8 września 2012

Rozdział 7: Tylko po to, żeby walczyć.


Iron w ostatnim momencie, resztkami sił uniknęła trafienia przez Mordercze Zaklęcie rzucone przez Bellatriks.
- BELLATRIKS, NIE MOŻESZ JEJ ZABIĆ! – Wrzasnął Voldemort.
- TA MAŁA SUKA MNIE WYZWAŁA!
- Uspokój się, Bellatriks… Poczekajmy na Pottera…

- NIE ZOSTANIEMY TU! – Wrzasnął jednocześnie Harry i Syriusz.
- Oni torturują moją córkę!
- Ja chcę za nią walczyć!
- Chcecie obaj zginąć? – Spytał Dumbledore, spokojnie, jak na takie pytanie.
- MOGĘ ODDAĆ ŻYCIE ZA IRON! – Znów wrzasnęli jednoczenie.
- ONA JUŻ MOŻE BYĆ MARTWA! – Wtrącił się Moody. – POTTER PRZECIEŻ SŁYSZAŁ JAK…
- MOJA CÓRKA NIE JEST MARTWA, PARSZYWY GNOJU! – Syriusz wycelował różdżkę w Szalonookiego.
- SPOKÓÓÓÓÓJ! – Huknął Dumbledore. – Tracimy czas! Natychmiast! Wychodzimy z zamku!

Po chwili wszyscy, razem z Harry’m i Syriuszem stali w dworze Malfoyów.
- Bombarda Maxima! – Krzyknął Dumbledore i drzwi wejściowe wybuchły, razem z fragmentem ściany.
Syriusz wszedł pierwszy, ale dotarło do niego, że nie ma pojęcia, gdzie iść. Wszyscy spojrzeli na Harry'ego, kiedy rozległ się przeraźliwy krzyk Iron gdzieś z piwnicy. Syriusz zbiegł po schodach, wpadł do długiego lochu z wyciągniętą różdżką i wrzasnął:
- EXPELLIARMUS!
Różdżka wypadła Voldemortowi z ręki, ale czarnoksiężnik natychmiast przywołał ją z powrotem do siebie.
- Avada Kedavra! – Krzyknął, a Syriusz w ostatnim momencie uchylił się przed strumieniem zielonego światła, które ugodziło w ścianę, żłobiąc w niej potężne wgłębienie.
- Syriusz Black! – Pisnęła Bellatriks, wcelowując różdżkę w mężczyznę – Avada Kedavra!
Pozostali członkowie Zakonu Feniksa wpadli do lochu i utworzyli potężną, wielowarstwową tarczę oddzielającą nowoprzybyłych i Iron od Voldemorta i Bellatriks. Zaklęcie Lestrange odbiło się od tarczy i uderzyło w sufit.
Voldemort zawył z wściekłości i jednym machnięciem różdżki zniszczył tarczę. Natychmiast zaatakowały go zaklęcia – Bellatriks nie była w stanie obronić swojego pana.
- Jeszcze cię dorwę, Potter! – Zasyczał Voldemort i zniknął w czarnej mgle.
Do lochu natychmiast wbiegło kilkunastu śmierciożerców; walka rozgorzała na dobre. Dumbledore walczył z jednym z nielicznych zamaskowanych popleczników Voldemorta; Lupin sprawnie odbijał zaklęcia Lucjusza Malfoya, Tonks powaliła na ziemię Narcyzę, a Syriusz walczył z Bellatriks. Harry, nie mogąc się powstrzymać, wycelował w nią różdżkę i wrzasnął:
- DRĘTWOTA!
Lestrange runęła na ziemę. Iron przyczołgała się do niej i wzięła jej różdżkę, a następnie wyciągnęła swoją, którą Bellatriks jeszcze w chatce Hagrida schowała do kieszeni szaty. Ostatkiem sił podniosła się na nogi i, z pomocą Harry’ego, podbiegła bliżej kolejnych Śmierciożerów i zaatakowała ich kilkoma zaklęciami.
Przybyli kolejni aurorzy, i Śmierciożercy wyraźnie zaczęli tracić przewagę – teraz już było po dwóch „tych dobrych” na jednego poplecznika Voldemorta.
- Zakon – wycofujemy się! – Krzyknął Dumbledore, przekrzykując odgłosy walki. – Aurorzy przejmują pałeczkę!
I nadal miotając zaklęciami na wszystkie strony, wycofali się z domu.
Iron poczuła, że traci grunt pod nogami; nie wiedziała, czy już się teleportują, czy znowu traci przytomność… a może jedno i drugie…

- Jest wykończona…
- Nie dziwię się…
- Torturował ją… A wcześniej Bellatriks…
- Wyjdzie z tego?
- Pewnie.
Znajome głosy docierały do niej najpierw z oddali, a potem coraz bliżej, i bliżej… Aż w końcu otworzyła oczy i światło słoneczne uderzyło w jej zmęczone spojówki. Była w skrzydle szpitalnym.
- Iron! – Usłyszała uradowany głos Hermiony.
Iron nie mogła wypowiedzieć słowa, tak miała zaschnięte w gardle. Z trudnością przełknęła ślinę i wychrypiała:
- Gdzie… Syriusz?... Harry?...
- Tutaj. – Usłyszała głos Harry’ego z prawej storny; poczuła też, że ktoś trzyma ją za dłoń. Nie wiedziała dlaczego, ale była pewna, że to Harry.
Rozpoznawała liczne twarze, pochylone nad jej łóżkiem. Seamus, Dean, Luna, Neville, Ron, Hermiona… nawet Ginny… i wiele innych, znajomych twarzy, nad którymi nie chciało jej się zastanawiać.
- Gdzie… Syriusz?... – Powtórzyła.
- Syriusz… - zaczął Harry i przerwał.
- Co się stało z Syriuszem?! – Przerażone serce już zaczęło mocniej bić; nie żyje?! Jest ranny?! Pojechał do domu bez wyjaśnień?!
- Rozmawia z Dumbledore’m… Zresztą prosił, żeby mu powiedzieć, jak się obudzisz, więc zaraz przyjdzie.
Odetchnęła z ulgą.
- Iron… - Zaczął Dean. – To naprawdę… Sama-Wiesz-Kto cię torturował?
Kiwnęła nieznacznie głową.
- Rozmawiałem z twoim ojcem… - Powiedział Seamus. – To całkiem spoko gość… na pewno nie jest… no wiesz. Przepraszam.
Iron uśmiechnęła się lekko, ale nawet to sprawiało jej ból.
Chciała już tylko zobaczyć swojego ojca i znowu zasnąć.
- Uwaaaaga, uwaga! – Usłyszała melodyjny głos pani Pomfrey. – Z drogi! Idźcie stąd i dajcie odpocząć chorej. Przeeeepraaaszam!
Łokciami dopchała się do łóżka.
- Dajcie odpocząć pannie Black! – Podała Iron jakieś lekarstwa, przystawiła różdżkę do jej czoła i stwierdziła, że jej stan znacznie się polepszył. – Zaraz znowu przyjdzie Albus z panem Syriuszem i następni będą ją tu męczyć.
- Znowu? – Wychrypiała Iron. – To Syriusz już tu był?
- Oczywiście, kochanieńka. Caluśką noc przy tobie przesiedział. Nawet oka nie zmrużył, tylko siedział i wpatrywał się w ciebie jak w obrazek. – Westchnęła. – Ach, to jest kochający ojciec! A mówią, że Azkaban wypiera z wszelkich uczuć…
Odwróciła się i odeszła sprężystym krokiem.

