24 grudnia 2012

Rozdział 9: Spadała.


st świąteczny prezent ode mnie, macie rozdział : 3
Ponieważ pisałam go 7453456746 lat temu, to nawet niespecjalnie pamiętam o czym on jest, ale mam nadzieję, że wy już niedługo będziecie to wiedzieć xd

HARRY CHRISTMAS! <3
Nie myślcie, że to koniec świąt, bo póki wszyscy będziemy w świątecznym nastroju, postaram się dodać krótki rozdzialik, opisujący święta Iron i Syriusza :D

~

- Ona chce pozabijać wszystkich Blacków.
- No nie wszystkich, tylko tych złych. Znaczy dobrych, ale w jej mniemaniu…
- Ona jest zła do szpiku kości!
- Ale żeby…
- Harry, nie rzucaj się tak…
- Piękny! Cudowny! Wspaniały eliksir, panno Granger! Oh, panie Longbottom…
Harry, Ron, Hermiona i Iron siedzieli przy stole w ponurej, zadymionej klasie eliksirów. Slughorn przechadzał się między uczniami, chwaląc albo grzecznie krytykując ich wywary. Oczywiście za każdym razem gdy przechodził obok czwórki przyjaciół chwalił ich eliksir i nie zauważał, że tylko Hermiona się nim zajmuje, Harry dyskutuje z Ronem, a Iron przysypia na ramieniu Harry’ego.
- Ciekawe co teraz knuje. – Burknął Harry. – Czy może chce porwać tym razem Hermionę, czy może Ginny, czy…
Ron zrobił wielkie oczy, pobladł, a po chwili już wyglądał, jakby miał zwymiotować do kociołka.
- Ron, uspokój się, tylko spekuluję.
- Ale czemu Ginny?!
- Dobra, czy tym razem porwie Hermionę, czy może ciebie…
Ron był już zielony.
- Uspokój się!
- Panie Weasley, wszystko w porządku? – Slughorn zainteresował się niedyspozycją swego ucznia.
Rudy zaczął się jąkać i próbować coś powiedzieć bardzo nieudolnie, więc Iron przejęła sterowanie.
- On chciał sprawdzić, czy żabie oczy nie są zepsute i chyba niepotrzebnie je polizał…
- Oh, tak, tak… Panno Black, proszę odprowadzić pana Weasley’a do skrzydła szpitalnego. I pozdrowić Syriusza przy najbliższej okazji!
Slughorn oddalił się sprężystym krokiem, a Iron pomogła wstać Ronowi.
- Usiądź. – Oznajmiła, wskazując szeroki parapet, kiedy wyszli z sali. – Lepiej ci?
- Ta… tak. – Zarzucił nonszalancko grzywką, przez co wyraźnie zakręciło mu się w głowie. – W ogóle… Nie wiem skąd ta słabość u mnie.
Powiedział to tak nienaturalnym głosem, że Iron wybuchła śmiechem.
- Chodź szybko! – Szarpnęła go za ramię i ruszyli w stronę skrzydła szpitalnego.
- Co cię tak bawi?!
- Nic! Chodź stąd, bo Slughorn zaraz wylezie, pewnie słyszał mój… Śmiech… - I znów zaczęła się śmiać.
- Nie rozumiem cię. – Stwierdził Ron lekko obrażonym głosem.
Iron nagle poczuła, że podłoga osuwa się pod jej stopami. Spadała w czarną toń, gubiąc jaby po drodze myśli, które przed chwilą były w jej głowie.
Śpi na ramieniu Harry’ego…
Co się dzieje z Syriuszem…
Co jest z Ronem…
Ron… skąd… słabość u mnie…
Harry’ego…
Harry…
Syriusz…
H…
Opadała w coraz głębszą czerń, a przerażona twarz Rona pozostawała na górze, aż w końcu całkiem zniknęła.
Zapanowała czerń.

- Może to jakaś mugolska choroba? Apokalipsa, czy jak ją zwą…
- Epilepsja, Poppy…
- Nie sądzę, ledwo tydzień temu była torturowana przez samego Voldemorta, myślę, że to ma z tym związek…
- To wyglądało, jakby ona, ona, normalnie, jakby ona, jakby umierała normalnie, jakby…
- Uspokój się, Ron…
- Syriuszu, uważam, że powinieneś zamieszkać w Hogwarcie, jej się ciągle coś dzieje, ciągle cię tu wzywają…
Harry… Głos Harry’ego… i… Syriusz?...
- Syriusz?!
Iron poczuła, że odzyskuje czucie w kończynach, słowa nie mają metalicznego podźwięku, a oczy widzą coraz wyraźniej.
- Mój eliksir przytomności zadziałał! – Pisnęła pani Pomfrey.
- MÓJ eliksir przytomności. – Poprawił ją ponury głos, w którym Iron od razu rozpoznała Snape’a.
Wciąż jeszcze nie widząc zbyt wyraźnie rozpoznała Dumbledore’a, stojącego nad jej łóżkiem, obok niego panią Pomfrey, trochę z tyłu Snape’a, siedzących na krzesłach Harry’ego, Rona, Hermionę, i Syriusza, siedzącego po drugiej stronie łóżka, opierając czoło na dłoniach, zasłoniętego swoją bujną czupryną.
- Dziecko moje drogie. – Oznajmił, spoglądając na nią spomiędzy kosmyków kruczoczarnych włosów. – Czy ty zawsze musisz sobie coś robić?
- To nie ja!
- Iron, opowiedz nam, jak to wyglądało. – Powiedział Dumbledore dyplomatycznie.
- Nie mam pojęcia. Stałam z Ronem i czułam się świetnie, a potem nagle światła mi zgasły.
- Co ci światła?! – Pani Pomfrey obdarzyła ją dziwnym spojrzeniem.
- No ciemno się zrobiło.
- Próbowałaś otworzyć oczy? – Spytał Syriusz.
- Panie Black! – Żachnęła się pielęgniarka. – Trochę szacunku dla chorej!
- Pan Black nie wie co to „szacunek”. – Powiedział Snape.
- Ty, bo ci zaraz…
- Syriuszu, proszę, opanuj się. – Powiedział dyrektor. – Więc nic dziwnego się nie zdarzyło.
- Nie.
- Straciłaś przytomność na kilka godzin, kochanieńka. – Oznajmiła Pomfrey. – Nie mamy pojęcia, co ci jest. Zastanów się dobrze, czy…
- Nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego.
- Na pewno?
- Tak.
Zapadło milczenie.
- Dobrze, więc… powinnaś trochę odpocząć – spojrzała wymownie na osoby otaczające dziewczynę. – proszę dać chorej się wyspać.
- Po jakiego grzyba mam spać, jak byłam nieprzytomna przez parę godzin? Jestem wyspana.
- Uhh…
- Severusie, Syriuszu, Poppy, chodźcie, porozmawiam z Wami. Wy możecie zostać, ale pamiętajcie, że uczniowie o 21 mają być w łóżkach.
Zniknęli w ciągu kilkudziesięciu sekund.
- Poszłaś odprowadzić Rona do skrzydła szpitalnego i sama tu wylądowałaś… - Westchnęła Hermiona. – Jak ty to robisz?
- Co to w ogóle za pytanie? – Oburzyła się Iron. – Przecież niespecjalnie.
- Powinnaś sobie wykupić karnet na łóżko w skrzydle szpitalnym. – Powiedział Harry.
- Odczepcie się, dobra?!
- No dobra, dobra… Martwi mnie fakt, że Pomfrey nie puści Cię jutro na trening.
- To ucieknę.
- Iron… - Jęknęła Hermiona. – Powinnaś zadbać o swoje zdrowie…
- Weźcie ją stąd, bo jej coś zrobię.
- Sama wyjdę. – Wstała.
- Przestańcie… - Jęknął Ron. – Wiesz, jak ja się wystraszyłem?
Hermiona usiadła.
- Śmiejesz się, gadasz, a tu nagle „jeb!” i leży martwa.
- Oj, już od razu taka martwa! – Oburzył się Harry. – Przecież żyje.
- To była… - Nie dokończył, bo przyszedł Syriusz strasznie z czegoś zadowolony.
- Co cię tak cieszy, ojcze?
- Dumbledore stwierdził, że Harry ma rację i że powinienem zostać w Hogwarcie, dopóki nie będzie wiadomo co ci jest. – Wyszczerzył się jeszcze bardziej. – Dodał jeszcze, że skoro wiadomo, że Bellatriks chce mnie dorwać, to w Hogwarcie jest najbezpieczniej. Czujecie to? Znowu w Hogwarcie!
- Tak, ale nie wiem, czy zauważyłeś… mnie Bellatriks dorwała właśnie w HOGWARCIE.
- Nie w Hogwarcie, tylko w chatce Hagrida. Zresztą nie ważne, Harry, pożyczyłbyś mi mapę Huncwotów i niewidkę na noc?
- Tato!
- Co?!
- Tobie całkiem odbiło, czy mi się tylko zdaje? Harry, nie dawaj mu tego, nawet, jakby ci groził nożem, on jest jakiś niepoczytalny.
- No dobra, dobra, będę grzeczny…

Po szkole szybko rozniosła się wiadomość o tym, że Syriusz Black jest w Hogwarcie. Reakcje były bardzo zróżnicowane. Niektórzy, widząc go gdzieś na korytarzu, chowali się za najbliższym filarem/zbroją/kolegą, w obawie, że ściągnie na nich Voldemorta i w ogóle to ich pozabija spojrzeniem jak bazyliszek. Inni obserwowali go ukryci w kątach, komentując jego spojrzenie, pewność siebie, nonszalanckie ruchy… Jeszcze inny podbiegali do niego i prosili o autografy. Wśród siódmoklasistek utworzyło się coś na kształt fanklubu Syriusza Blacka – podniecały się tym, jakiż to on jest przystojny i wzdychały na jego widok, jakby co najmniej był światowej sławy aktorem, albo graczem quidditcha. Byli też tacy, którzy mieli bardziej logiczne argumenty, uważając, że teraz każdy powinien sobie ściągnąć ojca do szkoły, żeby mu było raźniej. Bo rzeczywiście, kiedy Iron wędrowała sobie korytarzami ze swoim ojcem, to trudno było usłyszeć pochlebną opinię na ten temat. Dumbledore nie mógł publicznie zdradzić, dlaczego Syriusz jest w Hogwarcie, dlatego jego jedynym wyjaśnieniem dla uczniów była Iron, jednak i ten argument wkrótce stracił na wartości. Kiedy po dwóch tygodniach mieszkania w Hogwarcie Dumbledore poprosił Syriusza o rozmowę, ten szedł do jego gabinetu z lekkim strachem, bo świetnie czuł się mogąc znów mieszkać w Hogwarcie.
- Syriuszu, uczniowie zadają wciąż pytania, a ja nie mogę im powiedzieć, że jesteś tu, bo Bellatriks Lestrange chce zabić ciebie i twoją córkę.
- Więc mam się pakować?
- To zależy. Mam dla ciebie propozycję.
- Jaką? – Spytał mężczyzna, przygotowując się na najgorsze.
- Chciałbym cię zatrudnić. Jako młodszego asystenta woźnego. Oficjalnie oczywiście, czy, jak to inni mówią, wtedy, gdy jest jasno. Argus przecież będzie przekonany, że jesteś jego asystentem, a ty nie możesz pozwolić mu myśleć inaczej. Ale on też w końcu chodzi spać, a łatwiej będzie mi ustalać sprawy związane z Zakonem mając w Hogwarcie aż czterech jego członków ze mną włącznie. Zrozumiem, jeśli uznasz, że wynagrodzenie cię nie zadowala i wrócisz na Grimmauld Place…
- Biorę w ciemno!
Uścisnęli sobie dłonie nad biurkiem.

- Młodszy asystent woźnego! Oficjalnie. – Wyszczerzył się Syriusz, siadając obok swojej córki na wielkim krześle w chatce Hagrida. – Kiedy nie będę załatwiał tajnych spraw Zakonu z Dumbledore’m, będę nową kotką Filcha, bo pani Norris już mu się trochę zużyła.
- Ty się tak nie rozpędzaj, nie wiadomo, co on w nocy z tym biednym zwierzęciem robi! – Stwierdził Ron, na co wszyscy, poza Iron, parsknęli śmiechem.
- Co ci jest, młoda? – Spytał Syriusz, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Jak to co! – Huknął Hagrid, ze śmiechu plując na wszystkich. – Ojczulek na miejscu, ino się skończy podrywanie chłopaków!
- Źle się czuję. – Szepnęła Iron, czego nikt, poza Syriuszem, nie dosłyszał przez wybuch śmiechu.
- Iron…
- Cholera… Aua… - Jęknęła, ukrywając twarz w dłoniach, podczas gdy w jej czaszce eksplodował potężny ból, pozbawiając ją na chwilę wzroku i możliwości oddychania.
Spadała.

Ocknęła się w ramionach swojego ojca, gdzieś na podłodze.
- Iron?!
Pochylały się nad nią cztery zatroskane twarze.
- Zanieśmy ją do skrzydła…
- Nigdzie mnie nie zanoście, Pomfrey i tak nie wie co mi jest.
- Ale Iron, nie możesz… - Zaczęła Hermiona.
- Ma rację, Pomfrey nic nie zrobiła wcześniej, to i teraz nie pomoże. – Powiedział Syriusz. – Możesz wstać?
Pomógł jej usiąść z powrotem na krześle.
- Co się z tobą dzieje, cholibka? – Spytał Hagrid.
- Nie mam pojęcia. – Odparła, powoli odzyskując pełnię władzy w rękach.
- Powinniśmy już wrócić do zamku… - Oznajmił Harry.
- Chodźmy. – Powiedział Syriusz, pomagając wstać swojej córce.
- Poradzę sobie, tato! – Warknęła, kiedy usiłował pomóc założyć jej kurtkę.
Wywrócił oczami za jej plecami i ruszyli ku wyjściu z izby.
- Cześć Hagrid. Może przyjdę później – powiedział Syriusz, stojąc już w drzwiach.
Zaatakowało ich lodowate powietrze.
Iron czuła dziwną pustkę; zero uczuć w sercu, pustka w mózgu…

~

AH, jak ja uwielbiam te tajemnicze choroby w opowiadaniach xd

10 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :d Hahahah, Syriusz asystentem woźnego! Jebłam! ;P Ciekawe co jest Iron. Jaka magiczna choroba ją zaatakowała. Tajemniczooo

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo cudo cudo! ale nie mam czasu napisac czegos bo zaraz mam gosci
    ale i tak cie kocham i to jest cudowne i apokalipsa me gusta :D i ciekawe co stalo sie na koncu i blagam nie kaz mi czekac tyle na nastepne cos :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając tą notkę miałam w buzi czekoladę i po przeczytaniu "Młodszy asystent woźnego! Oficjalnie..."
    Cóż powiem tylko że ekran nie wygląda już zbyt czysto xdd
    Czekam na kolejne cuda ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooh no ja chcę wiedzieć cóż takiego jej dolega! Ale ta apokalipsa/epilepsa haha :D
    Syriusz jako asystent woźnego brzmi ciekawie, choć domyślam się, że on to ma raczej skłonności do przysparzania pracy Filchowi, a nie pomagania mu w niej :P
    O i pochwalę cię, masz jakiś dar do pisania takich prawdziwych dialogów, na przykład ta reakcja Rona i to jak później się tłumaczył w Skrzydle Szpitalnym to było takie no ja nie wiem jak to określić naturalne chyba.
    Uwielbiam Syriusza, ale muszę powiedzieć, że w tym rozdziale zrobiło mi się go strasznie żal, jak tak sobie pomyślałam o tym wszystkim, o tym jak wykreowała go Rowling i jak robisz to ty. Stracił w życiu w sumie wszystko (oprócz Iron), jest dorosłym człowiekiem, który cieszy się niezmiernie na myśl, że ma szansę z powrotem spędzić czas w Hogwarcie. Mówiąc prościej tęskni za tym wszystkim co zostało mu odebrane, jeej :<
    Oh ale dobra zaczęłam już tu pseudofilozoficznie bełkotać :D Reasumując podobał mi się rozdział jak zwykle, mam tylko nadzieję, że nie będziesz miała problemów z weną i będzie nam dane szybciej przeczytać nowy rozdział, szczególnie, że twoje opowiadanie było ze mną od początku, jest bardzo dobre i mam do niego jakiś sentyment. No i opowiada o Syriuszu <3
    Mam nadzieję, że niedługo przeczytasz ten mój 7 rozdział ;)
    Ah i może spróbuj poreklamować się gdzieś? Co jakiś czas pewna ilość osób ludzi się wykrusza, bo przestają mieć czas na blogi, a aż szkoda patrzeć, żeby twoje opowiadanie było nieczytane.
    Pozdrawiam i duuuużo czytelników w Nowym Roku życzę :**
    malfoy-issue

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow.
    Nie no.
    Wooow.
    Wielbię cię za dialogi. <3 Coś pięknego!
    I sama Iron mnie urzekła. ^^
    I te dialogi <3
    Nie no, muszę ochłonąć.
    Uff... 3, 2, 1...
    Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie.
    Główna bohaterka, będąca córką Syriusza to dla mnie, jak bratnia dusza xD (pisze opowiadanie o siostrzenicy Syriusza, córce jego brata Regulusa) Relacje Iron z bohaterami również są bardzo naturalne. I podoba mi się imie 'Iron' ^^
    Dodaję do linków na www.chains-of-fear.blogspot.com + proszę o informowanie o nowościach ;D Jakbyś miała chwilkę zapraszam też do siebie ;)
    Pozdrawiam!
    Joy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajnie piszesz :) I świetna notka :P Czekam na więcej ;p

    Dwie nastolatki żyjące w skrajnej rozpuście. Mieszkanki Las Vegas korzystające w pełni z uroków tego miasta. Alkochol, seks i wieczna zabawa.
    http://blaise-georgia.blogspot.com/
    Zapraszamy! :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Odmówiłam ocenianie bloga. Wyjasnienie na pomocne-oceny.blogspot.com

    Literacka N.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na 9 rozdział na malfoy-issue.blogspot.com
    Mam nadzieję, że w końcu wrócisz?

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałeś nominowany do Liebster Award na http://analise-must-die.blogspot.com/2013/03/liebster-award.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń