23 września 2012

Rozdział 8: Azkaban też mnie nie zmienił.

Iron biegła korytarzem, czując, że to jest kompletnie bez sensu. Że już go nie uratuje. Że znowu jest sierotą.
Ból rozdarł jej ciało. Wrzasnęła, powalona na ziemię zaklęciem Voldemorta. Znowu…
- IRON!
Otworzyła oczy i napotkała przerażone spojrzenie Syriusza.
- Co się dzieje?!
- N-nie wiem… Spałam tylko…
- Ja wiem, że spałaś – Iron podniosła się do pozycji siedzącej. – Ale darłaś się, jakbyś nie spała, tylko usiłowała przegonić Voldemorta z przedpokoju.
- Na niego nie bardzo darcie mordy działa…
Ujrzała Lupina, stojącego w głębi pokoju i podjęła próbę uśmiechu, ale nie wyszło jej to zbyt dobrze.
- Chodź – Syriusz pomógł jej wstać, otaczając ją ramieniem. – Nie zostawię cię tu samej.

Zegar wskazywał już północ, ale Iron w ogóle nie chciała iść spać. Była zmęczona i śpiąca, ale nie mogła pozbyć się tego uczucia niepokoju i wiedziała, że jeśli zaśnie, to znów będą dręczyć ją sny, w których Voldemort zabija wszystkie ważne dla niej osoby, a ją torturuje, ale nie Cruciatusem, tylko czymś o wiele gorszym - faktem, że bliscy jej ludzie nie żyją, że jest sama i tak musi żyć; bez Syriusza, Harry’ego, Rona, Hermiony, Remusa…
- …albo klasyka. Zmiatacze też nie są złe. – Dotarł do niej strzępek rozmowy Syriusza z Remusem.
- Tak, ale…
- Czym teraz zajmuje się Zakon? Gdzie jest Voldemort? – Wyrzuciła z siebie Iron, a jej kompletnie zaskoczony ojciec i ojciec chrzestny spojrzeli na nią jak na wariatkę.
- Iron, wiesz, że nie możesz… - Zaczął Remus tonem pt. „wiesz, że ci nie wolno”.
- Może. – Warknął Syriusz. – Czemu nie możemy jej powiedzieć, czym zajmuje się teraz Zakon? Nie ma tutaj Dumbledore’a, a ona nie jest dzieckiem.
- Syriuszu, to nie jest Ann…
- Dobrze, wiem, a Harry to nie James! – Gwałtownie wstał z krzesła, opierając dłonie na sole. - Będziesz teraz bawił się w Molly?!
- Uspokój się… Wiesz dobrze, że ona ma rację.
- Tato, nie unoś się tak.
Syriusz usiadł natychmiast.
- Ale nie rozumiem… Okej, może Iron… Ale… Cholera, przecież to Harry widział powrót Voldemorta, to Harry średnio co rok go spotyka, więc czemu nie możemy chociaż jemu powiedzieć wszystkiego?
- A mi? – Spytała Iron.
- Dlaczego zaczęłaś ten temat… - Było to bardziej stwierdzenie, niż pytanie. Remus, mówiąc to, oparł głowę na dłoni.
- Dobra, już o nic nie będę pytać. Po co mam wiedzieć, czy Lestrange chce mnie zabić, czy tylko zranić.
- Iron… - Jęknął Lupin.
- Nie gadajmy o tym teraz, bo to naprawdę skutecznie psuje nastrój wszystkim.

Harry,
W sumie, szkoda, że Cię tu nie ma, ale ktoś musi się uczyć. Dasz mi spisać zaległe zadania domowe, prawda?
Od trzech dni spędzam dwadzieścia cztery godziny na dobę sam na sam z Syriuszem i to jest fantastyczne. Przeraża mnie to, ale nie chcę wracać do Hogwartu. Cholera, jakby to nie był mój ojciec, to bym się w nim zakochała. Nasze relacje są strasznie dziwne, wolę nie znać myśli ludzi patrzących na to z zewnątrz.
Syriusz dowiedział się co nieco o mojej mamie. Wolałabym ci to powiedzieć w oczy, ale nie mogę wytrzymać, że tego jeszcze nie wiesz. To Bellatriks ją zabiła. Uwierzysz w to? Ona chce chyba wytępić całą naszą rodzinę… Najpierw mama, potem prawie zabiła Syriusza, teraz mnie. Nienawidzę jej!
Rodzice mamy są mugolami, żyją wciąż, ale nie chcą z nami rozmawiać, bo uważają, że to przez świat magiczny stracili obie córki. Obie, bo moja mama ma siostrę. W Hogsmeade. Nie chodziła do Hogwartu, więc podejrzewamy z Syriuszem, że jest charłaczką. Nie chce w ogóle z tatą rozmawiać… Zamierzam spróbować do niej dotrzeć. Może inaczej zareaguje na swoją prawie-rówieśniczkę (ona ma osiemnaście lat… dasz wiarę?!).
Jak tam Snape? Już uczy jak rzucać Cruciatusy, czy jeszcze nie?
Odpisuj od razu. Chcę w nocy odpowiedź!
Pozdrów Rona i Hermionę.
Twoja wariatka,
Iron

Dziewczyna przywiązała list do nóżki Marycji, podała jej na otwartej dłoni ziarnko, które sowa z entuzjazmem dziabnęła i przeżuła.
- Leć prosto do Harry’ego, paskudo moja kochana.
Sowa zahukała radośnie i wyleciała przez otwarte okno. Iron przez chwilę patrzyła na nią, aż zniknęła w chmurach. Zamknęła okno i położyła się na łóżku, wpatrując się w ścianę. Nie chciało jej się ani trochę spać. Ponadto drażnił ją fakt, że na dole odbywa się zebranie Zakonu Feniksa, podczas którego nie może oczywiście wychodzić nawet z pokoju, żeby czegoś przypadkiem nie usłyszeć.
Miała zamiar czekać na powrót sowy, ale sen zmógł ją koło pierwszej, podczas gdy zebranie nadal trwało. Dopiero koło trzeciej w nocy obudziła ją jakaś szamotanina, a później dwa wściekłe, przyciszone głosy na korytarzu.
- Jesteś arogancki i nie szanujesz tego, co Zakon robi między innymi dla ciebie i tej twojej cholernej, tak samo aroganckiej córeczki...
- Nie będziesz obrażał mojej…
- Black, czy tobie się wydaje, że skoro masz tak na nazwisko, to można ci wszystko?
- Zamknij się, pieprzony Smarku… nic nie…
- Dręt
- Expelliarmus! – Zaklęcie wykrzyknięte przez Syriusza obudziło panią Black, która zaczęła, słabym, jakby dopiero co obudzonym głosem, ale jednak wrzeszczeć. Iron zerwała się z łóżka.
W głębi korytarza, przy ścianie na podłodze siedział Snape, z ręką na piersiach, oddychający głęboko. Syriusz zasłaniał obraz zasłonami, trzymając w ręce dwie różdżki.
- Co tu się dzieje?! – Krzyknęła dziewczyna, na co obraz zareagował kolejnym wrzaskiem.
- ZAMKNIJ TWARZ, STARA JĘDZO! – Warknął Syriusz, machając różdżką w stronę obrazu z takim impetem, że aż ściana się zatrzęsła.
- Oddaj… mi… różdżkę… Black… - Warknął Snape.
- Tato, nie dawaj mu! Co Śmierciożerca, do cholery, robi w Zakonie?!
- Dumbledore mu ufa i właśnie nie mam pojęcia jakim cudem.
- Co tu się dzieje?! – Zza drzwi wyskoczył Lupin, a pani Black znowu zaczęła wrzeszczeć.
Syriusz wzniósł oczy ku niebu.
- ZAMALUJĘ CIĘ NA CZARNO, STARA ROPUCHO!
- MÓJ SYN! MÓJ NIEWDZIĘCZNY SYN! SPROWADZA PLUGAWE SZLAMY! I TĄ SWOJĄ CÓRKĘ! JAK MÓJ SYN MOŻE MIEĆ DZIECKO ZE SZLAMĄ!!!
- ZAMKNIJ MORDĘ!
Ściany znów się zatrzęsły, kiedy Syriusz machnął różdżką. Teraz już cały zakon stał na korytarzu i obserwował zajście.
- Severusie? Syriuszu? – Dumbledore przepchnął się pomiędzy Moody’m a Tonks. – Co się…
- Nie wymawiaj mojego imienia obok jego zasmarkanego imienia. – Warknął Syriusz, rzucił różdżkę w kierunku Snape’a i ruszył szybko schodami na górę, przeskakując po dwa stopnie.
- Zachowuje się jak dzieciak… - Skomentował ktoś półszeptem.
- Ktoś powinien z nim pogadać. – Powiedział Kingsley Schackelbolt.
- Może ja? – Rzuciła Tonks.
Zapadła cisza. Dumbledore skierował swój wzrok na Iron i zaraz wszyscy wlepili spojrzenie w dziewczynę.
- Jedyną osobą, której może posłuchać, jesteś ty, Iron.
Nie czekając na dalsze instrukcje, popędziła do pokoju Syriusza.

Jej ojciec siedział na parapecie, wpatrzony gdzieś w przestrzeń.
- Syriusz, kiedy ty przestaniesz zachowywać się jak bachor?
Przemilczał to, a Iron usiadła na szerokim parapecie naprzeciwko niego.
- Syriusz?
- Co ja ci poradzę, że ja jestem i całe życie będę pieprzonym dzieciakiem? Nie zrobię z tym nic. Nie miałem czasu się zmienić. Nie miałem okazji być mężem, ojcem jestem beznadziejnym, nawet Azkaban nie był w stanie mnie zmienić.
- Tato…
- Ale taka jest prawda! Mój charakter jest jakiś prymitywny, Harry jest dla mnie James’em, ciebie najchętniej traktowałbym jak Ann, po prostu ja się nie nadają do życia z ludźmi!
Iron po raz pierwszy w życiu stwierdziła, że ma dość grymasów jej ojca i przekonywania go, ze naprawdę jest przewspaniałym ojcem. Zeskoczyła z parapetu i wyszła z pokoju, ignorując „Poczekaj!” Syriusza.

Iron,
W Hogwarcie wszystko dobrze. Snape sobie radzi. Nie ma jeszcze ofiar jego lekcji. Fajnie, że Syriusz odnalazł twoich dziadków.
Pozdrów Syriusza i resztę. Do zobaczenia.
Harry



Iron przeczytała list od Harry'ego, myśląc, że jest na niż co najmniej obrażony, albo nawet coś gorszego. Nie mogła uwierzyć, że Harry na jej, dość konkretny list, odpisuje tak kompletnie bez wyrazu. Przeczytała list jeszcze raz, i jeszcze raz, doszukując się jakiegoś ukrytego sensu, ale nic tam takiego nie było. Przygnębiło ją to jeszcze bardziej. Wciąż myślała nad wieczorną rozmową z Syriuszem…


Odrzuciła kawałek zapisanego pergaminu na stół, po czym wyszła z pokoju, kierując się do kuchni. To miał być jej przedostatni dzień na Grimmauld Place, czuła się już dobrze i praktycznie nic ją nie bolało. Zejście po kamiennych schodach nie wymagało już od niej wielkich starań, więc dotarła do kuchni znacznie szybciej niż była w stanie to zrobić jeszcze trzy dni temu. Siedział w niej Syriusz, Remus i sam Dumbledore. Dyskutowali nad czymś zawzięcie i nie zauważyli pojawienia się dziewczyny.


- Dzień dobry! – Oznajmiła podwyższonym głosem, żeby ją zauważyli.


- Iron! Cześć! – Krzyknął całkowicie zaskoczony Syriusz.


Remus wyglądał na bardzo chorego, ale jego stan nie miał nic wspólnego z chorobą, to pełnia się zbliżała. Kiwnął tylko głową, natomiast Dumbledore uśmiechnął się do Iron uprzejmie.


- Iron, nie chcesz może już dzisiaj wrócić ze mną do Hogwartu? Wyglądasz bardzo dobrze. –


Spytał dyrektor.


- Nie, nie - natychmiast wtrącił się Syriusz. - Ona powinna jeszcze trochę odpocząć.


Iron uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła jeść śniadanie w postaci kilku zimnych, lekko przypalonych grzanek, które leżały na stole. Już przyzwyczaiła się do tego, że jej ojciec nie był najlepszym kucharzem.


Usiadła obok Remusa i spojrzała na wszystkich po kolei, przeżuwając grzankę; na wyraźnie rozbawionego czymś Syriusza, na zmarnowanego, ale też rozbawionego Lupina i na dyrektora z martwą, albo poparzoną lewą ręką. Wszyscy wlepili wzrok w przeżuwającą grzanki Iron.


- Soest? – Spytała lekko niewyraźnie, bo w trakcie gryzienia kamiennego fragmentu grzanki. – Co was tak bawi?


- „Was”?! – Oburzył się Syriusz, oczywiście „na niby”, cały czas był rozbawiony. – Iron, tu siedzi twój dyrektor, nie powinnaś mówić do niego na „was”.


- Mówisz, jakbyś ty się w jej wieku do tego stosował, Syriuszu. – Oznajmił Dumbledore, a Black i Lupin zaśmiali się.


- No dowiem się o co wam i PANU PROFESOROWI chodzi? – Ciągnęła nievo zniecierpliwiona Iron.


- O to, że PAN PROFESOR jest najgenialniejszym czarodziejem na świecie. – Oznajmił Remus.


- No tyle to ja wiem, ale dlaczego?


- Och, dziękuję ci, Iron. – Uśmiech nie znikał z twarzy Dumbledore’a. – Jakimś cudem udało mi się przekonać twoich dziadków, aby spotkali się z tobą i Syriuszem.


- CO?! – Iron niemalże zakrztusiła się okruchami grzanki.


- Po prostu, niestety, Syriuszu – tutaj zwrócił się na chwilę do ojca dziewczyny. – brodaty, siwy starzec wzbudza większe zaufanie, niż ty, takie są fakty.
- Strasznie śmieszne. – Wymamrotał Syriusz.
- W każdym razie, przed świętami pojedziecie do państwa Hellbrown. No, będę się zbierać – Dumbledore wstał z krzesła. – Trzymajcie się. Iron, pojutrze o siódmej po ciebie przybędę. Do widzenia!
I już go nie było.
- Idę się położyć. – Oznajmił Remus. – Znowu dzisiaj nie spałem całą noc. I jutro pewnie też się nie wyśpię…
Ruszył w stronę schodów.
Iron wyglądała na głęboko zdziwioną.
- Od kiedy Remus tutaj śpi? – Spytała.
- Co miesiąc przed pełnią. Tylko w wakacje nie spał, bo było za dużo ludzi, a nie wszyscy wiedzą o tym, że jest wilkołakiem.
- No dobrze, ale czemu akurat tutaj?
- Pamiętasz, jak ci mówiłem, dlaczego Rogacz, Glizdogon i ja zostaliśmy animagami?
- Żeby powstrzymywać Remusa przed zrobieniem komuś krzywdy w czasie pełni.
- No właśnie. Dlatego nie zdziw się, jeśli dzisiaj w nocy nie będzie mnie w domu.
- ZWARIOWAŁEŚ?! – Iron znowu niemalże zachłysnęła się okruchami grzanki.
- A co mam zrobić? Nie można go zostawić na pastwę losu.
- Ale przedtem było was trzech, a teraz jesteś sam jeden przeciwko wilkołakowi! Dumbledore o tym wie?!
- Nie wie, ale na pewno się domyśla.
- I od dawna tak robicie?
- Tak, od czasów Hogwartu, jakbyś nie zauważyła… - Wywrócił oczami.
- TATO!
- No dobrze, już, dobrze. Prawie od trzech lat, z przerwą od czasu walki w Departamencie Tajemnic, po tym trochę nie miałem siły…
- Gdzie ty masz mózg, do cholery?! Przecież Bellatriks chce cię dorwać, sam Voldemort chce cię dorwać, a ty się szlajasz z wilkołakiem po mieście?!
- Jakim mieście! – Oburzył się Syriusz i dopiero wtedy resztki rozbawienia zniknęły z jego twarzy. – Jak to wszystko ma się zaczynać, to się teleportujemy do jakiegoś lasu w Albanii, albo na jakieś inne zadupie i… Poza tym Bellatriks i Voldemort nie wiedzą, że jestem animagiem.
- ONI NIE, ALE GLIZDOGON TAK!
- On jest za głupi, żeby uznać to za istotny fakt i im…
- JAK TO NIE?! Na pewno im powiedział! Poza tym Malfoy widział! Oni wszyscy razem z Voldemortem wiedzą, że zamieniasz się w psa i pewnie zabijają każdego czarnego psa, którego spotkają!
- Nie histeryzuj…
- Ja nie histeryzuję, ja się o ciebie martwię, bo nie myślisz! Ktoś musi myśleć za ciebie!
- Iron…
- Okej, w takim razie ja też chcę być animagiem i pilnować Remusa z tobą.
Syriusza wyraźnie zamurowało.
- No i kto tu nie myśli…
- Ty.
- Ja?! Wiesz, jak trudno jest zostać animagiem?!
- Ty jakoś zostałeś!
- Bo gdzieś to miałem we krwi i wcale nie potrzebowałem lat praktyk, tylko…
- Skoro ty „gdzieś to miałeś we krwi”, to niby czemu ja nie mogłabym mieć?
Syriusz zamilkł, zbity z tropu.
- Sobie próbuj, jak chcesz. – Stwierdził obojętnie.
- To mi chociaż powiedz jak!
- Iron, musisz?!
- Muszę!
Zamilkli oboje.
- Dobra, nie kłóćmy się. – Oznajmił Syriusz po chwili namysłu.
- Dlaczego ty zawsze musisz ryzykować dla kogoś życie?
- Przecież ja nie ryzykuję życia… ile lat ja już ganiam za Remusem po lesie..
- Ale wcześniej Voldemort się na ciebie nie czaił.
- Przecież nie siedzi w krzakach, żeby tylko mnie dopaść!
- Ale… tato, czy ty zrozumieć nie możesz, że ja się po prostu martwię?
- Też się martwię! Ciągle się martwię! Siedzę tu sam i tylko się martwię! O ciebie!
- W Hogwarcie jest bezpiecznie…
- Zwłaszcza, jak przychodzi tam Bellatriks i podstępem cię porywa!
Do Iron dotarł przerażający fakt.
- Więc chcesz, żebym też się martwiła, tak? Taka zemsta?
Spojrzał na nią, jakby naprawdę nie widziała o co chodzi.
- Zwariowałaś?
Zrobiło jej się dziwnie głupio.
- Muszę być naprawdę okropnym ojcem, skoro tak uważasz.
- Tato, nie mów tak…
- Ale…
- Lepiej już się przymknij.
Syriusz przyciągnął do siebie nagle Iron nie wstając z krzesła i przytulił ją mocno.
- Zastanawiam się, kiedy się w końcu pozabijamy. – Oznajmił.
- Też cię kocham, tato.

Iron, pakując się, rozmyślała nad sobą i swoim ojcem. Przyzwyczajała się powoli do konfliktu charakterów między nimi, bo wiedziała dobrze, ze dwie osoby o identycznych charakterach nigdy się w pełni nie dogadają, a jednocześnie docierało do niej, że jest cholerną hipokrytką. Krytykowała wciąż to, że Syriusz chce bez przerwy poświęcać życie dla kogoś, a nie myśli tylko o sobie, a tymczasem ona sama robiła dokładnie to samo. Liczyło się dla niej życie jej bliskich, bo dla niej największą torturą byłoby życie bez nich.
Zamknęła kufer, zamykając w nim także swoje ponure myśli i zeszła do kuchni, gdzie spędziła ostatni dzień ze swoim ojcem przed wyjazdem.

Dumbledore spóźnił się nonszalancko o niecałe trzy minuty.
- No, Iron, zbieramy się, zdążysz jeszcze na lekcje. – Oznajmił, wchodząc do korytarza.
Syriusz zrobił najsmutniejszą minę, jaką kiedykolwiek Iron u niego widziała.
- Taaatooo… - Jęknęła i przytuliła się do niego mocno. Odwzajemnił uścisk, w którym trwali do drugiego ponaglającego chrząknięcia Dumbledore’a.
- Teleportujemy się w parku kilka ulic dalej. To opuszczone, zarośnięte miejsce, pełne powojennych ruin.
- Weźcie mnie ze sobą… - Jęknął Syriusz.
- Syriuszu, zawsze odnosiłem wrażenie, że masz dosyć Hogwartu…
- Bardzo strasznie śmieszne. – Burknął pod nosem. – Idźcie już, bo zaraz przywiążę Iron do kaloryfera i tyle będzie…
Dziewczyna zaśmiała się i jeszcze raz rzuciła mu się na szyję. Syriusz pocałował ją w czoło i, obejmując ją, odprowadził do samego wyjścia. Serce Iron pękało na widok miny jej ojca, który naprawdę wyglądał jak biedny, malutki, porzucony szczeniak, ale nie było innego wyjścia. W milczeniu ruszyła za Dumbledore’m ulicą.
- Cieszę się, że masz tak dobre relacje z ojcem. – Oznajmił dyrektor.
- Strasznie się o niego martwię – wypaliła Iron, zapominając kompletnie, że rozmawia z profesorem. – On ciągle chce dla kogoś życie ryzykować, poświęcać się, w ogóle nie myśli o sobie i swoim zdrowiu i życiu…
- Tak samo jak ty, jak Harry, James, Lily, Ann… to jest wasza najbardziej widoczna wspólna cecha. Jakbyście wszyscy byli wychowani przez jednych rodziców.
- No tak, ale… ja się ciągle martwię.
- On się martwi dwa razy bardziej. Jesteś jego jedyną bliską osobą. W dodatku przypominasz mu świętej pamięci kobietę, którą kochał całym sercem i było to widać już w Hogwarcie, co tylko wzmaga waszą więź. Poza tym, i co jest najważniejsze, jesteś jego córką. To już powinno wyjaśniać wszystko.
Stanęli za jakimś w połowie zawalonym murem. Dumbledore wyciągnął w stronę Iron zdrową rękę, którą dziewczyna złapała. Ciemność zaczęła napierać na nich ze wszystkich stron, powodując mdłości i wiele innych nieprzyjemnych uczuć, a po chwili stali już na głównej ulicy Hogsmeade. Droga do Hogwartu zajęła im kilkanaście minut. Szli prawie cały czas w milczeniu. Dopiero kiedy Iron zauważyła, że kierują się w stronę Zakazanego Lasu, a nie zamku, zapytała:
- Gdzie idziemy?
- Hagrid bardzo chciał z tobą porozmawiać jeszcze dzisiaj.
- Ale…
Opanował ją niepokój. Co, jeśli znów zastanie tam Bellatriks, a Dumbledore tym razem jest pod wpływem Imperiusa? Ale nie, Dumbledore, najpotężniejszy czarodziej na…
- Nie bój się, Iron. Tym razem nie będzie tam żadnych Śmierciożerców. – Uśmiechnął się pokrzepiająco. – Jeśli sądzisz, że jestem pod działaniem Imperiusa, to powiem ci, że twój Patronus przybiera postać psa, takiego jak Syriusz, Harry’ego jest jeleniem, a mój – Feniksem.
- Zdecydowanie lepiej… - Wcale nie poczuła się lepiej. Miała jakąś traumę związaną z tym miejscem.
Zapukali do drzwi, które natychmiast otworzył roztrzęsiony Hagrid.
- Cholibka… Iron, co żem ja zrobił! Przepraszam, wybacz, wyyyybaczzz! – Z hukiem opadł na kolana, składając przed Iron dłonie jak do modlitwy, ale nawet w tej pozycji był od niej większy prawie o głowę.
- Hagridzie… Hagridzie, wstawaj… Przestań, przecież nie wiedziałeś, co robisz…
Złapała obiema dłońmi jego wielką łapę, na co on załkał przeciągle i tak ją przytulił, że aż zatrzeszczały jej żebra.
- Cholibka, Iron, ty to jesteś taka do-obra jak Syriusz! Cholibka!
Podniósł się, trzymając cały czas Iron w ramionach, jednak zrobił to tak szybko i zamaszyście, że uderzył głową w niski sufit chatki. Odstawił Iron na ziemię.
- Cholibka, ta Bellatriks to normalnie taka straszna wiedźma, na Merlina, zrobię ci herbatki, niech psor też usiądzie!
Zaczął krzątać się po izbie, trzęsącymi się dłońmi co chwila zwalając coś albo upuszczając.
- Ona, ta Lestrange, normalnie tu wpadła, rozbroiła mnie, a potem rzuciła Imperiusa i tyle pamiętam! Potem obudziłem się na podłodze, pozbierałem się, myślałem, że żem przysnął, ale przybiegła psor McGonagall, że Iron, że Iron… Że Voldemort… - Znów załkał i pociągnął nosem. – Cholibka, ja już żem szykował kwiatki na twój grób… - Opadł na krzesło, łkając. – Takie… takie… śliczne kwiatuszki… że ten… że on… sukinkot, że cię zabije…
- Hagridzie… - Zaczął Dumbledore spokojnie. – Już dobrze, Iron jest tutaj, z nami, nic jej się nie stało.
- Hagridzie, daj spokój – rzuciła Iron najbardziej spokojnie, jak mogła, chociaż głos jej się trząsł ze wzruszenia, widząc żal półolbrzyma – Nic mi się nie stało. Naprawdę, każdemu mogło się zdarzyć.
- Nie masz do mnie ż-żalu?
- SKĄD!
- Oh… oh, jak dobrze, ja żem się tak bał, że nie będziesz chciała już na mnie spojrzeć…
- Hagridzie – zaczął dyrektor. – wypij sam herbatkę, najlepiej jakąś uspokajającą, zaraz masz lekcje. Tymczasem Iron też już powinna zmykać na zajęcia. Do zobaczenia na śniadaniu!
I wyszli z chatki. Iron dyskretnie otarła jedną łzę z policzka i ruszyli poprzez błonia.

Większość uczniów już szła w kierunku wielkiej sali, żeby spożyć śniadanie. Niektórzy z nich pokazywali sobie Iron palcami – dyrektor musiał opowiedzieć wszystkim, co zaszło. Dziewczyna ruszyła schodami w kierunku wieży Gryffindoru, martwiąc się, że nie spotyka po drodze nikogo znajomego. Dopiero w dormitorium, ledwo przelazła przez dziurę za portretem, a już ktoś rzucił się jej na szyję.
- Iron! – Rozpoznała pisk Hermiony. – Jak się czujesz? Wszystko już dobrze? Rozmawiałaś z Hagridem? Co u Syriusza? Zakon... – przyciszyła głos. – dalej ma spotkania w kwaterze?
- Tak – odparła. – Dobrze się czuję, przed chwilą rozmawiałam z Hagridem, przeprosił, chociaż nie wiem za co, u Syriusza wszystko w porządku, nudzi się…
- Cześć, Iron! – Krzyknął Seamus, a idący za nim Dean uśmiechnął się szeroko.
Ginny zmierzyła ją wzrokiem i mruknęła:
- Mam nadzieję, że już wszystko w porządku.
- Iron! – Ron uściskał ją. – Jak się czujesz?
- Świetnie. – Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo zdążyła zatęsknić za swoimi przyjaciółmi. – Gdzie Harry?
- Już idzie. Co u Syriusza?
- Nudzi się, właśnie mówiłam Hermionie… - Ale nie dokończyła, bo obok niej pojawił się cholernie przystojny i rozczochrany okularnik.
Przez chwilę zapomniała, jaka jest wściekła na Harry’ego za jego lakoniczny list. Chciała mu się rzucić na szyję, ale…
- Fajnie, że już jesteś… - Powiedział cicho.
- Ale listu to się nie chciało napisać, nie?
-To… może my was zostawimy… - wydukał Ron i zniknęli razem z Hermioną w powiększającym się tłumie uczniów zmierzających do Wielkiej Sali.
- Iron…
- Nie ajronuj mi tutaj, olałeś mnie.
- Nie olałem, tylko nie wiedziałem co mam ci odpisać, skoro już wracałaś niedługo, a poza tym wolę rozmawiać z tobą twarzą w twarz i…
- Jasne. Mogłeś się postarać o lepszą wymówkę.
Dotarło do niej, że czepia się go, jakby był co najmniej jej chłopakiem, którego przyłapała na zdradzie. A później do niej dotarło, że w sumie fajnie by było, jakby Harry był jej…
- IRON! Słuchasz mnie?!
- Co? Tak… Tak, tak. Mówiłeś, że… zjadłeś kozę?...
Parsknął śmiechem, nie mogąc powstrzymać tego w tej sytuacji.
- Możesz powtórzyć?...
- Mówiłem… że tęskniłem za tobą i jakoś… eee… dziwnie było mi to napisać, więc… eee… nie napisałem prawie nic.
Dziewczyna stwierdziła w myślach, że uroczo wygląda taki zawstydzony i tłumaczący się. Uśmiechnęła się przepraszająco i przytuliła go. Odwzajemnił uśmiech, a jakaś czternastoletnia fanka Harry’ego pisnęła, przełażąc przez dziurę pod portretem.
Ruszyli w stronę wyjścia z pokoju wspólnego za grupką dziewczyn, chichoczących z czegoś zawzięcie.

~*~ 

Ja nie mam czasu pisać, a Wy pewnie nie macie czasu komentować... 
Więc nie będę dodawać następnego rozdziału, dopóki nie pojawi się zadowalająca liczba komentarzy, bo nie chcę Wam robić czegoś takiego, że dodam w cholerę rozdziałów, a później Wy będziecie nadrabiać, bo nie mieliście czasu przeczytać. Będzie prościej i mi, bo naprawdę mam mało czasu, i Wam ;) 
<3

25 komentarzy:

  1. Ten rozdział emanował seksem pod koniec i środkiem snejpobujczym w środku :D Boże, nawet nie wiesz jak bardzo chcę aby oni się w końcu zeszli. Iron już nawet sobie powoli uświadamia, że pasuje do Harrusia, ale ten idiota jej nie poprosi. Ale będzie śmiesznie, jak Iron pierwsza zaproponuje ich związek. Chociaż w sumie byłoby to bardzo interesujące. Nie, ja Ci nic nie podpowiadam! Sama dobrze wiesz co z nimi zrobisz <3
    ‘’ - Nudzi się, właśnie mówiłam Hermionie… - Ale nie dokończyła, bo obok niej pojawił się cholernie przystojny i rozczochrany okularnik.’’ – nie wiem dlaczego, ale przy tym momencie przypomniała mi się scena ze Zmierzchu. Wiesz, ta gdy Bella stoi na parkingu i podjeżdża Edłord swoją słit bryką i wysiada z niej lekko połyskując w świetle słońca dziennego. I obraz rozczochranego, CHOLERNIE przystojnego Harrusia błądzi mi cały dzień po głowie (przeczytałam to o 6 rano, widzisz, jaka jestem zajebista? Xd)
    Co do tej sprzeczki pomiędzy Severuskiem, a Syriuszkiem to jestem pomiędzy młotem, a kowadłem. To są właśnie te momenty, w których nie bardzo podoba mi się postawa Blacka, co do mojego Snape’a, ale wiem, że ten drugi potrafi nieźle sprowokować, więc tym razem daruje Łapie. Swoją drogą, to ciekawe o co im poszło? Wychodzi na to, że długo będę czekać na nowy rozdział, ale rozumiem Cię. Szkoła to zło, ja już myślę o wakacjach. Cholera, no!
    Rozdział nie jest taki zły. W sumie mogłabym powiedzieć, że wygląda na to, że się do niego przyłożyłaś :D
    Kocham Twoją wenę, kocham Twojego bloga, w ogóle kocham Pottera i się w nim strasznie kocham <3
    Aha, ja też dodałam notkę na swoim blogasku. Jeżeli jesteś zainteresowana to wbijaj, a ja zacznę ćwiczyć zaklęcia ochronne, albo ucieknę do Albani, bo coś czuję, że potraktujesz mnie cruciatusem, albo avadą.
    Kocham <3

    Jestem pierwsza! Fak je <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fuck -,- Już miałam prawie komentarz skończony, a tu nagle wcisnęłam jakiś guzik i cała treść poszła się... Wrr!
    W każdym bądź razie, napisze go jeszcze raz, choć moze być krótszy xD.
    Rozdział zajebisty, a długość jest - jak dla mnie odpowiednia. Hah, nawet nie zauważyłam, kiedy się skończył ;p
    Hm, ciekawa jestem, w jakie zwierzę zmieniałaby się Iron, gdyby była animagiem. Może tak jak Syriusz, w psa? ;D
    Też się zastanawiałam, dlaczego Harry napisał taki krótki list. W głowie miałam już najgorsze scenariusze, a prawda, ze jest taka.... że to prawdopodobnie przez miłosć ^.^
    I oczywiście scena końcowa była najlepsza i chyba najbardziej mi się podobała... Ci zakochani... ;p
    Haha, normalnie sobie wyobraziłam minę Ginny xD.

    Ciepło pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym słowem super <3 trafiłam wczoraj na tego bloga, bo chciałam przeczytać coś Potterowskiego, i trafiłam a takie cudo. W tych ośmiu rozdziałach jest tyle emocji i wszystkiego, czego nie mogłam znaleźć w niektórych blogach, które miały wiecej niż 30 rozdziałów. Masz wielki talent, i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Bardzo podoba mi się postać Iron, no i kochanego Syriusza. Powiem, że bardz lubię ich kłótnie, i to jak się godzą ;)
    Również bardzo podoba mi się przedstawiona przez Ciebie postać Harry'ego. Nie umiem powiedzieć, co jest w niej "lepszego" niż w innych ff które czytałam, ale jest "coś" co sprawia, że miło się czyta wątki z nim. Hermiona i Ginny. Nigdy nie pomyślałbym, że to Ginny będzie nienawidzić Iron, a Hermiona będzie jej przyjaciółką. Co prawda, wydaje się to logiczne, że skoro Ginny kocha się w Harrym, a on woli Iron... ale na samym początku byłam niemalże pewna, że to Hermiona będzie tą "mniej fajną". Nie przedłużając napiszę jeszcze, że czekam na kolejny rozdział, i mam nadzieję, że szybko się pojawi :)
    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podobało! Ta scena końcowa z Harrym... mrr! Chce więcej Iron i Harrego! <3 Pisz, pisz! Jak dla mnie możesz dodać nawet z 10 rozdziałów, a ja wszystkie przeczytam i skomentuje ;p Ogólnie brakuje mi trochę akcji w Hogwarcie - zaczytanej i wymądrzającej się Hermiony, ich kłótni z Ronem, wścibskiego Harrego. Jednak wiadomo, że powrót Syriusza do życia najbardziej mnie cieszy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. NO I JEST! Pierwszy rozdział: Pieczęć diabła.
    Zapraszam serdecznie na: sekret-niewymownych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział na
    malfoy-issue.blogspot.com , który pojawił się nareszcie po ponad miesięcznej przerwie. Przepraszam za taką długą nieobecność, w najbliższym czasie nadrobię wszystkie zaległości. Proszę też daj mi znać, czy mam dalej zostawiać powiadomienia na twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh Hagrid jest słodziasty jak tak przeprasza :D ale oczywiście dalej mi go szkoda z powodu Imperiusa. Uwielbiam rozkminę Iron odnośnii Harrego i rozmowy tych dwojga <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Informuję że na moim blogu BYĆ JEDNYM Z HUNCWOTÓW, BYĆ ŁAPĄ pojawił się nowy rozdział.
    www.jeden-z-huncwotow.blogspot.com

    Pozdrawiam,
    Karolina :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Proszę dodaj już kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy dodasz rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj.
    Jesteśmy relatywnie nową (a więc pełną sił i chęci) ocenialnią, w skład której wchodzą doświadczone oceniające, zaznajomione zarówno z meandrami polszczyzny, jak i z kanonem świata wykreowanego przez Rowling. Chcesz poznać nasze zdanie o Twoim tekście? Zgłoś się już dziś, gwarantujemy szczerość i konstruktywną krytykę.
    Pozdrawiamy,
    Załoga Szlafroka Śmierciożercy

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmm Trafiłam tu przypadkiem. Spodobało mi się, bo czemu miałoby nie. Bardzo podoba mi się postać Iron, tylko... trochę mało tu Harrego. Znalazłam małą nieścisłość, otóż piszesz, ze Ann była w drugim miesiącu ciąży gady Syriusz trafił do Azkabanu, ale piszesz również, że Ann zmarła gdy Iron miała roczek, tydzień przed Halloween w które zmarli James i Lilka. Nie wiem jakiego zmieniacza czasu użyłaś, ale tez taki chcę :) Reasumując, bardzo mi się podoba, poczytałabym więcej :)
    Weny i czasu
    P.S. Ja też nie lubię Ginny :) A i jaka liczba komentarzy jest "zadowalająca"?
    Jenny W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wstępie w którymś rozdziale było sprostowanie tych nieścisłości, trzeba czytać ze zrozumieniem.

      Usuń
    2. O już znalazłam. Dziękuję za pomoc.
      Jenny W.

      Usuń
  14. Zapraszam na 6 rozdział na
    malfoy-issue.blogspot.com;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pamiętasz może opowiadanie BYĆ JEDNYM Z HUNCWOTÓW BYĆ ŁAPĄ?
    Zrezygnowałam z pisania go i zabrałam się za zupełnie inną, odmienną i lepszą (mam nadzieję) historię. Zapraszam!
    www.przypadek-charpentier.blogspot.com

    Przepraszam za SPAM *.*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie, no kiedy rozdział, bejbe! Skumuluj w sobie pozytywne emocje i do roboty, nie ma spania!

    OdpowiedzUsuń
  17. NOWY ROZDZIAŁ. TUTAJ, W TRYBIE NAŁ.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten Syriusz mnie totalnie rozbraja! No nie mogę, jest taki prawdziwy. On naprawdę myli Harrego z Jamesem a Iron czasem z Ann. Ale ile on już przeszedł w swoim życiu. No jestem ciekawa ciągu dalszego :) Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Zrób prezent na mikołajki i napisz coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dodawaj nowy rozdział!;D Jak chcesz zadowalającej liczby komentarzy to zacznę spamować, hah ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na 7 rozdział na malfoy-issue.blogspot.com ;) Ale kiedy u ciebie nowość ?! Wracaj prędko

    OdpowiedzUsuń
  22. łiiiiiiiiiii jak ja tęskniłam za czytaniem Twoich dzieł! (szczególnie za Jeffrey'em!!)
    no ale kurwa :D dwa tematy które sama pisywałam i czytywałam GnR i HP więc... wybitnie :D
    Syriusz ♥♥♥♥♥♥♥♥ nigdy nie pogodziłam się z tym że go zabiła suka jedna Rowling nooooo! (tak samo Remusik ;(
    dlatego już pierwsze kocham cię za to że go ocaliłaś! :D
    ogólnie ja kocham wszystko co piszesz więc trudno żeby to mi się nie podobało :D więc kochana moja proszę pisz co jakiś czas jak dodasz tu kolejne cudo :D
    Duffowa zakochana hahahahahah :D (btw jak mogłaś mi nie powiedzieć że takie coś piszesz? zwłaszcza o Syriuszu!)

    OdpowiedzUsuń