Wszyscy się rozeszli, wygonieni przez panią Pomfrey i Iron już przysypiała, tracąc nadzieję, na to, że zobaczy Syriusza przed zaśnięciem, gdy usłyszała, że drzwi się otwierają i Dumbledore cicho wypowiada jej imię.
Otworzyła oczy i ujrzała pochylonego nad nią dyrektora.
- Gdzie jest Syriusz? – Spytała od razu.
- Pani Pomfrey zatrzymała go na chwilę. Bellatriks zraniła go w rękę jakimś czarnomagicznym zaklęciem, rana nie chce się goić metodami magicznymi, ale to nic wielkiego. Jak ty się czujesz?
- Lepiej. – Powiedziała słabym głosem.
- Za tydzień będziesz mogła wrócić na zajęcia. Jeszcze padła taka propozycja ze strony Syriusza… - Urwał. – Ale już on sam ci to powie.
Iron spojrzała w prawo; zbliżał się do nich jej ojciec, z zabandażowanym fragmentem prawej ręki i kilkoma widocznymi obtarciami na ciele i twarzy.
- Tato… - Wychrypiała i oczy wypełniły jej się łzami.
Syriusz przytulił ją mocno do siebie. Poczuła ból, prawie taki jak kilkanaście godzin temu, ale nie przeszkadzał jej on w tamtym momencie. Ważne, że mogła przytulić się do swojego ojca, całego i zdrowego.
- Przepraszam, że ci tak nawrzucałam… - Pozwoliła płynąć łzom strumieniami po policzkach.
- Cicho, to ja cię przepraszam…
Nie puszczał jej jeszcze przez chwilę. Dopiero po drugim znaczącym chrząknięciu Dumbledore’a wypuścił ją z uścisku.
- Iron, musisz opowiedzieć nam, jak to było.
Słabym głosem powiedziała wszystko, nie pomijając żadnego szczegółu.
- Więc Bellatriks także cię torturowała?
- Bez przerwy. Wywlekła mnie gdzieś w okolice Hogsmeade, jak nie dawałam już rady iść, to kolejny Cruciatus  i tak w kółko… Stamtąd teleportowałyśmy się do… hmm… takiego dworu.
- To był dom Malofyów.
Iron zrobiła wielkie oczy.
- Naprawdę?! Pieprzona rodzina Śmierciożerców. – Prychnęła pogardliwie.
Syriusz mocniej ścisnął jej dłoń, jakby bez słów chciał powiedzieć, że podziela jej opinię.
- Dobrze. Iron, teraz zastanów się, czy zaklęcia Voldemorta i Bellatriks bolały tak samo?
Dziewczyna zamyśliła się na chwilę.
- Voldemorta bolały minimalnie bardziej.
- Tak jak mówiłem. Bellatriks ma potężną moc magiczną. Sama chyba nie zdaje sobie z tego sprawy… ale Voldemort to wie, dlatego tak ją docenia. No dobrze, uznajmy, że powinienem w tym momencie przestać wam przeszkadzać. W razie czego, będę w swoim gabinecie.
Wstał, uśmiechnął się i po chwili już go nie było.
Iron spojrzała na Syriusza.
- Ta Bellatriks chce mnie wykończyć… - Stwierdził mężczyzna.
- Czym ona cię trafiła?
- To – podniósł prawą rękę w górę – to jest nic. Jak się dowiedziałem, że to ciebie porwali, to umarłem na zawał i zmartwychwstałem tylko po to, żeby walczyć.
Iron przypomniały się słowa Dubledore’a.
- Tato, Dumbledore mówił, że padła z twojej strony jakaś propozycja.
Syriusz wyraźnie rozpromienił się.
- Pomfrey mówi, że nie potrzebujesz codziennej opieki lekarskiej, tylko musisz leżeć i odpoczywać, więc pomyślałem, żeby cię zabrać do domu na ten tydzień.
Mimo potężnego bólu Iron podniosła się na łokciach i z nadzieją i radością w oczach energicznie pokiwała głową.
- Poza tym, jest parę rzeczy, o których muszę ci opowiedzieć. W oczy, w spokoju, nie tutaj i nie w żadnym liście.

Mimo, że Iron niezbyt lubiła dom przy Grimmauld Place 12, tak samo jak jej ojciec, tym razem cieszyła się, że spędzi tam parę dni. Oczywiście Syriusz, bardzo przejęty jej stanem zdrowia, natychmiast wysłał ją do swojego łóżka, gdzie przespała kilka godzin. Obudziła się, z twarzą w poduszce, czując znajomy zapach pościeli wymieszamy z zapachem kawy. Podniosła się z łóżka i wciąż lekko utykając zeszła do kuchni, gdzie Syriusz siedział z kubkiem czarnej kawy w ręce i Prorokiem Codziennym. Jak tylko zobaczył Iron, zerwał się z krzesła, otoczył ją ramieniem i poprowadził ostatnie kilka kroków do krzesła.
- Tato, nic mi…
- Cicho bądź! – Pomógł jej usiąść. – Chcesz kawy? Ja obiecuję, zabiję tę pieprzoną Lestrange…
Zajął się machaniem różdżką nad czajnikiem, kubkiem i kawą.
- Co ty się tak na nią nagle zawziąłeś? Przecież od dawna wiedzieliśmy, że ona jest zła do szpiku kości…
Wyraz twarzy Syriusza nieco się zmienił – jakby coś chciał powiedzieć, wręcz wykrzyczeć, ale bardzo się przed tym powstrzymywał.
- Tato? Co jest?
Mężczyzna postawił kawę przed dziewczyną i usiadł naprzeciwko niej. Spojrzał jej oczy.
- Iron… jak wiesz… ja szukałem jakichś informacji o Ann…
Znowu zamilkł.
- I?...
- To Bellatriks ją zabiła.
Zapadło milczenie. Informacja usiłowała przebić się przez umysłową barierę Iron, ale dziewczyna kompletnie nie mogła w to uwierzyć.
- C-co? – Wykrztusiła.
Syriusz tylko obdarzył ją smutnym spojrzeniem.
- Żartujesz…
- Śmiałbym żartować w takiej sytuacji? Iron… - Pochylił się ku niej. – To jest tylko kolejny powód, żeby ją wykończyć. Budzę się z myślą, żeby ją zabić. Muszę ją w końcu zabić, bo to mi nie da spokoju.
- Ale jak ty chcesz to…
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Ale jeśli ktoś inny mnie wyręczy, to zbuduję mu pomnik.
- Na Merlina… - Oparła głowę na dłoniach. – I chcesz, żebym ja teraz spokojnie spała?
- Znalazłem kontakt do rodziców Ann – zignorował pytanie córki. – Tylko, że oni są mugolami i nie mają pojęcia co się stało z ich córką. Wciskają im, że zaginęła…
- I oni w to wierzą?
- Mugolska policja jej szukała… było głośno o jej sprawie w świecie mugoli. Poza tym… w Hogsmeade każdy ją zna, bo… - urwał i wlepił wzrok w stół na kilkadziesiąt sekund.
- Bo? - Spytała niepewnie Iron, nie mogąc znieść dziwnej ciszy.
Syriusz jakby się ocknął ze snu.
- Siostra Ann tam mieszka.
- CO?!
- Ann miała siostrę. Dużo młodszą. Ona teraz ma ledwo osiemnaście lat. Nie miałem o tym pojęcia! – Powiedział to, jakby jego samego zaskoczyły jego słowa.
- Ale jak to?! Przecież… Ona chodziła do Hogwartu?!
- Nie. Nie wiem, o co chodzi… Wiem tylko, że na pewno nie chodziła do Hogwartu. Nie wiem, może jest charłaczką, czy coś? Kompletnie o niej zapomniałem, bo miała parę lat, jak trafiłem do Azkabanu, a wtedy jeszcze nie było wiadomo, czy będzie czarodziejką, czy nie. Poza tym Ann miała inne sprawy na głowie, niż rodzina… Kiedy na to patrzę z perspektywy czasu… Dla niej liczył się magiczny świat, przyjaciele, ja… nie myślała zbyt dużo o rodzicach, tydzień wakacji spędzała w domu, a resztę u Lily, później u mnie…
Iron poczuła jakiś przypływ nadziei; poznać siostrę swojej matki, swoich dziadków…
- Wiem, o czym myślisz. – Powiedział Syriusz. – Siostra Ann na mój widok zamknęła wszystkie drzwi i okna. Ci mugole nie są specjalnie rozmowni, uważają, że przez magię stracili obie córki.
Promyk nadziei szybko zgasł.
Zapadło długie milczenie.
- Pomfrey kazała ci leżeć…
- Tato… - Iron się skrzywiła. Syriusz uniósł dłonie w górę w geście poddającego się.
- Tylko mówiłem.
Znów milczeli przez chwilę. Syriusz przerwał ciszę.
- Dostałem ostatnio opierdziel od Molly… - Uśmiechnął się nieznacznie, tak jakby był rozbawiony do granic możliwości, ale wiedział, że wybuch śmiechu grozi śmiercią.
- To znaczy?
Zaśmiał się krótko.
- Stwierdziła, że traktuję Harry’ego jak Jamesa, że powinienem przestać zachowywać się jakbym odzyskał przyjaciela, wiesz, ta sama gadka co wcześniej, ale dodała coś na twój temat.
Iron spojrzała na niego wyczekująco.
- Powiedziała, że traktuję ciebie jak swoją dziewczynę. Czujesz to?
Oboje parsknęli śmiechem.
- P-poważnie? – spytała dziewczyna, nadal się śmiejąc.
- Poważnie! Wiesz, jeszcze te wzmianki w Proroku… że niby… wyglądamy jak „małżeństwo połączone gorącym uczuciem”? Jakoś tak. – Przerwał na chwilę, bo śmiech uniemożliwił mu dalsze mówienie. – Nie rozumiem ich. – Nieco uspokoił rozbawienie. – Jak mam się zachowywać, do cholery? Nie znam się na ojcostwie. – Wzruszył ramionami. – Mam ci wiązać szaliczek na szyi opowiadając o sposobach antykoncepcji?
Iron parsknęła jeszcze większym śmiechem, co nie było zbyt dobrym pomysłem, jako że całe jej ciało wciąż było obolałe.
- Tato… Przestań… - Wykrztusiła, cały czas się śmiejąc.
Syriusz też się śmiał, ale z Iron, która przekomicznie wyglądała, starając się powstrzymać śmiech z powodu bólu.
Siedzieli jeszcze przez kilka godzin, nie poruszając już żadnych poważnych tematów.

- Tato, ale ja nie zamierzam spać sama.
- Mogłabyś przestać mówić do mnie „tato”?! Jestem Syriusz, do cholery!
Iron roześmiała się.
Szli po schodach, Syriusz oczywiście obejmując swoją córkę, stwierdziwszy, że skoro podjął się opieki nad nią, to nie może jej pozwolić samej wchodzić po schodach, bo „grozi to pewną śmiercią w męczarniach”. Oczywiście jego stwierdzenie miało przede wszystkim na celu rozbawienie dziewczyny i zdecydowanie mu się to udało.
- A co do spania, to chcesz, żeby Molly mnie zamordowała? Przecież spanie w jednym łóżku z własną córką to jest w ogóle gorsze niż rzucanie Cruciatusów na lewo i prawo! – Oznajmił ironicznie.
Dziewczyna znów parsknęła śmiechem, mimo, że była już wykończona i lewo szła. Kiedy dotarli do sypialni Syriusza, mężczyzna stwierdził:
- Nie myśl, żebym się przejmował słowami Molly.
Znów rozbawiło to Iron, ale nie miała już siły się śmiać. Opadła na łóżko i przymknęła oczy.
- Śpij. – Stwierdził jej ojciec, gasząc światło. – Idę pić ognistą w samotności.
- Mogę ci pomóc, jeśli…
- Tak, tak – pokiwał ironicznie głową. – Wyobraź sobie minę Molly, jakby się o tym dowiedziała. Wyobraziłaś sobie? No, to lepiej tego nie rób.
Parsknęli oboje śmiechem.
- Zaraz wujek wilkołak pewnie wpadnie, jak co wieczór. Dobranoc. – Wyszedł, gasząc światło.

~

Nie podoba mi się ten rozdział.
No nie. On jest chujowy.

W dodatku pierwszy tydzień szkoły, a ja już nie mam weny i czasu -,- 

13 komentarzy:

  1. Jesteś zdecydowanie za krytyczna ;p. Mi tam się podoba ^.^ Tylko mogłoby być więcej opisów ;). Kurcze, jaka byłam zdenerwowana, bo bałam się, że Syriusz padnie trupem, podczas ratowania córki, ale Łapcia się nie dał! I całe szczęście, bo nie wiem, jakbym bez niego przeżyła ;p.
    Uh. nie martw się, nie tylko Ty nie masz czasu i weny ;/. Ja już pierwszego dnia szkoły byłam na skraju załamania nerwowego, więc co będzie za kilka tygodni? xD

    Pozdrawiam!

    [przekleta-prawda][skra-zycia]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah i przepraszam jesli dodalam 2 razy! (teraz 3) masz pewnie moderacje wlaczona. Ja jeszcze edytowalam komentarz bo byl blad. Nie dodawaj tego jak cos albo usun jesli sie doda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra dodaje ostatni raz. Nie dodaly sie moje TRZY poprzednie, wiec sprobuje z tym. Rozdzial skomentuje jutro jak bede na laptopie. Pozdrawiam :*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Córka Syriusza, powiadasz? A to dopiero ciekawe zjawisko. Na razie przeczytałam tylko ten rozdział, ale w miarę możliwości postaram się nadrobić poprzednie i regularnie śledzić losy Iron (notabene, to naprawdę ciekawe imię jak na bohaterkę opowiadania, chyba dotychczas się z takim nie spotkałam, jeśli chodzi o FF). W ogóle sam pomysł na córkę Blacka wydaje się co najmniej oryginalne, bo już przywykłam do tematyki z serii "zaginiona córka Voldemorta", co jest dla mnie niemal absurdem, bo przecież Voldemort nie jest nawet w kolejce tych, którzy zasługują na miłość. On nawet nie potrafi kochać, czy też współczuć, o czym zostaliśmy uświadomieni już w tym rozdziale. Podoba mi się również to, że Iron traktuje Syriusza jak swojego "dobrego kumpla", co rzadko zdarza się w relacjach córka-ojciec. Co lepsze, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że zwracam się do mojego ojca po imieniu i tak na całkowitym luzie, wręcz żartobliwie przeklinam. Mój tata jest tolerancyjny, ale gdzieś leży granica, niestety. A może to i właśnie dobrze?
    Wyczuwam poważne kłopoty. Poza tym, że już Iron się w nich znajduje. I wciąż jakoś nie potrafię się przekonać do Bellatriks, zarówno tutejszej jak i książkowej w wykonaniu J.K.Rowling.

    / orchardofhearts.blogspot.com

    Tacos rule,

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat w tym momencie Twoje zdanie na temat TEGO WSPANIAŁEGO ROZDZIAŁU, jest najmniej ważne, kochana!
    Mi się cholernie podobał, zresztą... Jak wszystkie Twoje rozdziały.
    Co do tej braku weny i czasu to się z Tobą zgodzę. Już w poniedziałek, na apelu, miałam wszystkiego dość. Wena też mnie dawno nie odwiedza, co przyczynia się brakiem rozdziału 6 u mnie.
    Ale konkrety, konkrety.
    Początek był ZAJEBISTY! Cały czas się wzdrygałam przy tych Avadach, bo myślałam, że jednak kogoś trafi, ale na szczęście nie trafiło. Jakby było inaczej i umarłbym Syriusz, to chyba bym Cię zakopała żywcem! Boże! Co ja piszę? Chcę zabić za Syriusza? Świat się kończy xd Ale to Twoja sprawka, bejbe <3
    Ten moment, w którym Harry trzyma Iron za rękę w skrzydle szpitalnym to był słodki cholernie, i miły. No po prostu, kiedy oni będą razem?!
    ''- Powiedziała, że traktuję ciebie jak swoją dziewczynę. Czujesz to? '' kurwa, Molly i jej herezje. xd
    '' - Mam ci wiązać szaliczek na szyi opowiadając o sposobach antykoncepcji? '' lałam, mało co z krzesła nie spadłam. To się nazywa podejście, co?xd
    Nie mogę uwierzyć, że Bellatrix była aż tak napalona, że zabiła matkę Iron. Co oni wszyscy jej zrobili. Uczepiła się jak smród koziej dupy.
    Kurde, chciałabym żeby Iron poznała swoich dziadków, naprawdę. Ciekawi mnie to strasznie, ale zapewne niedługo ich pozna, i na Twoje szczęście.

    Jestem na Ciebie zła, gdyż rozdział miał pojawić się 4 lub 5 września, a dodałaś, kochana moja, ósmego. No ale dobra, wybaczę Ci, bo szkoła to zuooo xd

    PISZ SZYBKO ÓSEMECZKĘ! <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba ostatnio dużo osób tak ma, że uważa swoje najnowsze rozdziały za kiczowe. ja też :D
    twój jest dobry. uwielbiam: "Powiedziała, że traktuję ciebie jak swoją dziewczynę. Czujesz to?". *.*

    tak w ogóle zapraszam na nowy rozdział u mnie: www.jeden-z-huncwotow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. hejo, już jestem! dopiero dorwałam się do laptopa po 3-godzinnych zakupach w mieście :D kupiłam sobie torbę do szkoły (nareszcie uff, chciałam zieloną, taką Ślizgonśką, ale mama stwierdziła, że nie będzie mi do niczego pasować -.-) ale mniejsza tam o to!
    rozdział jest ksljfeigjlfakcvcx,oe, nie wiem jak go skomentować. chociaż wiele nie wnosi, jest cudowny na swój sposób. wczoraj napisałam dłuuuuuuuugi komentarz, ale mój zacny telefon stwierdził, że go nie doda. a tyle rzeczy w nim napisałam ;____;
    uwielbiam <3 czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ty jedna masz problem z patrzeniem na swoje rozdziały pozytywnie.
    Ale twój jest naprawdę fajny i utrzymany w wesołej atmosferze. Oprócz początku, oczywiście. Jak to dobrze, że udało im sie uwolnić Iron z rąk Voldemorta. I wcale się nie dziwię Syriuszowi, że chce zabić Bellatriks. Nie dość, że sam dzięki niej zginął, porwała jego córkę, to jeszcze zamordowała jego ukochaną.
    Ale jest jeden pozytywny aspekt całej tej sprawy. Iron przez tydzień pomieszka z tatusiem ;). A Molly niech się nie przjmuja. Ona za dużo gada.
    Do następnego
    [corka-huncwota]

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW!
    Najlepsze opowiadanie o córce Syriusza jakie kiedykolwiek czytałam.
    Na dodatek co do Syriusza miałam mieszane uczucia, więc przyznać Ci się muszę, że minęło wiele czasu zanim zaczęłam czytać Twój twór, i nie pożałowałam. Nie dość, że jest realistyczne, to naprawdę wciąga. Iron jest genialna, choć czasami nieco wybuchowa i przewrażliwiona. Ale i tak jest boska.
    Najbardziej podobają mi się sceny rozmów Harry'ego i głównej bohaterki i tylko czyham na ich związek. Jest i gdzieniegdzie Snape, którego wielbię pod niebiosa.
    Syriusz jest przezabawny, a demoralizowanie córki wychodzi mu przecudnie.
    Z niecierpliwością czekam na rozdział 8, mam nadzieję, że ukaże się on niebawem!

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://ostatnie-wspomnienia.blogspot.com/

    Lecę wpisać się do Newslettera!

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz niesamowite opowiadanie! Podoba mi się, że Iron jest tak samo wybuchowa i nieprzewidywalna jak Syriusz. Naprawdę czuje ich więź. Rozdział był super i głupoty gadasz! ;) Już nie mogę doczekać się następnego. Ogólnie to chciałabym Ci za coś podziękować... Zainspirowałaś mnie do pisania. Naprawdę! Gdy tylko skończyłam czytać Twoje opowiadanie czułam niedosyt i taką pustkę. I wpadłam na pomysł żeby samej coś napisać i oto są moje wypociny: http://sekret-niewymownych.blogspot.com/
    Może prolog nie zachwyca, ale jestem nowa i będę musiała uczyć się na błędach ;)

    Pozdrawiam i dodawaj szybko rozdział!
    WENY! WENY! WENY! I jeszcze raz WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. 35 yr old Financial Analyst Boigie Siney, hailing from Oromocto enjoys watching movies like Pericles on 31st Street and Air sports. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a 600SEC. to

    OdpowiedzUsuń
  12. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń