepiał go, ale krzyczał mimo to. – JEST U MALFOY’ÓW! NARCYZA WESZŁA W SZLAFROKU DO LOCHU!
Harry zerwał się z podłogi, nie zważając na ból blizny. Członkowie Zakonu Feniksa byli wyraźnie gotowi do natychmiastowej walki; postacie na obrazach obserwowały całą sytuację z zapartym tchem.
- Idziemy! – Krzyknął Moody.
- Nie, nie, nie! – Zwrócił się Lupin do Harry’ego i Syriusza – Wy zostajecie. To was Voldemort oczekuje najbardziej! Spodziewa się, że znów pojawi się grupa nastolatków, jak w Departamencie Taje…
Nagle czaszka Harry’ego po prostu pękła pod wpływem najgorszego bólu, jaki kiedykolwiek doświadczył. Opadł do tyłu i w ostatnim momencie Syriusz uratował go przed zderzeniem z podłogą. Przez mgłę, z oddali usłyszał wrzask wściekłości Voldemorta i…
- AVADA KEDAVRA!!!

~

Ale Was będę trzymać w niepewności do następnego rozdziału :D
Poza tym, wiem że dodaję rozdziały jak nienormalna, prawie codziennie, ale a) mam wenę, b) Lonelis mi karze! XD
I tak Cię kocham, bejbe <3

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jesteś ZUEM. porwali Iron, ale jej nie zabili, ja to wiem, mwahahahahha..
      Syriusz musi żyć.
      To moja prosba.
      Wiecej nic nie powiem, bo jesem w szoku.

      Usuń
  2. słuchanie "Blow" Ke$hy to nie najlepszy pomysł, podczas czytania tego rozdziału. natychmiast to wyłączyłam i kontynuowałam XD
    jeb.. pieprzona Bellatrix! jak mogła porwać Iron?! ;_; ja bym jej takie Crucio dowaliła, że by jej się odechciało.
    boże, jak mogłaś skończyć w takim momencie?! kto zginął?! o mój Boże, pisz jak najszybciej nowy rozdział, błagam :(
    akcja trochę szybka jak na jeden rozdział,a le podoba mi się ;3
    czekam na następny :*

    co do Twojego bloga graficznego - dziękuję, ale nie korzystam ;) szablony tworzę już sama a wszelkie kody i ustawienia znam już na pamięć, więc jakbyś chciała czegoś się dowiedzieć, to śmiało pisz :)

    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze co przyszło mi na myśl pod koniec to: O KURWA!!
    Nic więcej. Wiesz, że jestem w ogromnym szoku. To było... Nie wiem. Szukam odpowiedniego słowa, aby opisać ten rozdział, ale za cholerę nie mogę.
    Słuchaj, nie wiem czy wiesz, ale cierpię na migrenę. I ta migrena dopadła mnie właśnie teraz, jak przeczytałam moją kochaną szósteczkę, rozumiesz? Zdenerwowałam się i to na serio, Satanje. Wywołałaś u mnie takie emocje tym rozdziałem, że na serio masakra.
    Nie wiem, naprawdę nie wiem. Muszę sobie to poukładać w głowie, żeby wyszło jakoś racjonalnie.
    Nie wiedziałam, że tak szybo ją porwą. Nie wiedziałam, że Bellatrix będzie, aż tak napalona, że wkręci w to wszystko Hagrida.
    Harry i jego wizje... Po prostu kocham go za to, że w jakiś sposób ich wszystkich uprzedził. Szkoda mi go, a najbardziej Syriusza. Boże, mogę sobie tylko wyobrazić co czuje.
    Jak to dobrze, że ciocia Narcyza weszła i zainterweniowała. Zawsze miała dobre serduszko, ale Voldek się chyba wkurwił i potraktował ją cruciatuskiem. Wiesz jakie mam domysły odnośnie tego Avada Kedavra? To nie Iron umarła, a kto inny, ale to nie będę tutaj pisać, napiszę Ci na GG. I jest mi cholernie smutno teraz.
    Skończyłaś w takim momencie, że ja pierdolę.
    Będę się teraz głowić i troić.
    Okey, napisałam trochę o końcówce, teraz początek.
    SNAPE, SNAPE, SNAPE <3 Masz Ty talent, bo w Snape'a wczułaś się tak, jak mało kto. Naprawdę! Napotykam takie blogi na swojej drodze, gdzie jest przesłodzony. Przesłodzony Snape? Czujesz to? Tutaj jest prawdziwy, i chyba za to to Ci stopy wyliżę.
    Mam nadzieję,że jeszcze jakoś się tutaj pojawi <3
    Biedny Syriusz! A przede wszystkim: BIEDNA IRON!
    Aż zła jestem na Vldka, no!
    Okrutna jesteś, ale i tak Cię kocham! <3 Dodawaj dodawaj siódemeczkę, jak na razie jestem w szoku. LOOL <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile się dzieje! O kurde. Lastrange przyjęła postać Hagrida, żeby porwać Iron?! Sytuacja ze Snapem jak dla mnie troszkę zbyt naciągana, ona nie może być aż taką desperatką i rzucać we wszystkich zaklęciami :D Może to i dobrze, że Malfoy nie wykonał zadania, ciągle wydaje mi się, że w głębi duszy nie jest taki zły :) Domyślam się kto oberwał Avadą, ale nie chcę się mylić, także czekam na nowy rozdział! Pozdrawiam [weasley-diary]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Desperatką nie, ona po prostu strasznie kocha Syriusza. xd

      Usuń
  5. Pooo... walony. Powalony. Nie! Pochwa.. lony. Pochwalony! :D Wybacz mi te dziwne przywitanie, ale ja to już tak niestety po prostu mam. Wiesz, że trafiłam tu przypadkiem? Chociaż właściwie to nie. Zasługa wyimaginowanej-grafiki :D No więc przeczytałam Twój pierwszy rozdział, potem drugi, trzeci.. i co? I dojechałam do szóstki obgryzając paznokcie z napięcia i końcowej niewiedzy odnośnie Iron Black! Jestem po stokroć zakochana w Twoich dialogach, poważnie. Mam nadzieję, że równie szybko dodasz kolejny rozdział, bo z całą pewnością będę niecierpliwie na niego czekać. Tak sobie myślę.. Chyba jej nie uśmiercisz już w siódmym, nie? xD Zresztą co ja plotę.. No przecież nie! To główna postać jest. Ale kto wie? W końcu od czego jest akcja i napięcie w opowiadaniach? Musi trzymać czytelnika w niewiedzy. Bellatriks to zUo wcielone, prawda. Między innymi mam o niej bloga, ale nie jestem pewna czy będę jednak tam pisać. Rozbawiła mnie trochę sytuacje z Draco. Niby taki "bad boj" ale jak oberwie to już porządnie. Zaraz mi się przypomniało pisząc ten komentarz jego słynne "mój ojciec o wszystkim się dowie!" :D Dobra, już kończę, bo zaraz mi wyjdzie (o ile już nie wyszedł) jakiś epicko dziwnie długi i zagmatwany komentarz. Wybacz, że piszę to tu, a nie w newsletterze (no co? za jednym razem będzie :D) ale proszę, informuj mnie o nowych rozdziałach. Będę Ci wdzięczna. Pozdrawiam cieplutko i dużo weny życzę! :* [illusion-of-desires.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. KOCHAM TE OPOWIADANIE <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Heh. Jednak znalazłam wczoraj czas i przeczytałam wszystkie rozdziały! A dzisiaj jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego dodam komentarz, bo potem zapomnę, co miałam napisać xD
    A więc... Kurde, czemu ja wcześniej nie trafiłam na tego bloga?! ;D Rozdziały są naprawdę świetne, a w dodatku jest w nich Łapcia, którego wprost ubóstwiam <33. No i podoba mi się bohaterka, którą wykreowałaś... jest taka interesująca ;). No i cieszę się, że ona i Harry mają się ku sobie.. a z kolei zachowanie Ginny miejscami mnie rozbraja xD.
    No dobra, trochę się wszyscy pośmiali, a teraz moment grozy... Jezu, jak ja nienawidzę tej Bellatrix... uh, już lepiej nic nie mówie, bo powiem o wiele za dużo xD.
    Ej no... ale chyba nie zabijesz w 6 rozdziale głównej bohaterki? ;D Ten ostatni fragment cholernie trzyma w napięciu.. więc z niecierpliwością czekam na nn. Mam nadzieję, że mnie o nim powiadomisz? ^^

    Pozdrawiam!

    [przekleta-prawda.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy rozdział na weasley-diary.blogspot.com Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy rozdział na weasley-diary.blogspot.com Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń