Iron w ostatnim momencie,
resztkami sił uniknęła trafienia przez Mordercze Zaklęcie rzucone przez
Bellatriks.
- BELLATRIKS, NIE MOŻESZ JEJ
ZABIĆ! – Wrzasnął Voldemort.
- TA MAŁA SUKA MNIE WYZWAŁA!
- Uspokój się, Bellatriks…
Poczekajmy na Pottera…
- NIE ZOSTANIEMY TU! – Wrzasnął
jednocześnie Harry i Syriusz.
- Oni torturują moją córkę!
- Ja chcę za nią walczyć!
- Chcecie obaj zginąć? – Spytał
Dumbledore, spokojnie, jak na takie pytanie.
- MOGĘ ODDAĆ ŻYCIE ZA IRON! –
Znów wrzasnęli jednoczenie.
- ONA JUŻ MOŻE BYĆ MARTWA! –
Wtrącił się Moody. – POTTER PRZECIEŻ SŁYSZAŁ JAK…
- MOJA CÓRKA NIE JEST MARTWA,
PARSZYWY GNOJU! – Syriusz wycelował różdżkę w Szalonookiego.
- SPOKÓÓÓÓÓJ! – Huknął
Dumbledore. – Tracimy czas! Natychmiast! Wychodzimy z zamku!
Po chwili wszyscy, razem z
Harry’m i Syriuszem stali w dworze Malfoyów.
- Bombarda Maxima! – Krzyknął Dumbledore i drzwi wejściowe wybuchły,
razem z fragmentem ściany.
Syriusz wszedł pierwszy, ale dotarło do niego, że nie ma pojęcia, gdzie iść. Wszyscy spojrzeli na Harry'ego, kiedy rozległ się przeraźliwy krzyk Iron gdzieś z piwnicy. Syriusz zbiegł po
schodach, wpadł do długiego lochu z wyciągniętą różdżką i wrzasnął:
- EXPELLIARMUS!
Różdżka wypadła Voldemortowi z
ręki, ale czarnoksiężnik natychmiast przywołał ją z powrotem do siebie.
- Avada Kedavra! – Krzyknął, a
Syriusz w ostatnim momencie uchylił się przed strumieniem zielonego światła,
które ugodziło w ścianę, żłobiąc w niej potężne wgłębienie.
- Syriusz Black! – Pisnęła
Bellatriks, wcelowując różdżkę w mężczyznę – Avada Kedavra!
Pozostali członkowie Zakonu
Feniksa wpadli do lochu i utworzyli potężną, wielowarstwową tarczę oddzielającą
nowoprzybyłych i Iron od Voldemorta i Bellatriks. Zaklęcie Lestrange odbiło się
od tarczy i uderzyło w sufit.
Voldemort zawył z wściekłości i
jednym machnięciem różdżki zniszczył tarczę. Natychmiast zaatakowały go
zaklęcia – Bellatriks nie była w stanie obronić swojego pana.
- Jeszcze cię dorwę, Potter! –
Zasyczał Voldemort i zniknął w czarnej mgle.
Do lochu natychmiast wbiegło
kilkunastu śmierciożerców; walka rozgorzała na dobre. Dumbledore walczył z
jednym z nielicznych zamaskowanych popleczników Voldemorta; Lupin sprawnie
odbijał zaklęcia Lucjusza Malfoya, Tonks powaliła na ziemię Narcyzę, a Syriusz
walczył z Bellatriks. Harry, nie mogąc się powstrzymać, wycelował w nią różdżkę
i wrzasnął:
- DRĘTWOTA!
Lestrange runęła na ziemę. Iron
przyczołgała się do niej i wzięła jej różdżkę, a następnie wyciągnęła swoją,
którą Bellatriks jeszcze w chatce Hagrida schowała do kieszeni szaty. Ostatkiem
sił podniosła się na nogi i, z pomocą Harry’ego, podbiegła bliżej kolejnych
Śmierciożerów i zaatakowała ich kilkoma zaklęciami.
Przybyli kolejni aurorzy, i
Śmierciożercy wyraźnie zaczęli tracić przewagę – teraz już było po dwóch „tych
dobrych” na jednego poplecznika Voldemorta.
- Zakon – wycofujemy
się! – Krzyknął Dumbledore, przekrzykując odgłosy walki. – Aurorzy przejmują
pałeczkę!
I nadal miotając zaklęciami na
wszystkie strony, wycofali się z domu.
Iron poczuła, że traci grunt pod
nogami; nie wiedziała, czy już się teleportują, czy znowu traci przytomność… a
może jedno i drugie…
- Jest wykończona…
- Nie dziwię się…
- Torturował ją… A wcześniej
Bellatriks…
- Wyjdzie z tego?
- Pewnie.
Znajome głosy docierały do niej
najpierw z oddali, a potem coraz bliżej, i bliżej… Aż w końcu otworzyła oczy i
światło słoneczne uderzyło w jej zmęczone spojówki. Była w skrzydle szpitalnym.
- Iron! – Usłyszała uradowany
głos Hermiony.
Iron nie mogła wypowiedzieć
słowa, tak miała zaschnięte w gardle. Z trudnością przełknęła ślinę i
wychrypiała:
- Gdzie… Syriusz?... Harry?...
- Tutaj. – Usłyszała głos
Harry’ego z prawej storny; poczuła też, że ktoś trzyma ją za dłoń. Nie
wiedziała dlaczego, ale była pewna, że to Harry.
Rozpoznawała liczne twarze,
pochylone nad jej łóżkiem. Seamus, Dean, Luna, Neville, Ron, Hermiona… nawet
Ginny… i wiele innych, znajomych twarzy, nad którymi nie chciało jej się
zastanawiać.
- Gdzie… Syriusz?... –
Powtórzyła.
- Syriusz… - zaczął Harry i
przerwał.
- Co się stało z Syriuszem?! –
Przerażone serce już zaczęło mocniej bić; nie żyje?! Jest ranny?! Pojechał do
domu bez wyjaśnień?!
- Rozmawia z Dumbledore’m…
Zresztą prosił, żeby mu powiedzieć, jak się obudzisz, więc zaraz przyjdzie.
Odetchnęła z ulgą.
- Iron… - Zaczął Dean. – To
naprawdę… Sama-Wiesz-Kto cię torturował?
Kiwnęła nieznacznie głową.
- Rozmawiałem z twoim ojcem… -
Powiedział Seamus. – To całkiem spoko gość… na pewno nie jest… no wiesz. Przepraszam.
Iron uśmiechnęła się lekko, ale nawet to sprawiało jej ból.
Chciała już tylko zobaczyć
swojego ojca i znowu zasnąć.
- Uwaaaaga, uwaga! – Usłyszała
melodyjny głos pani Pomfrey. – Z drogi! Idźcie stąd i dajcie odpocząć chorej.
Przeeeepraaaszam!
Łokciami dopchała się do łóżka.
- Dajcie odpocząć pannie Black! –
Podała Iron jakieś lekarstwa, przystawiła różdżkę do jej czoła i stwierdziła,
że jej stan znacznie się polepszył. – Zaraz znowu przyjdzie Albus z panem
Syriuszem i następni będą ją tu męczyć.
- Znowu? – Wychrypiała Iron. – To
Syriusz już tu był?
- Oczywiście, kochanieńka.
Caluśką noc przy tobie przesiedział. Nawet oka nie zmrużył, tylko siedział i
wpatrywał się w ciebie jak w obrazek. – Westchnęła. – Ach, to jest kochający
ojciec! A mówią, że Azkaban wypiera z wszelkich uczuć…
Odwróciła się i odeszła
sprężystym krokiem.
Wszyscy się rozeszli, wygonieni
przez panią Pomfrey i Iron już przysypiała, tracąc nadzieję, na to, że zobaczy
Syriusza przed zaśnięciem, gdy usłyszała, że drzwi się otwierają i Dumbledore
cicho wypowiada jej imię.
Otworzyła oczy i ujrzała
pochylonego nad nią dyrektora.
- Gdzie jest Syriusz? – Spytała
od razu.
- Pani Pomfrey zatrzymała go na
chwilę. Bellatriks zraniła go w rękę jakimś czarnomagicznym zaklęciem, rana nie
chce się goić metodami magicznymi, ale to nic wielkiego. Jak ty się czujesz?
- Lepiej. – Powiedziała słabym
głosem.
- Za tydzień będziesz mogła
wrócić na zajęcia. Jeszcze padła taka propozycja ze strony Syriusza… - Urwał. –
Ale już on sam ci to powie.
Iron spojrzała w prawo; zbliżał
się do nich jej ojciec, z zabandażowanym fragmentem prawej ręki i kilkoma
widocznymi obtarciami na ciele i twarzy.
- Tato… - Wychrypiała i oczy
wypełniły jej się łzami.
Syriusz przytulił ją mocno do
siebie. Poczuła ból, prawie taki jak kilkanaście godzin temu, ale nie przeszkadzał
jej on w tamtym momencie. Ważne, że mogła przytulić się do swojego ojca, całego
i zdrowego.
- Przepraszam, że ci tak
nawrzucałam… - Pozwoliła płynąć łzom strumieniami po policzkach.
- Cicho, to ja cię przepraszam…
Nie puszczał jej jeszcze przez
chwilę. Dopiero po drugim znaczącym chrząknięciu Dumbledore’a wypuścił ją z
uścisku.
- Iron, musisz opowiedzieć nam,
jak to było.
Słabym głosem powiedziała
wszystko, nie pomijając żadnego szczegółu.
- Więc Bellatriks także cię
torturowała?
- Bez przerwy. Wywlekła mnie
gdzieś w okolice Hogsmeade, jak nie dawałam już rady iść, to kolejny Cruciatus i tak w kółko… Stamtąd teleportowałyśmy się
do… hmm… takiego dworu.
- To był dom Malofyów.
Iron zrobiła wielkie oczy.
- Naprawdę?! Pieprzona rodzina
Śmierciożerców. – Prychnęła pogardliwie.
Syriusz mocniej ścisnął jej dłoń,
jakby bez słów chciał powiedzieć, że podziela jej opinię.
- Dobrze. Iron, teraz zastanów
się, czy zaklęcia Voldemorta i Bellatriks bolały tak samo?
Dziewczyna zamyśliła się na
chwilę.
- Voldemorta bolały minimalnie
bardziej.
- Tak jak mówiłem. Bellatriks ma
potężną moc magiczną. Sama chyba nie zdaje sobie z tego sprawy… ale Voldemort
to wie, dlatego tak ją docenia. No dobrze, uznajmy, że powinienem w tym momencie
przestać wam przeszkadzać. W razie czego, będę w swoim gabinecie.
Wstał, uśmiechnął się i po chwili
już go nie było.
Iron spojrzała na Syriusza.
- Ta Bellatriks chce mnie
wykończyć… - Stwierdził mężczyzna.
- Czym ona cię trafiła?
- To – podniósł prawą rękę w górę
– to jest nic. Jak się dowiedziałem, że to ciebie porwali, to umarłem na zawał
i zmartwychwstałem tylko po to, żeby walczyć.
Iron przypomniały się słowa
Dubledore’a.
- Tato, Dumbledore mówił, że padła
z twojej strony jakaś propozycja.
Syriusz wyraźnie rozpromienił
się.
- Pomfrey mówi, że nie
potrzebujesz codziennej opieki lekarskiej, tylko musisz leżeć i odpoczywać,
więc pomyślałem, żeby cię zabrać do domu na ten tydzień.
Mimo potężnego bólu Iron
podniosła się na łokciach i z nadzieją i radością w oczach energicznie pokiwała
głową.
- Poza tym, jest parę rzeczy, o
których muszę ci opowiedzieć. W oczy, w spokoju, nie tutaj i nie w żadnym
liście.
Mimo, że Iron niezbyt lubiła dom
przy Grimmauld Place 12, tak samo jak jej ojciec, tym razem cieszyła się, że
spędzi tam parę dni. Oczywiście Syriusz, bardzo przejęty jej stanem zdrowia,
natychmiast wysłał ją do swojego łóżka, gdzie przespała kilka godzin. Obudziła
się, z twarzą w poduszce, czując znajomy zapach pościeli wymieszamy z zapachem
kawy. Podniosła się z łóżka i wciąż lekko utykając zeszła do kuchni, gdzie
Syriusz siedział z kubkiem czarnej kawy w ręce i Prorokiem Codziennym. Jak
tylko zobaczył Iron, zerwał się z krzesła, otoczył ją ramieniem i poprowadził
ostatnie kilka kroków do krzesła.
- Tato, nic mi…
- Cicho bądź! – Pomógł jej
usiąść. – Chcesz kawy? Ja obiecuję, zabiję tę pieprzoną Lestrange…
Zajął się machaniem różdżką nad
czajnikiem, kubkiem i kawą.
- Co ty się tak na nią nagle
zawziąłeś? Przecież od dawna wiedzieliśmy, że ona jest zła do szpiku kości…
Wyraz twarzy Syriusza nieco się
zmienił – jakby coś chciał powiedzieć, wręcz wykrzyczeć, ale bardzo się przed
tym powstrzymywał.
- Tato? Co jest?
Mężczyzna postawił kawę przed
dziewczyną i usiadł naprzeciwko niej. Spojrzał jej oczy.
- Iron… jak wiesz… ja szukałem
jakichś informacji o Ann…
Znowu zamilkł.
- I?...
- To Bellatriks ją zabiła.
Zapadło milczenie. Informacja
usiłowała przebić się przez umysłową barierę Iron, ale dziewczyna kompletnie
nie mogła w to uwierzyć.
- C-co? – Wykrztusiła.
Syriusz tylko obdarzył ją smutnym
spojrzeniem.
- Żartujesz…
- Śmiałbym żartować w takiej
sytuacji? Iron… - Pochylił się ku niej. – To jest tylko kolejny powód, żeby ją
wykończyć. Budzę się z myślą, żeby ją zabić. Muszę ją w końcu zabić, bo to mi
nie da spokoju.
- Ale jak ty chcesz to…
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Ale jeśli ktoś inny
mnie wyręczy, to zbuduję mu pomnik.
- Na Merlina… - Oparła głowę na
dłoniach. – I chcesz, żebym ja teraz spokojnie spała?
- Znalazłem kontakt do rodziców
Ann – zignorował pytanie córki. – Tylko, że oni są mugolami i nie mają pojęcia
co się stało z ich córką. Wciskają im, że zaginęła…
- I oni w to wierzą?
- Mugolska policja jej szukała…
było głośno o jej sprawie w świecie mugoli. Poza tym… w Hogsmeade każdy ją zna,
bo… - urwał i wlepił wzrok w stół na kilkadziesiąt sekund.
- Bo? - Spytała niepewnie Iron,
nie mogąc znieść dziwnej ciszy.
Syriusz jakby się ocknął ze snu.
- Siostra Ann tam mieszka.
- CO?!
- Ann miała siostrę. Dużo
młodszą. Ona teraz ma ledwo osiemnaście lat. Nie miałem o tym pojęcia! –
Powiedział to, jakby jego samego zaskoczyły jego słowa.
- Ale jak to?! Przecież… Ona
chodziła do Hogwartu?!
- Nie. Nie wiem, o co chodzi…
Wiem tylko, że na pewno nie chodziła do Hogwartu. Nie wiem, może jest charłaczką, czy coś? Kompletnie o niej
zapomniałem, bo miała parę lat, jak trafiłem do Azkabanu, a wtedy jeszcze nie
było wiadomo, czy będzie czarodziejką, czy nie. Poza tym Ann miała inne sprawy
na głowie, niż rodzina… Kiedy na to patrzę z perspektywy czasu… Dla niej liczył
się magiczny świat, przyjaciele, ja… nie myślała zbyt dużo o rodzicach, tydzień
wakacji spędzała w domu, a resztę u Lily, później u mnie…
Iron poczuła jakiś przypływ
nadziei; poznać siostrę swojej matki, swoich dziadków…
- Wiem, o czym myślisz. –
Powiedział Syriusz. – Siostra Ann na mój widok zamknęła wszystkie drzwi i okna.
Ci mugole nie są specjalnie rozmowni, uważają, że przez magię stracili obie
córki.
Promyk nadziei szybko zgasł.
Zapadło długie milczenie.
- Pomfrey kazała ci leżeć…
- Tato… - Iron się skrzywiła. Syriusz
uniósł dłonie w górę w geście poddającego się.
- Tylko mówiłem.
Znów milczeli przez chwilę. Syriusz
przerwał ciszę.
- Dostałem ostatnio opierdziel od
Molly… - Uśmiechnął się nieznacznie, tak jakby był rozbawiony do granic możliwości,
ale wiedział, że wybuch śmiechu grozi śmiercią.
- To znaczy?
Zaśmiał się krótko.
- Stwierdziła, że traktuję
Harry’ego jak Jamesa, że powinienem przestać zachowywać się jakbym odzyskał
przyjaciela, wiesz, ta sama gadka co wcześniej, ale dodała coś na twój temat.
Iron spojrzała na niego
wyczekująco.
- Powiedziała, że traktuję ciebie
jak swoją dziewczynę. Czujesz to?
Oboje parsknęli śmiechem.
- P-poważnie? – spytała
dziewczyna, nadal się śmiejąc.
- Poważnie! Wiesz, jeszcze te
wzmianki w Proroku… że niby… wyglądamy jak „małżeństwo połączone gorącym
uczuciem”? Jakoś tak. – Przerwał na chwilę, bo śmiech uniemożliwił mu dalsze
mówienie. – Nie rozumiem ich. – Nieco uspokoił rozbawienie. – Jak mam się
zachowywać, do cholery? Nie znam się na ojcostwie. – Wzruszył ramionami. – Mam
ci wiązać szaliczek na szyi opowiadając o sposobach antykoncepcji?
Iron parsknęła jeszcze większym
śmiechem, co nie było zbyt dobrym pomysłem, jako że całe jej ciało wciąż było
obolałe.
- Tato… Przestań… - Wykrztusiła,
cały czas się śmiejąc.
Syriusz też się śmiał, ale z
Iron, która przekomicznie wyglądała, starając się powstrzymać śmiech z powodu
bólu.
Siedzieli jeszcze przez kilka
godzin, nie poruszając już żadnych poważnych tematów.
- Tato, ale ja nie zamierzam spać
sama.
- Mogłabyś przestać mówić do mnie
„tato”?! Jestem Syriusz, do cholery!
Iron roześmiała się.
Szli po schodach, Syriusz
oczywiście obejmując swoją córkę, stwierdziwszy, że skoro podjął się opieki nad
nią, to nie może jej pozwolić samej wchodzić po schodach, bo „grozi to pewną śmiercią
w męczarniach”. Oczywiście jego stwierdzenie miało przede wszystkim na celu
rozbawienie dziewczyny i zdecydowanie mu się to udało.
- A co do spania, to chcesz, żeby
Molly mnie zamordowała? Przecież spanie w jednym łóżku z własną córką to jest w
ogóle gorsze niż rzucanie Cruciatusów na lewo i prawo! – Oznajmił ironicznie.
Dziewczyna znów parsknęła
śmiechem, mimo, że była już wykończona i lewo szła. Kiedy dotarli do sypialni
Syriusza, mężczyzna stwierdził:
- Nie myśl, żebym się przejmował
słowami Molly.
Znów rozbawiło to Iron, ale nie
miała już siły się śmiać. Opadła na łóżko i przymknęła oczy.
- Śpij. – Stwierdził jej ojciec, gasząc światło. – Idę pić ognistą w samotności.
- Mogę ci pomóc, jeśli…
- Tak, tak – pokiwał ironicznie
głową. – Wyobraź sobie minę Molly, jakby się o tym dowiedziała. Wyobraziłaś
sobie? No, to lepiej tego nie rób.
Parsknęli oboje śmiechem.
- Zaraz wujek wilkołak pewnie
wpadnie, jak co wieczór. Dobranoc. – Wyszedł, gasząc światło.
~
Nie podoba mi się ten
rozdział.
No nie. On jest
chujowy.
W dodatku pierwszy tydzień szkoły, a ja już nie mam weny i czasu -,-
Jesteś zdecydowanie za krytyczna ;p. Mi tam się podoba ^.^ Tylko mogłoby być więcej opisów ;). Kurcze, jaka byłam zdenerwowana, bo bałam się, że Syriusz padnie trupem, podczas ratowania córki, ale Łapcia się nie dał! I całe szczęście, bo nie wiem, jakbym bez niego przeżyła ;p.
OdpowiedzUsuńUh. nie martw się, nie tylko Ty nie masz czasu i weny ;/. Ja już pierwszego dnia szkoły byłam na skraju załamania nerwowego, więc co będzie za kilka tygodni? xD
Pozdrawiam!
[przekleta-prawda][skra-zycia]
Ah i przepraszam jesli dodalam 2 razy! (teraz 3) masz pewnie moderacje wlaczona. Ja jeszcze edytowalam komentarz bo byl blad. Nie dodawaj tego jak cos albo usun jesli sie doda :)
OdpowiedzUsuńNo dobra dodaje ostatni raz. Nie dodaly sie moje TRZY poprzednie, wiec sprobuje z tym. Rozdzial skomentuje jutro jak bede na laptopie. Pozdrawiam :*:*
OdpowiedzUsuńCórka Syriusza, powiadasz? A to dopiero ciekawe zjawisko. Na razie przeczytałam tylko ten rozdział, ale w miarę możliwości postaram się nadrobić poprzednie i regularnie śledzić losy Iron (notabene, to naprawdę ciekawe imię jak na bohaterkę opowiadania, chyba dotychczas się z takim nie spotkałam, jeśli chodzi o FF). W ogóle sam pomysł na córkę Blacka wydaje się co najmniej oryginalne, bo już przywykłam do tematyki z serii "zaginiona córka Voldemorta", co jest dla mnie niemal absurdem, bo przecież Voldemort nie jest nawet w kolejce tych, którzy zasługują na miłość. On nawet nie potrafi kochać, czy też współczuć, o czym zostaliśmy uświadomieni już w tym rozdziale. Podoba mi się również to, że Iron traktuje Syriusza jak swojego "dobrego kumpla", co rzadko zdarza się w relacjach córka-ojciec. Co lepsze, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że zwracam się do mojego ojca po imieniu i tak na całkowitym luzie, wręcz żartobliwie przeklinam. Mój tata jest tolerancyjny, ale gdzieś leży granica, niestety. A może to i właśnie dobrze?
OdpowiedzUsuńWyczuwam poważne kłopoty. Poza tym, że już Iron się w nich znajduje. I wciąż jakoś nie potrafię się przekonać do Bellatriks, zarówno tutejszej jak i książkowej w wykonaniu J.K.Rowling.
/ orchardofhearts.blogspot.com
Tacos rule,
Akurat w tym momencie Twoje zdanie na temat TEGO WSPANIAŁEGO ROZDZIAŁU, jest najmniej ważne, kochana!
OdpowiedzUsuńMi się cholernie podobał, zresztą... Jak wszystkie Twoje rozdziały.
Co do tej braku weny i czasu to się z Tobą zgodzę. Już w poniedziałek, na apelu, miałam wszystkiego dość. Wena też mnie dawno nie odwiedza, co przyczynia się brakiem rozdziału 6 u mnie.
Ale konkrety, konkrety.
Początek był ZAJEBISTY! Cały czas się wzdrygałam przy tych Avadach, bo myślałam, że jednak kogoś trafi, ale na szczęście nie trafiło. Jakby było inaczej i umarłbym Syriusz, to chyba bym Cię zakopała żywcem! Boże! Co ja piszę? Chcę zabić za Syriusza? Świat się kończy xd Ale to Twoja sprawka, bejbe <3
Ten moment, w którym Harry trzyma Iron za rękę w skrzydle szpitalnym to był słodki cholernie, i miły. No po prostu, kiedy oni będą razem?!
''- Powiedziała, że traktuję ciebie jak swoją dziewczynę. Czujesz to? '' kurwa, Molly i jej herezje. xd
'' - Mam ci wiązać szaliczek na szyi opowiadając o sposobach antykoncepcji? '' lałam, mało co z krzesła nie spadłam. To się nazywa podejście, co?xd
Nie mogę uwierzyć, że Bellatrix była aż tak napalona, że zabiła matkę Iron. Co oni wszyscy jej zrobili. Uczepiła się jak smród koziej dupy.
Kurde, chciałabym żeby Iron poznała swoich dziadków, naprawdę. Ciekawi mnie to strasznie, ale zapewne niedługo ich pozna, i na Twoje szczęście.
Jestem na Ciebie zła, gdyż rozdział miał pojawić się 4 lub 5 września, a dodałaś, kochana moja, ósmego. No ale dobra, wybaczę Ci, bo szkoła to zuooo xd
PISZ SZYBKO ÓSEMECZKĘ! <3<3<3<3
chyba ostatnio dużo osób tak ma, że uważa swoje najnowsze rozdziały za kiczowe. ja też :D
OdpowiedzUsuńtwój jest dobry. uwielbiam: "Powiedziała, że traktuję ciebie jak swoją dziewczynę. Czujesz to?". *.*
tak w ogóle zapraszam na nowy rozdział u mnie: www.jeden-z-huncwotow.blogspot.com
hejo, już jestem! dopiero dorwałam się do laptopa po 3-godzinnych zakupach w mieście :D kupiłam sobie torbę do szkoły (nareszcie uff, chciałam zieloną, taką Ślizgonśką, ale mama stwierdziła, że nie będzie mi do niczego pasować -.-) ale mniejsza tam o to!
OdpowiedzUsuńrozdział jest ksljfeigjlfakcvcx,oe, nie wiem jak go skomentować. chociaż wiele nie wnosi, jest cudowny na swój sposób. wczoraj napisałam dłuuuuuuuugi komentarz, ale mój zacny telefon stwierdził, że go nie doda. a tyle rzeczy w nim napisałam ;____;
uwielbiam <3 czekam na następny ;*
Nie ty jedna masz problem z patrzeniem na swoje rozdziały pozytywnie.
OdpowiedzUsuńAle twój jest naprawdę fajny i utrzymany w wesołej atmosferze. Oprócz początku, oczywiście. Jak to dobrze, że udało im sie uwolnić Iron z rąk Voldemorta. I wcale się nie dziwię Syriuszowi, że chce zabić Bellatriks. Nie dość, że sam dzięki niej zginął, porwała jego córkę, to jeszcze zamordowała jego ukochaną.
Ale jest jeden pozytywny aspekt całej tej sprawy. Iron przez tydzień pomieszka z tatusiem ;). A Molly niech się nie przjmuja. Ona za dużo gada.
Do następnego
[corka-huncwota]
WOW!
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie o córce Syriusza jakie kiedykolwiek czytałam.
Na dodatek co do Syriusza miałam mieszane uczucia, więc przyznać Ci się muszę, że minęło wiele czasu zanim zaczęłam czytać Twój twór, i nie pożałowałam. Nie dość, że jest realistyczne, to naprawdę wciąga. Iron jest genialna, choć czasami nieco wybuchowa i przewrażliwiona. Ale i tak jest boska.
Najbardziej podobają mi się sceny rozmów Harry'ego i głównej bohaterki i tylko czyham na ich związek. Jest i gdzieniegdzie Snape, którego wielbię pod niebiosa.
Syriusz jest przezabawny, a demoralizowanie córki wychodzi mu przecudnie.
Z niecierpliwością czekam na rozdział 8, mam nadzieję, że ukaże się on niebawem!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://ostatnie-wspomnienia.blogspot.com/
Lecę wpisać się do Newslettera!
Masz niesamowite opowiadanie! Podoba mi się, że Iron jest tak samo wybuchowa i nieprzewidywalna jak Syriusz. Naprawdę czuje ich więź. Rozdział był super i głupoty gadasz! ;) Już nie mogę doczekać się następnego. Ogólnie to chciałabym Ci za coś podziękować... Zainspirowałaś mnie do pisania. Naprawdę! Gdy tylko skończyłam czytać Twoje opowiadanie czułam niedosyt i taką pustkę. I wpadłam na pomysł żeby samej coś napisać i oto są moje wypociny: http://sekret-niewymownych.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMoże prolog nie zachwyca, ale jestem nowa i będę musiała uczyć się na błędach ;)
Pozdrawiam i dodawaj szybko rozdział!
WENY! WENY! WENY! I jeszcze raz WENY!!!
35 yr old Financial Analyst Boigie Siney, hailing from Oromocto enjoys watching movies like Pericles on 31st Street and Air sports. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a 600SEC. to
OdpowiedzUsuńradca prawny prawo pracy rzeszow
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń