Syriusz obudził się; otworzył
swoje czarne ślepia, poczuł promyki słońca, grzejące jego kruczoczarną sierść i
wiatr, delikatnie ją przeczesujący. Podniósł się, przeciągnął, wytrzepał liście
i gałązki z siebie, i ruszył wolnym tempem, rozglądając się dookoła.
Dobrze znał Zakazany Las, jeszcze
z czasów, kiedy uczył się w Hogwarcie. Co miesiąc biegał za swoim przyjacielem
– wilkołakiem pilnując, żeby nikomu nie zrobił krzywdy. Teraz las bardziej
zarósł, ale wiele leśnych dróżek pozostało niezmienionych. Szedł tymi
znajomymi, trochę bojąc się wyjścia z lasu i zamienienia się w człowieka.
Dobrze czuł się w psiej postaci, ale chciał dotrzeć do domu, a teleportować
mógł się tylko w ludzkiej postaci.
Po chwili z daleka dojrzał jakieś
skupisko domów – to musiała być jakaś wioska. Biegł jeszcze przez chwilę jako
pies, aż w końcu w bezpiecznym, niewidocznym miejscu zamienił się w ludzką
wersję Syriusza i teleportował się na Grimmauld Place.
Tego dnia ani Iron, ani Harry nie
mogli skupić się na lekcjach. Ron też wyglądał na zmartwionego, a Hermiona nie
przestawała zastanawiać się, jak naprawić tę sytuację.
Siedzieli w ławce z tyłu klasy,
na lekcji obrony przed czarną magią. Snape przechadzał się w te i z powrotem,
obserwując uważnie uczniów czytających w podręczniku rozdział o
czarnomagicznych roślinach, jednak nie widział Iron, która umiejętnie schowała
się za większym od niej Neville’m i cały czas szeptała coś do Harry’ego.
- Może on nadal jest w lesie?
Może go poszukamy?
- Powodzenia. – Rzuciła
ironicznie Hermiona gdzieś z lewej strony, nie odrywając wzroku znad książki.
- A masz lepszy pomysł?
- List, mówiłam ci ze sto razu.
- Jakbym wiedziała, gdzie jest,
to…
- Hedwiga by go znalazła! – Dodał
Harry podekscytowanym szeptem. – Ona przecież…
- Tak, Harry, tylko kiedy? Ja bym
chciała, żeby go znalazła żywego!
- Iron, czy…
- Black, Potter – usłyszeli
lodowaty głos Snape’a. – chcecie coś powiedzieć klasie?
- Nie. – Burknęła Iron, patrząc
na nauczyciela spode łba.
- Chciałaś coś dodać?
- Na pewno nie „przepraszam”.
Kolejne osoby odrywały głowy znad
książek i kierowały spojrzenie na czarnowłosą dziewczynę. Snape uniósł jedną
brew.
- Doprawdy?
- Tak.
- A może… - profesor podszedł
bliżej. – Powinnaś poskarżyć się… ojcu…
że okropny profesor Snape wymaga od ciebie skupienia na lekcji? Tylko… -
Perfidny uśmieszek wykrzywił jego usta. - żeby mnie nie zabił… to chyba leży w
jego naturze…
- NIE BĘDZIESZ OBRAŻAŁ MOJEGO
OJCA! – Iron odruchowo wyciągnęła różdżkę i wycelowała ją w Snape’a.
- Expelliarmus! – Interweniował Harry i różdżka wypadła z ręki
dziewczyny.
- POTTER! – Snape wycelował
różdżką w Harry’ego; był wyraźnie rozjuszony. – Czy pozwoliłem ci używać
różdżki na moich zajęciach?!
- WŁAŚNIE PANA URATOWAŁEM! –
Wrzasnął. – IRON, MOGŁAŚ MU JEDNAK COŚ ZROBIĆ!
Snape w jednej sekundzie złapał
Iron i Harry’ego za szaty na plecach i wyprowadził ich z sali.
- Mogłabyś mówić wolniej, panno
Black?
Minerwa McGonagall przerwała
plątaninę wyrazów Iron.
- Snape obraził mojego ojca!
Powiedział…
- PROFESOR Snape – warknął gdzieś
z tyłu wspomniany nauczyciel.
- …że zabijanie leży w jego
naturze! ON NIE JEST MORDERCĄ! Uniewinnili go, czy Snape nie może tego…
- PROFESOR!
- …zrozumieć?!
- A co z tym wspólnego ma Potter?
– Spytała McGonagall.
- Użył zaklęcia Expelliarmus na mojej lekcji. – Warknął
Snape.
- Wytrącił mi różdżkę, żebym nie
rzuciła w Snape’a…
- PROFESORA!!!
- Spokój! – Żachnęła się Minerwa.
– Panie Potter, mógłby pan się odezwać?
- Ja tylko nie chciałem, żeby
Iron miała więcej problemów. Jeśli by rzuciła w Snape’a…
- PROFESORA, DO JASNEJ CHOLERY!!!
– Wrzasnął Snape.
- Severusie! Wyjdź, proszę!
Wyraźnie go to poruszyło.
- Ty?! Wyganiasz?! Mnie?!
- Proszę, abyś wyszedł.
Mężczyzna zabił ją wzrokiem i
wyszedł z gabinetu, zarzucając peleryną jak jakiś groteskowy nietoperz.
- Dobrze, panno Black, proszę
mówić dalej.
- No więc kiedy Snape nazwał
Syriusza…
- PROFESOR Snape, moja droga.
- Pani też?!
- PANNO BLACK! – McGonagall
wstała. – Nie zmuszaj mnie, żebym napisała list do twojego ojca!
Iron wzruszyła ramionami.
- A niech pani pisze. – Wlepiła
wzrok w odległy punkt za oknem.
Minerwa westchnęła.
- No tak, no tak… Gryffindor znów
traci punkty przez duet Black – Potter… Pan Potter – pięć punktów, panna Black
– dziesięć. Waszym ojcom zwykle więcej odejmowałam. Idźcie stąd, zanim zmienię
zdanie!
Wyszli z gabinetu w ekspresowym
tempie. Iron nadal była wściekła i szła tak, że Harry niemalże za nią biegł.
- Iron… Iron, weź zwolnij…
Nie za bardzo się przejęła jego
słowami. Szła dalej z pochyloną głową i nagle z kimś się zderzyła.
No nie. Jeszcze jego tu
brakowało.
- Malfoy. – Syknęła.
Blondyn trzymał w rękach jakiś
długi list i jak tylko ujrzał Iron i Harry’ego, schował go do kieszeni.
- No co tam chowasz, Draco? List
od Voldemorta? – Spytała ironicznie Iron.
- Co, ty też byś chciała, hm?
- Iron, nie ma sensu… - Harry
złapał ją za ramię, ale ona już wycelowała różdżkę w Malfoya.
- No co? Myślisz, że mnie
pokonasz? – Ślizgon parsknął szyderczym śmiechem. – Nie ma tutaj twojego
ojczulka, żeby cię…
- DRĘTWOTA! – Wrzasnęła Iron, a Malfoy padł jak długi, nie
skończywszy nawet zdania.
Przez chwilę patrzyli się z
Harry’m na niego, nie wiedząc, co robić.
- O kurw… czę, co teraz?
- To wszystko przez ten twój
pieprzony honor. – Stwierdził Harry, podnosząc Malfoy’a i sadzając go na ławce,
z której od razu się osunął. – Musisz rzucać zaklęciami w każdego, kto obraża
Syriusza?!
- Tak, muszę! – Schowała różdżkę
do wewnętrznej kieszeni szaty.
- Nawet, jak jesteś na niego
zła?!
- NIE JESTEM NA NIEGO ZŁA, JESTEM
ZŁA NA SIEBIE, ŻE MU NAGADAŁAM!!
- Na Merlina, przymknij się! –
Harry nadal usiłował przywrócić Dracona do żywych, klepiąc go po policzkach. –
Co to w ogóle za cienias jest, żeby od jednej drętwoty stracić przytomność?!
- Może on nie żyje… - Przez jej
twarz przemknął cień radosnej nadziei. Harry zabił ją spojrzeniem.
- No co, tylko tak sobie marzę… -
Zamilkła na chwilę. – CHOLERA!
- CO JEST?!
- McGonagall! WIEJEMY!
I puścili się biegiem w stronę
błoni.
- Black… Potter… - Wysyczała
Minerwa przez zaciśnięte żeby.
- Proszę pani…
- Przymknij się, Black! –
Warknęła, siadając za biurkiem. – Czy wyście zwariowali? Ledwo wyszliście z
mojego gabinetu, już chcecie z powrotem?! Jak…
Bliznę Harry’ego przeszył rozdzierający
ból. Znów był w ciele Voldemorta. Był na coś wściekły. Bellatriks kłamie…
Bellatriks nie wypełnia jego misji…
- Milcz, Bellatriks! – Jego
syczący głos wypełnił całe pomieszczenie echem. – Kłamiesz! Łżesz przed Czarnym
Panem!
- N-nie! – Czarnowłosa kobieta
klęczała przed nim. – P-panie… przecież dałeś mi czas!
- Crucio!
Ciało Bellatriks Lestragne przeszył
świdrujący ból.
- P-panie… ja… ja… wypełnię tę
misję… j-ja… Draco… pomoże mi ją… porwać z Hogwartu…
- Ten dzieciak niczego nie
zdziała! Dziś chcę widzieć tu tę dziewczynę. Masz czas do północy. Teraz wyjdź.
- Harry! HARRY!
- PANIE POTTER!
Harry leżał na ziemi. Blizna
nadal pulsowała bólem, ale powrócił do gabinetu McGonagall. Zaatakował go
przerażony głos Iron:
- Co widziałeś?! Czy on zrobił
coś Syriuszowi?! HARRY!
- Nie, nie… - Harry usiłował
podnieść się z zimnej podłogi, ale McGonagall go przytrzymała i przyłożyła mu
coś wilgotnego do czoła.
- To co widziałeś, Harry?!
- Jest wściekły… że Bellatriks
nie wypełnia jakiejś misji… mówił, że chce, żeby sprowadziła jakąś dziewczynę
do północy…
- Jaką? Powiedziała, jak się
nazywa?
- Nie, nic nie powiedziała… Tylko,
że Malfoy jej w tym pomoże… To chodzi o jakąś uczennicę z Hogwartu!
- Musimy coś z tym zrobić!
- Panno Black, proszę się
uspokoić. Potter, podnieś się. – Podała mu dłoń, ale Harry poradził sobie sam.
– Idziecie teraz prosto do wieży Gryffindoru, a ja pójdę do dyrektora.
Chyba trzeba zwołać nadzwyczajne spotkanie Zakonu Feniksa.
Harry i Iron wyszli z gabinetu.
- Harry, jesteś pewien, że
nigdzie nie widziałeś tam Syriusza?
- Nie, naprawdę, chodziło o jakąś
dziewczynę, wyraźnie słyszałem.
- Na pewno?
Zatrzymała się i spojrzała mu w
zielone oczy.
- Przysięgam, Iron.
Widząc jej zmartwione spojrzenie,
otoczył ją ramieniem, ona objęła go w pasie i ruszyli w stronę schodów,
ignorując zdziwione spojrzenia innych uczniów, którzy właśnie skończyli lekcje.
- One wszystkie chciałyby być z
Wybrańcem. – Powiedziała Iron, wskazując na grupkę rozchichotanych
trzecioklasistek, które ich minęły. – Wszystkie jednocześnie.
- Ale ja bym z nimi nie chciał
być.
- Ty w ogóle z kimś chciałbyś
być? – Spytała, lekko się śmiejąc.
Zawahał się – powiedzieć wszystko
szczerze, z serca, czy też obrócić to w żart? Wybrał drugą opcję.
- No wiesz… z tobą to by było
kazirodztwo, więc…
Iron parsknęła śmiechem,
opierając głowę na jego ramieniu.
- Casanova nam się robi z
Harry’ego – Powiedział Ron, kiedy przeleźli przez dziurę przez portretem. – No,
to kiedy ślub?
- Ron, do cholery… - Syknął
Harry, siadając razem z Iron na kanapie.
Ginny syknęła podobnie, ale z
większą nienawiścią i w kierunku Iron. Młoda Black nie mogła nie parsknąć
śmiechem.
Nikt nie był świadomy tego, w
jakim jest niebezpieczeństwie.
- Syriuszu?
Mężczyzna, wytrącony z zamyślenia
poderwał się na równe nogi, wyciągając różdżkę. Albus Dumbledore uniósł w górę
dłonie.
- Witaj.
- Przepraszam, Albusie. – Syriusz
opuścił różdżkę. – Z-zamyśliłem się.
- Czy twoja córka jest
bezpieczna?
- T-taak, myślę, że tak… -
Odparł, zaskoczony tym pytaniem, Black. – Jest w Hogwarcie.
- Wiem, że ostatnio ją
odwiedziłeś. To nie było zbyt rozsądne.
- Wiem, ale…
Dubledore uciszył go gestem.
- Nie czas na wyjaśnienia. Musimy
zwołać nadzwyczajne posiedzenie Zakonu Feniksa. Harry miał wizję, Voldemort
chyba chce kogoś zabić.
Syriusz przypomniał sobie o
pytaniu na temat Iron; dreszcz przeszedł jego ciało. Natychmiast odgonił od
siebie ponure myśli, które powróciły natychmiast, gdy Dumbledore zaczął kontynuować
swoje wyjaśnienia.
- Chodzi o młodą dziewczynę,
uczennicę Howartu. Nie wiemy, dlaczego chce ją porwać, ale wiemy, że porwanie
jej zlecił Bellatriks, która natomiast o pomoc poprosiła Dracona Malfoya, lecz
on…
- PIEPRZONY, MAŁY ŚMIERCIOŻERCA!
- Syriuszu, spokojnie. Lecz twoja
córka postarała się dzisiaj o to, żeby znalazł się w Skrzydle Szpitalnym…
Przez twarz Łapy przemknął cień
zadowolenia.
- …więc Lestrange będzie musiała
wypełnić tę misję sama. Zamek jest zabezpieczony, jednak nie wiemy, o którą
uczennicę chodzi.
- Ale… - Syriusz myślał, że nie
przejdzie mu to przez gardło. – ale… chyba nie myślicie, że…
- Syriuszu, musimy brać pod uwagę
twoją córkę. Jest bliska Harry’emu, a także tobie – a przecież to na ciebie
poluje Bellatriks, której Voldemort zlecił tę misję. Widzisz związek?
- Na Merlina… - Syriusz jęknął i
opadł na fotel. – Zwołuj… zwołuj Zakon…
Dubledore machnął różdżką i z jej
końca wyleciały trzy, potężne feniksy. Zwrócił się do dwóch z nich.
- Powiedzcie członkom Zakonu
Feniksa, żeby natychmiast przybyli do Kwatery Głównej. Najpilniej potrzebny
Alastor, Tonks i Kingsley. A ty – zwrócił się do trzeciego Feniksa – leć do
Remusa, jest potrzebny w Hogwarcie.
Ptaki zniknęły, a Syriusz
przymknął oczy i oparł czoło na dłoni.
- Moja córka…
- Syriuszu, jedna Bellatriks nie
jest w stanie zniszczyć zabezpieczeń w Hogwarcie.
Po chwili zjawił się Moody, a z
nim różowowłosa Tonks i Kingsley, wszyscy gotowi do działania.
Iron siedziała z Harry’m i Ronem
pod wierzbą nad jeziorem. Cała trójka trzęsła się z zimna, ale to było jedyne
miejsce, w którym mogli spokojnie porozmawiać. Rozmowa krążyła pomiędzy różnymi
tematami, ale raczej nie poruszali tych poważnych.
- Poważnie, Ginny od zawsze mnie
nie lubiła? – Powtórzyła pytanie Iron
- No, poważnie, nienawiść od
pierwszego wejrzenia! – Wykrzyknął Ron, a Harry parsknął śmiechem, dłubiąc
jakimś patykiem w ziemi. – Odkąd w drugiej klasie to z tobą Harry wymienił się
kartą z Grindelwaldem z czekoladowych żab, a nie z nią. Tylko jego brakowało
jej do kolekcji!
Teraz już wszyscy się śmiali.
Sforsowanie tylnych drzwi do
chatki gajowego nie było żadnym problemem dla Bellatriks Lestrange. Hagrid nie
zdążył się odwrócić, kiedy kobieta krzyknęła „Imperio!” i półolbrzym stał się
posłuszny jej rozkazom.
Ron wstał, Harry również;
następnie pomógł wstać Iron i już mieli ruszać w stronę zamku, kiedy ktoś
wykrzyknął imię dziewczyny.
- Hagrid! – Ucieszyła się Iron. –
Idziemy?
- My zaraz mamy zajęcia… ale ty
masz jeszcze chwilę przerwy – powiedział Ron smutnym tonem. – Także my idziemy,
a ty zostań z Hagridem.
- Okej.
Ron i Harry ruszyli w stronę
zamku.
Bellatriks, ukrywająca się w
chatce gajowego, przeklęła pod nosem swoją nieuwagę; mogła od razu sprowadzić
również Pottera. Ale nie, Czarny Pan będzie szczęśliwy, mogąc potorturować
najpierw tę małą Black.
- Co chcesz, Hagridzie?
- Chodź, ino, do chatki ze mną.
Na chwilę, coś ci pokażę.
Ruszyli.
- Och, właśnie, Hagridzie…
Syriusza przypadkiem… nie było u ciebie?
- Ten kretyn?! Skąd!
- Co ty powiedziałeś?!
Bellatriks znów zaklęła –
gówniara zaraz zorientuje się, że ten wielkolud nie jest sobą.
- Przejęzyczyłem się. Chodź,
chodź Iron.
Weszli do chatki. Iron wydała z
siebie zduszony okrzyk i wyciągnęła różdżkę, która natychmiast została
wytrącona jej z rąk zaklęciem Expelliarmus.
Poczuła, że jakaś potężna dłoń zaciska jej się na karku – to Hagrid, sterowany
przez Bellatriks jak marionetka, przytrzymał młodą Gryfonkę, aby nie mogła się
ruszyć.
- LESTRANGE, TY SUKO! –
Wrzasnęła, a czarnowłosa kobieta parsknęła szyderczym śmiechem.
- No, uważaj, mała brzydulo… -
Podeszła do niej bliżej, cały czas celując różdżką w Hagrida. – Już niedługo ty
i ten twój pieprzony tatuś będziecie mogli się pożegnać… jeszcze nie wiem, czy
najpierw zabiję ciebie, czy jego…
- Zamknij się, ty…
Kobieta znów parsknęła szyderczym
śmiechem.
- Co ty mi możesz zrobić, Black…
- Wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił; teraz wyglądała na wściekłą do
granic możliwości. – Nie jesteś godna rodu Blacków.
Iron poczuła, że uścisk Hagrida
rozluźnia się, ale Bellatriks złapała ją za włosy i popchnęła na kamienny stół.
- Crucio! – Wrzasnęła Bellatriks, a błysk czerwonego światła wypełnił
pomieszczenie.
Niewyobrażalny ból przeszył ciało
Iron; to nie był ból towarzyszący łamaniu kości, to było coś dużo, dużo
gorszego, jakby najgorętszy ogień, jaki można wzniecić, spalał jej ciało od
środka. Dziewczyna miała wrażenie, że w miejsce, w które ugodziło zaklęcie,
ktoś do skóry przyłożył jej rozgrzany do czerwoności pręt.
Lestrange parsknęła szyderczym
śmiechem, znów szarpiąc Iron za włosy i wywlekając już z chatki.
- Ty, wielki, spasiony brzydalu,
już nie będziesz potrzebny. – Kobieta machnęła różdżką i Hagrid wpadł na wielki
kredens.
- HAGRID! – Wrzasnęła Iron i
chciała rzucić mu się na pomoc, ale poczuła, że grube liny, wyczarowane przez
Bellatriks, oplatają się wokół jej nóg i rąk. Padła na podłogę, potknąwszy się
o jeden ze sznurów. Usłyszała wypowiedziane Zaklęcie Tortur, znów poczuła
niewyobrażalny ból i straciła przytomność.
Bellatriks wywlokła nieprzytomną
Iron z chatki Hagrida. Była zadowolona; wszystko szło zgodnie z planem.
Członkowie Zakonu Feniksa, w
składzie Albus Dumbledore, Moody, Syriusz, Tonks, Kingsley i Artur Weasley
siedzieli przy podłużnym stole w kuchni.
- Nie ma sensu martwić tym
uczniów – oznajmił dyrektor Hogwartu. – Szkoła jest zabezpieczona, a…
- Dumbledore, czyś ty się wczoraj
urodził? – Warknął Moody. – Przecież oni nie są tępi. Nie pamiętasz Gwardii
Dubledore’a w zeszłym roku?
- Tak, ale…
- GD to przyjaciele i znajomi
Harry’ego – oznajmił Syriusz. – Na pewno już wiedzą, co jest grane. Wiedzą, co
robić w razie czego. Ufam im.
- A ty to już tak wiesz komu
ufać… - Rzucił Szaloonoki.
- Moody, kurwa mać. – Warknął
Syriusz.
- Ej, panowie! – Obruszył się
Schacklebolt. – Więcej kultury może?!
- Nie zmienia to faktu, że
uczniowie nie powstrzymają wdzierających się do zamku Śmierciożerców. Natomiast
nauczyciele są przygotowani, a w razie problemów my się tam pojawimy.
- Zabezpieczyłeś Zakazany Las,
Dumbledore? – Spytał Moody.
- Jest chłodny dzień, nikogo nie
ma na błoniach, ani w okolicy lasu – powiedziała spokojnie Tonks. – Jedynie
Hagrid, o którego z pewnością martwić się nie musimy. Nie jest uczennicą
Hogwartu.
Nikt się nie zaśmiał.
- A sprawdziliście dobrze? –
Kontynuował Moody. – Te bachory potrafią się chować… Poza tym, stała czujność.
Trzeba było zabezpieczyć i błonia, i Zakazany Las.
- Alastorze, to nie jest…
Nie dokończył, bo do
pomieszczenia wpadł zasapany Lupin. Łapiąc oddech, wydyszał.
- Za późno… Voldemort… Bellatriks… MAJĄ IRON!
- COOO?! – Wrzasnął Syriusz.
Tonks zerwała się z krzesła, tak
samo jak Kinsley i Moody, wszyscy z różdżkami w pogotowiu.
- Jak to się stało? – Spytał
Dumbledore, nie tracąc spokoju wymalowanego na twarzy.
- Lestrange włamała się do chatki
Hagrida, rzuciła na niego Imperiusa, żeby ściągnął Iron, która siedziała pod
drzewem na błoniach.
- MÓWIŁEM, ŻEBY LEPIEJ SPRAWDZIĆ
NA BŁONIACH, TĘPAKI! – Wrzasnął Moody, a z jego różdżki poleciały drobne,
czerwone iskry.
- Moody, spokojnie.
- DLACZEGO JESTEŚ TAKI SPOKOJNY,
DO CHOLERY?! – Wydarł się Syriusz, tracąc kompletnie panowanie nad sobą. –
PORWALI MOJĄ CÓRKĘ, ROZUMIESZ, MOJĄ CÓRKĘ!!!
Dumbledore westchnął.
- Musimy przenieść się do
Hogwartu i czekać na wizję Harry’ego. To jedyny sposób, żeby dowiedzieć się,
gdzie ją przetrzymują.
Wszyscy wstali z miejsc i ruszyli
do wyjścia.
- Syriuszu – zaczął Dumbledore. –
lepiej zostań. Bellatriks…
- JESTEŚ NIENORMALNY,
DUMBLEDORE?! PORWALI MOJĄ CÓRKĘ, NIE TWOJĄ!
Starzec uniósł ręce w geście
poddającego się.
Po chwili znaleźli się na
błoniach Hogwartu. Dołączyli do nich również inni członkowie Zakonu Feniksa i
aurorzy. Kroczyli, około dwudziestoosobową grupą w stronę zamku. Po chwili
znaleźli się przed bramą, która otworzyła się po machnięciu różdżką przez
Dumbledore’a. Przeszli, szybkim tempem, zwartą grupą, maszerując prawie równo,
z minami żołnierzy. Grupki uczniów na ich widok odskakiwały z drogi, mówiąc
podekscytowanym tonem „aurorzy!”, „Zakon Feniksa”, jednak najczęściej
powtarzane było „Syriusz Black”, który szedł tuż za Dumledore’m z kamiennym
wyrazem twarzy. Dyrektor zatrzymał się na chwilę, przyłożył różdżkę do szyi i
magicznie pogłośnionym głosem powiedział: „Wszyscy do Wielkiej sali!”.
Stłoczenie się wszystkich uczniów
i nauczycieli zajęło kilka krótkich minut. Gdy wszyscy się uspokoili, a Harry
został odnaleziony w tłumie przez profesor McGonagall i stanął obok Syriusza,
dyrektor przemówił.
- Moi drodzy! Wasza koleżanka,
Iron Black, została porwana przez ludzi Tego, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać.
Wiele osób na sali wydało z
siebie zduszony okrzyk, inny pisnęli, krzyknęli „nie”…
- Nie bójcie się – mamy tutaj
armię aurorów i doświadczonych czarodziejów, którzy zaraz zaczną jej szukać, a
także do końca będą chronić was. Nie panikujcie! Wrócicie teraz do Pokoi
Wspólnych swoich domów i nie będziecie z nich wychodzić aż do rozwiązania tej
sytuacji. Nie wiemy, jakie zamiary ma Sami-Wiecie-Kto wobec was, uczniów, i
chcemy zapobiegać kolejnemu porwaniu. Teraz Prefekci i opiekunowie domów
zaprowadzą uczniów tam, gdzie będą bezpieczni.
Wielką Salę znów wypełnił szum
wychodzących osób. Dumbledore odwrócił się w stronę czarodziei, stojących za
nim
- Aurorzy – wasz plan –
sprawdzacie miejsca, w których może ukrywać się Voldemort. Zakon Feniksa – i
oczywiście Harry – do mojego gabinetu. Syriuszu, w porządku?
Mężczyzna kiwnął głową.
- Spójrz, panie!
Bellatriks wpadła do lochu,
wlokąc za sobą nieprzytomną wciąż Iron. Twarz Voldemorta wykrzywił grymas
zadowolenia.
- Wspaniale, Bello, Czarny Pan
cię nagrodzi.
Kobieta z uwielbieniem spojrzała
na swojego pana.
- Czy ona jest nieprzytomna?
Bellatriks z zapałem pokiwała
głową.
- Zostaw ją w piwnicy, dopóki nie
odzyska przytomności. Glizdogon będzie co chwila sprawdzał, czy się obudziła.
Iron zaczęła się wybudzać i
mamrotać coś pod nosem.
- Ach… to nie będzie konieczne. –
Voldemort podniósł się z krzesła na kształt tronu, właściwie spłynął z niego. –
Crucio!
Spójrz, Potter. Torturuję twoją…
- LOCH! – Krzyknął Harry łapiąc
się za bliznę. – Torturuje Iron… jest… w jakimś długim… coś jakby piwnica…
Za wszelką starał się całkowicie
nie odpłynąć całkiem w świadomość Voldemorta; wszyscy słuchali z napięciem jego
urywanych wypowiedzi.
- Kto tam jest, Harry? – Spytał
Dumbledore.
Żądza mordu opanowuje jego umysł; chce ją zabić, chcę zabić tę małą
zdzirę, jest okropna, córka zdrajcy krwi… Mała Black…
- ON CHCE JĄ ZABIĆ! – Wrzasnął
Harry. – ZRÓBCIE COŚ!
Syriusz padł na kolana obok niego
i złapał go mocno za ramiona.
- Harry, co jeszcze widzisz?! Zajrzyj
tam! Nie daj jej umrzeć!
Bliznę przeszyła kolejna fala
bólu…
- Crucio! – Czerwone światło wystrzeliło z jego różdżki i ugodziło w
plecy Iron, która znów zwinęła się z bólu. Bellatriks parsknęła szyderczym
śmiechem.
Nagle do lochu wpadła Narcyza
Malfoy – miała zarzucony na siebie niedbale szlafrok.
- Panie, oszczędź już tę dziewczynę!
– Padła na kolana, a po chwili na podłogę, również ugodzona zaklęciem tortur.
- Patrzeć tylko, jak przyleci tu
ten mój pieprznięty kuzyn! – Powiedziała Bellatriks, przekrzykując wrzaski
dziewczyny. – I ten głupi Potter!
I znów się roześmiała.
- MALFOY! – Wrzasnął Harry,
wracając świadomością do gabinetu Dubledore’a. Ból na czole oślepiał go, ale
krzyczał mimo to. – JEST U MALFOY’ÓW! NARCYZA WESZŁA W SZLAFROKU DO LOCHU!
Harry zerwał się z podłogi, nie
zważając na ból blizny. Członkowie Zakonu Feniksa byli wyraźnie gotowi do
natychmiastowej walki; postacie na obrazach obserwowały całą sytuację z
zapartym tchem.
- Idziemy! – Krzyknął Moody.
- Nie, nie, nie! – Zwrócił się
Lupin do Harry’ego i Syriusza – Wy zostajecie. To was Voldemort oczekuje najbardziej!
Spodziewa się, że znów pojawi się grupa nastolatków, jak w Departamencie Taje…
Nagle czaszka Harry’ego po prostu
pękła pod wpływem najgorszego bólu, jaki kiedykolwiek doświadczył. Opadł do
tyłu i w ostatnim momencie Syriusz uratował go przed zderzeniem z podłogą.
Przez mgłę, z oddali usłyszał wrzask wściekłości Voldemorta i…
- AVADA KEDAVRA!!!
~
Ale Was będę trzymać
w niepewności do następnego rozdziału :D
Poza tym, wiem że
dodaję rozdziały jak nienormalna, prawie codziennie, ale a) mam wenę, b)
Lonelis mi karze! XD
I tak Cię kocham,
bejbe <3
pierwsza!
OdpowiedzUsuńJesteś ZUEM. porwali Iron, ale jej nie zabili, ja to wiem, mwahahahahha..
UsuńSyriusz musi żyć.
To moja prosba.
Wiecej nic nie powiem, bo jesem w szoku.
słuchanie "Blow" Ke$hy to nie najlepszy pomysł, podczas czytania tego rozdziału. natychmiast to wyłączyłam i kontynuowałam XD
OdpowiedzUsuńjeb.. pieprzona Bellatrix! jak mogła porwać Iron?! ;_; ja bym jej takie Crucio dowaliła, że by jej się odechciało.
boże, jak mogłaś skończyć w takim momencie?! kto zginął?! o mój Boże, pisz jak najszybciej nowy rozdział, błagam :(
akcja trochę szybka jak na jeden rozdział,a le podoba mi się ;3
czekam na następny :*
co do Twojego bloga graficznego - dziękuję, ale nie korzystam ;) szablony tworzę już sama a wszelkie kody i ustawienia znam już na pamięć, więc jakbyś chciała czegoś się dowiedzieć, to śmiało pisz :)
pozdrawiam ;*
Pierwsze co przyszło mi na myśl pod koniec to: O KURWA!!
OdpowiedzUsuńNic więcej. Wiesz, że jestem w ogromnym szoku. To było... Nie wiem. Szukam odpowiedniego słowa, aby opisać ten rozdział, ale za cholerę nie mogę.
Słuchaj, nie wiem czy wiesz, ale cierpię na migrenę. I ta migrena dopadła mnie właśnie teraz, jak przeczytałam moją kochaną szósteczkę, rozumiesz? Zdenerwowałam się i to na serio, Satanje. Wywołałaś u mnie takie emocje tym rozdziałem, że na serio masakra.
Nie wiem, naprawdę nie wiem. Muszę sobie to poukładać w głowie, żeby wyszło jakoś racjonalnie.
Nie wiedziałam, że tak szybo ją porwą. Nie wiedziałam, że Bellatrix będzie, aż tak napalona, że wkręci w to wszystko Hagrida.
Harry i jego wizje... Po prostu kocham go za to, że w jakiś sposób ich wszystkich uprzedził. Szkoda mi go, a najbardziej Syriusza. Boże, mogę sobie tylko wyobrazić co czuje.
Jak to dobrze, że ciocia Narcyza weszła i zainterweniowała. Zawsze miała dobre serduszko, ale Voldek się chyba wkurwił i potraktował ją cruciatuskiem. Wiesz jakie mam domysły odnośnie tego Avada Kedavra? To nie Iron umarła, a kto inny, ale to nie będę tutaj pisać, napiszę Ci na GG. I jest mi cholernie smutno teraz.
Skończyłaś w takim momencie, że ja pierdolę.
Będę się teraz głowić i troić.
Okey, napisałam trochę o końcówce, teraz początek.
SNAPE, SNAPE, SNAPE <3 Masz Ty talent, bo w Snape'a wczułaś się tak, jak mało kto. Naprawdę! Napotykam takie blogi na swojej drodze, gdzie jest przesłodzony. Przesłodzony Snape? Czujesz to? Tutaj jest prawdziwy, i chyba za to to Ci stopy wyliżę.
Mam nadzieję,że jeszcze jakoś się tutaj pojawi <3
Biedny Syriusz! A przede wszystkim: BIEDNA IRON!
Aż zła jestem na Vldka, no!
Okrutna jesteś, ale i tak Cię kocham! <3 Dodawaj dodawaj siódemeczkę, jak na razie jestem w szoku. LOOL <3
Ile się dzieje! O kurde. Lastrange przyjęła postać Hagrida, żeby porwać Iron?! Sytuacja ze Snapem jak dla mnie troszkę zbyt naciągana, ona nie może być aż taką desperatką i rzucać we wszystkich zaklęciami :D Może to i dobrze, że Malfoy nie wykonał zadania, ciągle wydaje mi się, że w głębi duszy nie jest taki zły :) Domyślam się kto oberwał Avadą, ale nie chcę się mylić, także czekam na nowy rozdział! Pozdrawiam [weasley-diary]
OdpowiedzUsuńDesperatką nie, ona po prostu strasznie kocha Syriusza. xd
UsuńPooo... walony. Powalony. Nie! Pochwa.. lony. Pochwalony! :D Wybacz mi te dziwne przywitanie, ale ja to już tak niestety po prostu mam. Wiesz, że trafiłam tu przypadkiem? Chociaż właściwie to nie. Zasługa wyimaginowanej-grafiki :D No więc przeczytałam Twój pierwszy rozdział, potem drugi, trzeci.. i co? I dojechałam do szóstki obgryzając paznokcie z napięcia i końcowej niewiedzy odnośnie Iron Black! Jestem po stokroć zakochana w Twoich dialogach, poważnie. Mam nadzieję, że równie szybko dodasz kolejny rozdział, bo z całą pewnością będę niecierpliwie na niego czekać. Tak sobie myślę.. Chyba jej nie uśmiercisz już w siódmym, nie? xD Zresztą co ja plotę.. No przecież nie! To główna postać jest. Ale kto wie? W końcu od czego jest akcja i napięcie w opowiadaniach? Musi trzymać czytelnika w niewiedzy. Bellatriks to zUo wcielone, prawda. Między innymi mam o niej bloga, ale nie jestem pewna czy będę jednak tam pisać. Rozbawiła mnie trochę sytuacje z Draco. Niby taki "bad boj" ale jak oberwie to już porządnie. Zaraz mi się przypomniało pisząc ten komentarz jego słynne "mój ojciec o wszystkim się dowie!" :D Dobra, już kończę, bo zaraz mi wyjdzie (o ile już nie wyszedł) jakiś epicko dziwnie długi i zagmatwany komentarz. Wybacz, że piszę to tu, a nie w newsletterze (no co? za jednym razem będzie :D) ale proszę, informuj mnie o nowych rozdziałach. Będę Ci wdzięczna. Pozdrawiam cieplutko i dużo weny życzę! :* [illusion-of-desires.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. KOCHAM TE OPOWIADANIE <3
OdpowiedzUsuńGod Bless Anonimes...
UsuńHeh. Jednak znalazłam wczoraj czas i przeczytałam wszystkie rozdziały! A dzisiaj jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego dodam komentarz, bo potem zapomnę, co miałam napisać xD
OdpowiedzUsuńA więc... Kurde, czemu ja wcześniej nie trafiłam na tego bloga?! ;D Rozdziały są naprawdę świetne, a w dodatku jest w nich Łapcia, którego wprost ubóstwiam <33. No i podoba mi się bohaterka, którą wykreowałaś... jest taka interesująca ;). No i cieszę się, że ona i Harry mają się ku sobie.. a z kolei zachowanie Ginny miejscami mnie rozbraja xD.
No dobra, trochę się wszyscy pośmiali, a teraz moment grozy... Jezu, jak ja nienawidzę tej Bellatrix... uh, już lepiej nic nie mówie, bo powiem o wiele za dużo xD.
Ej no... ale chyba nie zabijesz w 6 rozdziale głównej bohaterki? ;D Ten ostatni fragment cholernie trzyma w napięciu.. więc z niecierpliwością czekam na nn. Mam nadzieję, że mnie o nim powiadomisz? ^^
Pozdrawiam!
[przekleta-prawda.blogspot.com]
Nowy rozdział na weasley-diary.blogspot.com Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na weasley-diary.blogspot.com Zapraszam :*
OdpowiedzUsuń